Rozdział 7

449 30 16
                                    

Alex#

    Idę ciemną uliczka. Mam sprzedać komuś narkotyki. Niby prosta czynność, nie robię jej pierwszy raz. Jednak tym razem coś wisi  w powietrzu... Ciemne uliczki LA, pochmurna noc, obrzydliwy zapach i jeszcze ta przerażająca cisza. Jak to możliwe, że w środku tak wielkiego miasta jest tak cicho? Może oszukali mnie i jestem na jakiś przedmieściach? Mogli to zrobić bez problemu... w końcu nadal NIC nie pamiętam.

- Pss- usłyszałam za mną i podskoczyłam ze strachu. Upewniając się, że mam ze sobą swoją broń odwróciłam się powoli w stronę odchodzącego głosu.

-Kim jesteś ?- zapytałam gdyż nadal nic nie widziałam. Nagle jakby z nikąd przede mną pojawił się dość wysoki chłopak.

- Jestem Zayn. Co tu robisz ?- zapytał lustrując mnie wzrokiem. Zaniepokojona rozejrzałam się po okolicy. Oczywiście nic ciekawego nie zauważyłam. Tylko ciemność. Czy to ten chłopak, któremu miałam sprzedać narkotyki ?

- Mogłabym zapytać o to samo.- prychnęłam wkońcu odważając się na jakikolwiek ruch. Co się za mną dzieję? Czuję się obserwowana. Tak jagby ktoś mnie śledził i uważnie mi się przyglądał.

- Tylko przechodziłem. Spokojnie.- zaśmiał się.- jednak taka dziewczyna jak ty nie powinna pałętać się po takiej okolicy sama, a w szczególności w nocy.

- Nie znasz mnie. - zapewniłam pewna siebie. Chlopak tylko na mnie dalej patrzył - co czułam - i zapewne wywrócił oczami.

- Rzecz jasna nie, ale znam to miejsce i wiem, że szybko twoja niewinność może zostać zabrana.- usłyszałam. 

- Gdzie jesteśmy?- postanowiłam zlekceważyć jego ostatnią wypowiedź.

- Nie wiesz?- zapytał zdziwiony. - Uliczka Compton. Najniebezpieczniejsza dzielnica.- uświadomił mnie.

- Ymm dzięki. - trochę się wkurzyłam.  No to teraz jasne dlaczego tu tak cicho i pusto. Nie, zm ich tam wszystkich później powystrzelam.

- Spoko i radzę zabieraj się stąd, jeśli nie chcesz żeby ci się coś stało.- - czyżby on sie o mnie martwił? Zapewne. Dobrze,że są jeszcze tacy ludzie, a nie to co nasz "szef". No żeby wysłać mnie do najbardziej niebezpiecznej dzielnicy w Los Angeles? Nie to żebym się bała, ale mógł mnie przynajmniej uświadomić!!

- Muszę jeszcze coś załatwić, ale dzięki, że mnie uświadomiłeś gdzie się znajduję- nerwowo się zaśmiałam, a po chwili nastało światło... zapaliłam się pobliska lampa, dzięki której mogłam zobaczyć z kim rozmawiam.

-Może Cię odwiązę. Jak ci się coś stanie będę miał wyżuty sumienia- złapał się za serce.

- Nie, naprawdę dzięki,ale przyjechałam swoim samochodem- skłamałam. No idź już...

-Uparta..- po raz kolejny zaśmiał się.- No dobrze nie będę cię do niczego zmuszał- powiedział-Cześć!- no wreszcie.

        Rozejrzałm się dookoła jednak znowu nic ciekawego nie zauważyłam. Wystawił mnie ? Nie możliwe. Mnie się nie wystawia, bo inaczej pożałuje. W pewnym momencie zza zakrętu wyłoniła się jakaś postać. Nie powiem, trochę się przestraszyłam. Nie pamietam LA, więc nie wiem czy to prawda, że jestem akurat Compton. Nieznajoma postać podeszła do mnie i w świetle pobliskiej lampy zauważyłam, że to chłopak. Ten, którego opisywał mi Mark. Nareszcie.

- Sory za małe opóźnienie. To ty jesteś Alex?- chyba jest za bardzo pewny siebie.

- Ta, jedank nie byłabym taka wesoła na twoim miejscu. Spóźniłeś się o wiele za długo.- powiedziałam ostrym tonem. Jestem w pracy.

- No już przestań, wiem, że nie zrobiłabyś mi nic.-  chamsko się uśmiechnął. No zaraz wyjdę z siebie.

-Nie byłabym tego taka pewna. Kasa- warknęłam.

- Spokojnie.- zaśmiał się i z kieszoni swoich spodni wyjął pączek pieniędzy. W tym czasie i ja wyjęłam kilka woreczków narkotyków. Spokojnie wymieniliśmy się i spojrzeliśmy na siebie.

- I żeby to było ostatni raz - warknęłam. Chłopak spojrzał na mnie nieporozumienie. Westchnęłam i odezwałam się spowrotem.- Twoje spóźnienie , miejmy nadzieję, że to ostatni raz, bo inaczej będziemy inaczej rozmawiać.

- Dobrze, przepraszam, to był ostatni raz. Obiecuję- podniósł ręcę w geście obronnym. Pokręciłam głową i odwróciłam się na pięcie wybierając numer do Karola. Niech on mnie stąd zabierze...

Troche taki krótki.... No ale cóż.
Jak tam mijają wam wakacje ?
U mnie dość dużo się dzieje ... I nie wiem czy w przyszłości nie będę tego żałowała...

The Kings & The BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz