Rozdział 41

175 16 4
                                    


       Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy. Miałam kaca... zdecydowanie. Dopiero gdy zeszłam z łóżka, aby udać się do kuchni po coś przeciwbólowego, zauważyłam, że w łóżku nie ma już mojego chłopaka. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, ukazywał godzinę 10:57. No to nieźle sobie pospałam, muszę przyznać. Dawno już tak późno nie wstawałam. 

     Powoli zeszłam na dół i od razu udałam się do kuchni, w której siedziała moja przyjaciółka z Joel'em. 

- Dzień dobry. - przywitałam się i potarłam rękoma twarz. Kręciło mi się w głowie, łeb mi pękał, potrzebowałam wody. 

- Witamy naszą śpiącą królewnę. - zaśmiała się Nicol. Błagam, ciszej. 

- Jest coś na śniadanie ? - zapytałam wyjmując z szafki leki przeciwbólowe.  Otworzyłam jedną z górnych szafek i wyjęłam z niej szklankę. Następnie podeszłam do lodówki i wcześniej otwierając ją, wyciągnęłam z niej butelkę niegazowanej wody. Położyłam szklankę na blacie i wlałam w nią zimnej wody mineralnej. Połknęłam proszka, a następnie popiłam go kilkoma dużymi łykami napoju. 

- Justin się zmobilizował i zrobił śniadanie dla wszystkich, ale dla Ciebie zabrakło. Przykro. - moja przyjaciółka lekko się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami. Mój chłopak nie zostawił mi śniadania ? Nie ładnie tak z jego strony. W tym momencie cały wieczór powrócił do mojej pamięci. Moja kłótnia z Justinem, zabawa, druga kłótnia z Justinem i w końcu akcja. 

- Świnie, nic mi nie zostawiliście. - prychnęłam i ponownie otworzyłam lodówkę. Teraz musiałam sobie zrobić śniadanie, oczywiście najpierw je wymyślając, co zawsze dla mnie było najtrudniejsze. - Gdzie Justin ? 

- Pojechał gdzieś z chłopakami. - mruknął Joel zajęty swoim laptopem. Spojrzałam na niego i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Zapewne są na mnie źli za wczorajszą akcję. Joel to jeszcze nic. Najgorsze czeka mnie, jak chłopaki wrócą do domu. 

- Chłopaki są na mnie źli, prawda? - nie spojrzałam się na niego. Zajęłam się wsypywaniem do miski płatków. 

- Nawet nie wiesz jak. To było strasznie nieodpowiedzialne.

- Wiedziałam, co robiłam, a poza tym nic się nie stało.

- Ja do Ciebie żadnych pretensji nie mam. Wiesz, co robisz, ale uwierz mi, że z chłopakami nie będziesz miała tak łatwo. 

- Jestem ich szefem. - wzruszyłam ramionami. - Muszą wykonywać moje polecenia. 

- Rodzinę i przyjaciół porównujesz do pracowników? - wtrąciła się Nicol. - Padło Ci już na mózg. - prychnęła. 

- O co Ci do kurwy chodzi ?! - podniosłam głos i mocno odłożyłam pudełko płatków na stół, co wydało dość głośny odgłos. 

- O nic. - podniosła ręce w geście poddania i wyszła z kuchni. 

- A Justin ? - zapytał mój brat. - On też tu jest szefem i to on najbardziej jest wkurwiony. - westchnęłam. Joel również wziął swój laptop i udał się na górę. Zostałam sama. Ta najgorsza. Do tego najgorsze jeszcze przede mną. 

      Dokończyłam robić moje śniadanie. Wzięłam je i udałam się do mojego pokoju, w którym włączyłam sobie film. Muszę się rozluźnić. Mimo że spałam do prawie 11 to i tak byłam strasznie zmęczona. Oczy same mi się kleiły podczas oglądania filmu. 

********

- Selena wstawaj. - usłyszałam gruby głos przy uchu. Otworzyłam ledwo powieki, a już przed oczami miała napiętą sylwetkę mojego chłopaka. Oparłam się na łokciach, nie spuszczając z niego wzroku. Był zły, bardzo zły. 

- Możesz mi powiedzieć, co to było wczoraj ? - już chciałam otwierać usta, żeby coś powiedzieć, jednak Justin mnie wyprzedził. - Zabroniłem ci to zrobić, a jednak to zrobiłaś. 

- Wiedziałam, co robiłam, przecież nic się nie stało. - powiedziałam spokojnym głosem. Myślałam, że w taki sposób to załatwimy. Na spokojnie i bez nerwów. Oczywiście pomyliłam się. 

- OK !! Nic się nie stało, ale mogło się stać !! Oboje tu rządzimy, oboje powinniśmy podejmować decyzję. 

- Justin, uspokój się. Nic się takiego nie stało. 

- Nie będę kurwa spokojny !!

- Ok, przepraszam, powinniśmy to razem uzgodnić, ale taka okazja nie mogła zostać przez nas pominięta. - nadal byłam spokojna. Próbowałam nie wybuchnąć, jednak doskonale wiedziałam, że jeżeli to tak dalej będzie szło, to i ja wybuchnę. 

- Połowa ludzi nie wzięła udziału w akcji. My byliśmy w olbrzymim niebezpieczeństwie. Mogło być ich o wiele więcej. Całe szczęście, że było ich tylko trzech. Pomyślałaś o tym, że my możemy nie dać rady ? Mogliśmy teraz to MY leżeć trzy metry pod ziemią !!- krzyczał. Strasznie krzyczał. Tak, że mnie przechodziły ciarki. - Zachowałaś się strasznie nieodpowiedzialnie!! Jak dziecko !!

- Ja pierdole ok!! Może i tak się zachowałam, ale czy coś się stało ?! Nie!! Nic się nie stało !! - w tym momencie i ja wybuchłam. 

- Ale rozumiesz, że mogło się stać ? !

- Kurde Justin, przecież przyznałam Ci, że zachowałam się nieodpowiedzialnie. Stało się, to się stało. Mamy to za sobą i nic się nie stało. - uspokoiłam się. Wzięłam ponownie dwa głębokie oddechy i spojrzałam na chłopaka. - Nie musisz się już na mnie wydzierać. Zrozumiałam za pierwszym razem. 

- Dobrze, ale nie rób tak więcej. Nie decydujesz o wszystkim sama. 

- Tak, wiem. - Justin tylko się na mnie spojrzał i wyszedł z pokoju. Teraz czuję się, jakby to moja mama dawała mi niezły opieprz za późne wracanie do domu. 

         Właśnie w tym momencie przypomniałam sobie o moich rodzicach. Tak dawno ich nie widziałam. Przed moim wypadkiem się wyprowadzili. Teraz nawet nie pamiętam gdzie. Mam nadzieję, że moi bracia wiedzą. To dziwne, ale od czasu mojego powrotu nawet nie słyszałam o nich słowa. Nikt z nimi nie rozmawiał, a przynajmniej przy mnie. Nawet nikt o nich nie mówił. Wiedziałam, że muszę się o nich czegoś dowiedzieć. Muszę do nich pojechać i ich odwiedzić. Chociaż wiem, że to nie będzie takie łatwe. 

        Spojrzałam na jasnoniebieski koc, którym byłam przykryta. Ktoś musiał mnie przykryć, jak spałam. Tylko kto ? Nicol, Joel są na mnie źli. Justin mogę się założyć, że przyszedł do mnie i mnie obudzić od razu po swoim powrocie. Wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka. Zegar wiszący ma białej ścianie, wskazywał 15.20. No i znowu sobie pospałam. Stwierdziłam, że muszę zejść na dół i pobyć trochę z przyjaciółmi, a nie tylko spać. Zeszłam na dół do salonu, gdzie siedzieli wszyscy. Od razu zauważyłam wolne miejsce. Było tylko jedno. Na oddzielnym, pojedynczym fotelu. Szybko przedostałam się na drugi koniec salonu i usiadłam na meblu, przyglądając się telewizorowi.

The Kings & The BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz