Rozdział 12

434 30 21
                                    

- Mark!!-wrzasnęłam na cały dom. Gdzie on do cholery jest? Od rana nie mogę go znaleźć. Ogólnie to bym się tym jakoś nie przejęła. Ale dzisiaj? Akurat wtedy gdy jest mi potrzebny? Ygh tak to kręci się pod nogami i wtrąca w nie swoje sprawy.

- Wiesz gdzie jest Mark? -weszłam do pokoju Jacoba bez pukania. Stał przede mną w samych bokserkach. Jaka klata....

- Nie obczajaj mnie- zaśmiał się. - A co do Mark'a nie wiem. Ale znam Cię i wiem, że nigdy się nie przejmowałeś gdzie jest akurat ON.

- Ale dzisiaj akurat to JEGO potrzebuje. - przyjaciel zrobił wielkie oczy.- Wiem, że to dziwne - wyprzedziłam jego komantarz. Westchnęłam i wyszłam z jego pokoju.

- A czy ty wiesz gdzie jest Mark?- zapytałam śpiącego Karola. - Japierdziele- powiedziałam pod nosem i zerwałam kołdrę z przyjaciela. Jako jego odpowiedzieć usłyszłam niezadowolone jęczenie. - Kurde Karol wstawaj- skoczyłam na jego łożko przygniatając go.

- Alex, czego?- warknął.

- Gdzie jest Mark?- zapytałam poraz kolejny.

- Skąd mam wiedzieć. Dopiero mnie obudziłaś.- powiedział z pretensjami. Rzeczywiście.... Wstałam z niego, poprawiłam się i wyszłam z pokoju.

Poszukiwań czas dalszy.... weszłam do kolejnego pokoju. Przy biurku siedział James.

- Cześć- odezwałam się pierwsza, bo nawet nie zauważył, że weszłam do pokoju. Chłopak odwrócił się i nerwowo poprawił okulary.

- Cześć- chrząknął. Ej co mu? Jakoś nigdy nie rozmawialiśmy dłużej, ale czy on sie mnie boi?

-Widziałeś może szefa?- zapytałam wolno i wyraźnie. Nie chcę go przestraszyć. Jeszcze mi tu zemdleje ze strachu.

- Dzisiaj nnie.- zająkał się.

- A wczoraj? Coś mówił, że gdzieś wychodzi?- dopytałam. Czuję się jakbym była jakimś psychologiem i właśnie przeprowadzała jakąś poważną rozmowę z chorym dzieckiem.

- Jak grałem na Xboxie z Nickiem mówił, że wychodzi na jakieś sptkanie, ale nie chciał powiedzieć na jakie.- nadal się jąkał i mówił bardzo powoli. Już mi działał na nerwy. Jednak jego słowa mnie zaniepokoiły. Cholera.

- Dobrza dzięki. Cześć- już chciałam wychodzić z pokoju chłopaka jednak się cofnęłam.- A i jeszcze jedno... -przerwałam,a chłopak nerwowwo poprawił się na krześle.- Nie bój się mnie tak.- dokończyłam i wkońcu wyszłam. Zbiegłam po schodach na dół i udałam się do kuchni, gdzie znajdował się Nick.

- Gdzie Mark? Podobno mówił, że gdzieś wychodzi, a go nie ma.- zaczęłam nalewając do szklanki sobie wody.

- Ta, mówił coś, że wychodzi na spotkanie, ale mamy nie interesować się z kim i, że wróci późno.

- Ale nie wrócił w ogóle.- westchnęłam.

- Wydaje mi się, że poszedł się spotkać z Bieberem. Wiesz chodziło mu o to porwanie.- zaksztusiłam sie wodą. Na spotkanie z Bieberem? Kto to? Związku z porwaniem? Jakim porawaniem? Czemu ja nic o tym nie wiem?!

- Nick!!- ktoś krzyknął na chłopaka w wejściu do kuchni, a ja nadal stałam zdezorientowana usiadłam na kuchennym krześle i przyglądałam się chłopaką. Paul'owi i Nick'owi.

- O czym on mówi?- spytałam zaraz po tym jak się otrząsnęłam. Nick był przerażony, a Paul wkurzony. Ba!! Wkurzony to mało powiedziane.

- No własnie Nick? O czym ty mówisz ?- zaśmiał się nerwowo. Widać, że był to udawany śmiech. Co tu do jasnej cholery się dzieje?

- Jaaaa nie wiem...Chyba wczorajszy film mi coś strzelił do łba- zaśmiał się. - A tak w ogóle to polecam!! Wyślę Wam potem linkiem, bo teraz nie pamiętam tytułu.- teraz to sie wkurzyłam. Nie będą mnie okłamywali. Wstałam z hukiem z krzesła i podeszłam do Nicka.

- Mów o co chodzi. Dobrze widzę, że kłamiesz - warknęłam w stronę chłopaka i złapałam go za kołmierzyk od bluzki. Widziałam strach z oczach chłopaka.

- Ja naprawdę nie wiem co ja wygaduje... naprawdę coś mi strzeliło do głowy po tym filmie. Tam była taka akcja...- zaczął się już plątać w tym co mówił, a ja doskonale wiedziałam, że to co mówi to zwykłe kłamstwo. Dupek, żeby mi kłamać prosto w oczy? MI?

- Możesz nie kłamać mi w oczy tylko powiezieć całą prawdę? - syknęłam i kątem oka zauważyłam stojących chłopaków dookoła. Nie odważą się podejść i nas rozdzielić, bo wiedzą jak to się dla nich skończy.

- Ja pprzepraszam- jąkał się i spojrzał na chłopaków stojących wokół.

- Ej słuchaajcie!! Coś przyszło w sprawie Mark'a- ktoś zniszczył moment nienawiści pomiedzy mną, a Nick'iem. Puściłam chłopaka i spoglądając na niego ostatni raz usiadłam przy Paul, który trzymał zniszczoną w kącikach spaloną kartkę. Widziałam jak chłopak nerwowo wypuszcza powietrze z płuc.

- Co to? - zapytałam.

- Leżało na trawniku pod kamieniem.

- Co jest tam napisane?- warknęłam i przewróciłam oczami.

- " Wasz szefunio dostanie to na co zasłużył.

Przynajmniej dostanie nauczkę, za to co mi zrobił.

Zabił moją druga połówkę? Dostanie to na co zasługuje.

Bizzle"

- Cholera jasna- zwalił ręką szklaną porcelanę z owocami ze stołu przez co spadła na podłogę i potłukła się na miliard kawałeczków.

- Kto to Bizzle?- zapytałam.

- Justin, drugi szef The Blood- i oto otrzymałam odpowiedź.

- Nie rozumiem. Mark rzadko co kogo zabijał, a na pewno nie niewinnych ludzi.

- Wiesz to było dawno... przed twoim wypadkiem- dokończył Paul. Czuję sie oszukiwana... czuję, że coś jest nie tak i, że nie przebywam w zaufanym towarzystwie. Czemu? Tego też dokładnie nie wiem, ale wiem, że muszę się tego dowiedzieć i odbić Mark'a. Bądź co bądź jest tu potrzebny. To on wie najwięcej i tylko on powie mi całą prawdę. Przynajmniej mam taką nadzieję...

Jestem!!!!!
Co tam u Was ?
Bo u mnie wszystko się wali, no niestety...

The Kings & The BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz