Rozdział 26

517 29 13
                                    

       Niedziela, dwa tygodnie później

 - Cześć.- przywitałam się z chłopakiem siedzącym za  kierownicą buziakiem w policzek.

- Cześć, ślicznie wyglądasz.- skomplementował mnie, a ja się zaśmiałam. 

- Już się nie podlizuj. Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam zapinając pas bezpieczeństwa.

- Na kebaba. - zaśmiał się.Hmm kusząca propozycja.

- Ooo akurat jestem głodna. - pomasowałam się po brzuchu. Naprawdę nie jadłam dzisiaj jeszcze nic.

- Wiesz, że żartowałem?- spojrzał na mnie, a ja zauważyłam w jego oczach iskierki, których nie widziałam u nikogo nigdy na mój widok. 

- Ale ja nie. Zabierz mnie na kebaba. - zarządziłam. Chłopak tylko się zaśmiał i jechał dalej.

        Pewnie zastanawiacie się co jest pomiędzy nami. Przez te dwa tygodnie Justin dużo mi opowiedział. Wiem, że jest to prawda. Wierzę mu i ufam. Dowiedziałam się o moim życiu w liceum, jak to nienawidziłam się z Justinem, jak przyjaźniłam się z taką Nicol - byłyśmy podobno jak siostry. Skończył na tym, że przeprowadziłam się z braćmi, Nicol i jej bratem do wielkiej willi, bo rodzice wyjechali. O nich też się dużo dowiedziałam. Chcę ich z powrotem poznać. 

       Z Justinem bardziej się zaprzyjaźniłam. Chłopaki? Straciłam do nich zaufanie i oczywiście nic nie wiedzą o moich spotkaniach z Justinem. Naturalnie coś podejrzewają, że się z kimś spotykam, ale na pewno  nie, że w takim celu.

- Jesteśmy. - poinformował Justin. Spojrzałam przez szybę i faktycznie byliśmy już na miejscu. Rozpięłam pas i wyszłam z samochodu. Zdążyłam przed Justinem, który chciał mi otworzyć drzwi. Wiem, że udaje przede mną dżentelmena. Tak naprawdę nim nie jest. Nic mu nie mówiłam, ale kilka rzeczy podczas jego opowieści przypominam sobie. Różnych, przeróżnych.

- Chodźmy.

         Po zamówieniu jedzenia usiedliśmy przy jednym ze stolików. Czekaliśmy na nasz posiłek, jeżeli można tak powiedzieć  i rozmawialiśmy.

- Opowiesz mi o tym jak to było gdy byliśmy parą? - zapytałam chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie.

- Selena, chcesz żeby ci o wszystkim opowiadał, ale ja chce mieć pewność, że mi wierzysz. Lepiej by było mi opowiadać gdybyś sama sobie coś przypominała. Teraz nie mam gwarancji, że mi wierzysz. Ja ci mogę opowiadać, a ty w pewnych momentach możesz uważać, że kłamię.- wytłumaczył.

- Ale Justin ja ci wierzę i ... ja sobie przypomniałam kilka rzeczy tylko ci o tym nie mówiłam. - spuściłam głowę.

-Naprawdę? - zapytał.

- Tak. Nie chciałam ci mówić, ale przypomniałam sobie jak to zgodziłam się być twoją dziewczyną, razem spędzone chwile...

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - przytulił mnie. - W takim razie mogę ci co nie co opowiedzieć.

         Justin podczas konsumowania kebaba opowiadał mi jak to zostaliśmy parą, jak razem pracowaliśmy. Tak o mojej wcześniejszej pracy też już mnie uświadomił, więc już wiem dlaczego tak dobrze jeżdżę samochodem. Opowiadał o ważniejszych wspomnieniach. Naprawdę żałuję, że nie pamiętam tych czasów. 

- Naprawdę byliśmy aż tak zgraną parą ? Nie wierze, że się nie kłuciliśmy.- zaśmiałam się.

- Ahhh, kłótnie były. To oczywiste. Jedne poważniejsze, drugie o błahostki. - wytłumaczył.

- Chciałabym o nich pamiętać? - zapytałam, lecz Justin nic nie odpowiedział. - Co pomiędzy nami się takiego działo? - Justin spojrzał mi w oczy,a ja w nich zauważyłam... pewną sytuację.

- Ooo kogo my tu mamy?!- zawołał głos za młodą parą. Dziewczyna odwróciła się w stronę pochodzącego odgłosu i okazało się, że był to jeden z paczki jej chłopaka - Justina. - Już ją stary przeleciałeś? No powiem ci, że krótko ci to zajęło. -zadrwił. Co kurwa?  

    Potrząsnęłam głową i obraz z przed oczu zniknął. Niestety zaczęło mi się kręcić w głowie.

- Co się stało? - zapytał Justin, który zauważył mój chwilowy odlot. 

- Nic takiego. Po prostu sobie sama przypomniałam.- potrząsnęłam głową.

- Przypomniałaś sobie ta naszą pierwszą poważną kłótnię? - zasegurował.

- Bardziej jej przyczynę.  Co się wtedy stało?

- Mike chciał nas pokłócić, rozdzielić i wymyślił jakieś bajki o zakładzie. Ale uwierzyłaś mi. Mike sam przyznał się do kłamstwa. - zapewniał. 

- Yhym. Dobrze. - złapałam się za pulsującą skroń.

- Dobrze się czujesz? - chłopak złapał mnie za rękę.

- Trochę boli mnie głowa. - zamknęłam oczy z powodu narastającego bólu.

- Poczekaj, poproszę o jakąś tabletkę. - mój towarzysz zostawił mnie samą przy stoliku. Siedziałam przy stoliku cały czas trzymając się za głowę. Pulsowała, miałam w niej wielki bałagan, słyszałam jakieś odgłosy... tak bardzo dziwnie się czułam.

     W pewnym momencie do stolika ktoś podszedł. Myślałam, że to Justin, więc nawet się tym nie przejęłam.

- Myślisz, że on mówi ci całą prawdę? Dziewczyno on cię okłamuje. Chce cie wykorzystać do celów gangu. Kto jak kto, ale ty przywódczyni The Kings powinnaś się domyśleć.- spojrzałam na osobę siedzącą naprzeciwko mnie. Był to mężczyzna z kapturem na głowie i kominiarka. Po pewnej chwili już go nie było.Byłam strasznie skołowana. Czy to mi się wydawało, czy naprawdę ktoś tu był?

- Sell? Haloo? Proszę.- przy mnie znalazł się nagle Justin. 

- Justin? - zapytałam dla pewności. Kołowało mi się strasznie w głowie.

- Tak. Selena co się dzieje? - potem słyszałam już tylko moje imię, Wrzaski, krzyki i nie wiem co. Nic nie widziałam, kompletna ciemność. Zemdlałam.

No czeeeść.

Nareszcie jestem z nowym rozdziałem.

Jak się podoba ?

I jak tam w szkole? U mnie masakra...

The Kings & The BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz