Rozdział 27

448 28 8
                                    

      Jestem z Seleną w szpitalu. Po tym jak wróciłem z tabletkami dla niej była jakaś nieobecna. Nie wiedziałem co się z nią dzieje, aż do chwili gdy zemdlała. Na szczęście zdążyłem ją złapać i uniknąłem jej upadku na podłogę. Mogło być jeszcze gorzej. Rozwalona głowa itp. 

     Siedzę na szpitalnym korytarzu na niebieskim, plastikowym i niewygodnym w cholere krzesełku. Selenie robią jakieś badania, niestety jeszcze się nie wybudziła, ale mówią, że nadejdzie to niebawem. Jeszcze tego dnia. Mam nadzieję, że nie będzie jej nic poważnego. Nadal ją kocham. Tak, uświadomiłem to sobie w ciągu tych kilku tygodni spędzonych z nią. Chcę ją odzyskać, chcę aby wszystko sobie przypomniała, wszystko się ułożyło. Liczę na to, że pokocha mnie drugi raz. Wiem, że nie będę mógł jej do tego zmusić, jeżeli tak nie zrobi- zrozumiem. To nie jej wina. Chcę dla niej jak najlepiej, nawet jeżeli to nie ja miałbym sprawiać, że uśmiech pojawi się na jej twarzy.

- Co ty tu kurwa robisz ?!- z transu obudził mnie czyjś krzyk. Odwróciłem się w stronę odgłosu i już wiedziałem, że to nie będzie miłe spotkanie.

- Ooo Nick jak cie dobrze widzieć brachu. Co tam u ciebie ? - zapytałem miłym i pogodnym głosem. 

- Co jej zrobiłeś ?! - wyskoczył na mnie, jeżeli się nie mylę nijaki Jacob. Za nim stała jakaś dziewczyna, która próbowała go bezskutecznie uspokoić.

- Ja? - położyłem rękę na sercu. - Ja nic nie zrobiłem. Przywiozłem ją tylko do szpitala. - pewnie zastanawiacie się skąd ich wszystkich znam, otóż a to spotkania na jakichś akcjach, ale również szukałem informacji na ich temat. 

- Jak się dowiem, że to ty jej coś zrobiłeś. Popamiętasz mnie - warknął do mnie Jacob. Był mojego wzrostu. Dziwie się, że mówi to tak normalnie przy jego dziewczynie, czy ona nie jest zazdrosna?

- Ta, bo się ciebie boje.- prychnąłem.- A poza tym to chyba dobrze, że chcę aby Selena dowiedziała się całej prawdy, nieprawdaż ? 

- Nic jej nie powiesz. A poza tym ci nie uwierzy. - powiedział pewny siebie, a ja się zaśmiałem.

- Jesteś tego taki pewny? A jakbym ci powiedział...

- Pacjentka się obudziła.- nie mogłem dokończyć, bo przeszkodził mi lekarz prowadzący Selene. 

- Można do niej wejść ? - od razu zapytałem.

- Ale pojedynczo, pacjentka jest bardzo zmęczona. - ostrzegł i poszedł w swoja stronę. Od razu ruszyłem do drzwi sali mojej ukochanej. A za mną tamci.

- Ja wchodzę. - warknąłem.

- Chyba cię pojebało. Wypierdalaj stąd.

- Nie wygonisz mnie. Chcę z nią porozmawiać.

- Gówno a nie będziesz z nią rozmawiał. Wynoś się stąd. - rzucił kolejny z ich paczki. Stwierdziłem, że nie ma sensu się z nimi kłócić i poczekam w samochodzie, aż od niej wyjdą. Jak pomyślałem tak zrobiłem, po chwili byłem w drodze do samochodu zostawiając za sobą grupkę tych palantów, którzy zabrali mi moją Sell.

  ***************

       Po około piętnastu minutach bezsensownego siedzenia w aucie, zauważyłem, że znajomi Seleny wychodzą ze szpitala. Na samą myśl, że teraz mogę iść do mojej księżniczki uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Wyszedłem z samochodu i od razu udałem się w stronę wejścia do szpitala. Widziałem miny tych wszystkich recepcjonistek, pielęgniarek na mój widok. Oj kochane jestem już zajęty . Doskonale znałem drogę do sali Seleny... 

       Przez szklane drzwi zauważyłem Sell leżącą na zapewne niewygodny łóżku. Otworzyłem je powoli i uśmiechnąłem się do dziewczyny. Patrzyła się na mnie z takim dziwnym wyrazem twarzy. 

- Cześć Sell, witam w świecie żywych. - dziewczyna dalej na mnie patrzyła. Gestem ręki pokazała abym podszedłem do niej bliżej, a więc tak zrobiłem. I dopiero wtedy zauważyłem jej zaszklone oczy. 

- Selena co się stało? - pochyliłem się nad nią, a ona... przytuliła mnie. Przytuliła mnie bardzo mocno, jakbym zaraz miał jej uciec. Poczułem się jak w siódmym niebie, poczułem się tak jak kiedyś, jak przed wypadkiem. Po dopiero kilku minutach się ode mnie oderwała, jednak dalej patrzyła się mi w oczu, po jej policzku spłynęła jedna łza, druga, a za nimi trzecia i czwarta. 

- Nie płacz. - szepnąłem wycierając jej policzki.

 - Kocham Cię. - powiedziała, a ja myślałem, że to sen. Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.- Proszę odpowiedz coś.

- Ja... nie wiem co mam powiedzieć.

- Czy ty nadal mnie kochasz ? - zapytała drżącym głosem, a ja przypatrywałem się jej i nie odezwałem się ani słowem.     

         Po kilku minutach ciszy z mojej strony dziewczyna wybuchnęła gorzkim płaczem. Od razu się ocknąłem i przytuliłem dziewczynę.

- Oczywiście, że cię kocham.- powiedziałem jej do ucha. 

- Dlaczego wcześniej nie odpowiedziałeś? - spytała patrząc mi w oczy.

- Byłem jak zahipnotyzowany. Powiedziałaś mi, że mnie kochasz. Tak dawno tego nie słyszałem.Kochałem Cię, kocham i będę kochać. Nigdy nie przestałem po tym wypadku. Zawsze za tobą tęskniłem, śniłem i bardzo potrzebowałem. Nigdy nie zapomniałem, chociaż przyznam się, że chciałem. Dlatego twoje słowa mną wstrząsnęły...- nie wiedziałem co mówię, zapewne się plątałem, powtarzałem.

- Ja wszystko sobie przypomniałam...- a te słowa sprawiły, że odleciałem. Nie wiedziałem czy mam w to wierzyć, twierdzić, że to sen czy cieszyć się jak małe dziecko.

- Sell...

- Odzyskałam pamięć. Pamiętam wszystko. - te dwa zdania zmieniły wszystko. Całe moje dotychczasowe życie


The Kings & The BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz