Część 17

267 20 20
                                    

-Gdzie jedziemy? - zapytałam po 5 minutach drogi.

-Zobaczysz. - odpowiedział jednym słowem, czym wzbudził moją ciekawość.

-Będzie mi się tam podobało? - dostrzegłam jak jego kąciki ust unoszą się ku górze.

Na ten uśmiech zaczęłam ostatnio odczuwać dziwne zawroty głowy.

-Mam taką nadzieję. - odpowiedział nie odrywając wzroku od jezdni.

Spojrzałam na widok za oknem samochodu.
Słońce zaczęło już znikać za horyzontem, a na niebie można było dostrzec miliony pięknych barw.
Usłyszałam muzykę z radia i ciche podśpiewywanie Jimina, a na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.

Po kilkunastu minutach jazdy poczułam ostry skręt w lewo i nagłe zatrzymanie się samochodu.

-Poczekaj tu chwilę. - rzucił szybko chłopak, po czym wysiadł z pojazdu.

Wyciągnął coś z bagażnika, a następnie podszedł do moich drzwi, które - jak na gentleman'a przystało - otworzył.
Gdy tylko wyswobodziłam się z pasów bezpieczeństwa wysiadłam, a przed moimi oczami ujrzałam kwiaty.
Te same co ostatnio.
Jak na zawołanie rozbrzmiało w mojej głowie zdanie: "Frezja to wyraz szacunku, uznania oraz radości, ale także zaproszenie do flirtu."

"... ale także zaproszenie do flirtu."

Przyjęłam je dziękując szczerze z uśmiechem wymalowanym od ucha do ucha.
Następnie mój wzrok padł na wielki szyld budynku stojącego przed nami.

"FREZJA" - Co to ma znaczyć? - pomyślałam.

Moja ciekawość rosła, ale nie pytałam o co chodzi.
Wzięłam Jimina pod rękę, po czym ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych.

Tam było przepięknie!

Na parterze znajdowała się wspaniała restauracja, z tak przerażającymi cenami, że lepiej nie pytać.

Gdy tylko weszliśmy, przy Jiminie zjawiło się kilku pracowników kłaniających się nisko.
Chłopak zamienił kilka słów z jedną z pracownic, po czym owa kobieta zaprowadziła nas windą na 5 piętro.

O ile restauracja urządzona była w bardzo bogatym, okazałym i nawet lekko staroświeckim stylu, to pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy cechowała bardzo przyjemna atmosfera.
Pomimo tego, że wszystko było bardzo nowoczesne, nie czuło się dyskomfortu i chciało się tam zostać na dłużej.

Usiedliśmy wygodnie przy wielkim stole na środku ogromnego pokoju, a już po chwili pojawiło się przed nami wiele najróżniejszych potraw oraz butelka wytrawnego wina.

Następnie Jimin wyprosił wszystkich z pomieszczenia.

-Gdzie my jesteśmy? - zapytałam gdy tylko personel wyszedł.

-To... mój hotel. - powiedział z obojętnością.

-Ah... w sensie pracujesz w tym hotelu? Jak udało ci się zdobyć prace w takim miejscu? - mówiłam pełna podziwu.

Jimin zaśmiał się lekko.

-To bardzo proste... - uśmiechnął się, życzył mi smacznego i zaczął spożywać posiłek.

-Kim ty jesteś? - zapytałam i zaśmiałam się - Jesteś przystojny, masz pieniądze, potrafisz gadać z ludźmi i masz znajomości. - stwierdziłam - Jaki jest twój minus? To nie możliwe byś był tak idealny.

-Mam więcej minusów niż myślisz. - odpowiedział z widocznym na jego ustach uśmiechem - Po prostu trzeba wystarczająco się do mnie zbliżyć, aby je dostrzec.

-Powinnam zgłębić tę tajemnicę czy lepiej trzymać się z daleka? - zapytałam popijając wino, a Jimin odpowiedział mi jedynie zadziornym uśmiechem.

Gdy skończyliśmy posiłek, przenieśliśmy się z winem na kanapę, stojącą w rogu pokoju.

Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym.
O błahostkach, ale też i o bardzo poważnych sprawach.
Podobało mi się to.
Ta otwartość, szczerość, przyjemna atmosfera i wino.

Właśnie... wino.

Otworzyliśmy już kolejną butelkę i jesteśmy w połowie.

Poczułam, że alkohol zaczął wpływać na moje zachowanie i słowa.
Nie czułam jakiegokolwiek dyskomfortu, zażenowania czy smutku.
Oddałam się chwili.

-Czemu za każdym razem, gdy idziemy na randkę, dajesz mi właśnie te kwiaty? - zapytałam nagle, ale zanim zdążył odpowiedzieć, dodałam - Ta restauracja też ma szyld z nazwą tego kwiatu.

-Byłem ciekawy kiedy o to zapytasz. - lekko się uśmiechnął.

-Na początku myślałam, że w grę wchodzi znaczenie kwiatu, ale coś mi tu nie pasuje. - oświadczyłam, wręcz czując nadmierną pewność siebie - Czy to znaczy, że nie flirtujesz ze mną?

Przybliżył się do mnie na bardzo niebezpieczną odległość.

-Gdy mężczyzna daje pięknej kobiecie kwiaty, to chyba oczywiste, że o coś musi chodzić. - szepnął, a ja poczułam jego oddech na mojej skórze - A co do frezji... był to ulubiony kwiat mojej mamy. - dodał i spojrzał mi głęboko w oczy.

Pomimo tego, że była to tylko chwila, czułam jakbyśmy naszymi spojrzeniami, wymienili ze sobą miliony słów i tysiace myśli.

Nie minęła sekunda, a Jimin wpoił się w moje usta.
Z początku delikatny pocałunek, zamienił się w bardzo intensywny.
Całował mnie tak, jakbym miała zaraz uciec.

Usiadłam na niego okrakiem i wplotłam swoje palce w jego włosy.

Przerwy na oddychanie? Po co to komu!

On tak wspaniale całował...
Był delikatny, ale za razem też i agresywny. To było niesamowicie seksowne.

W pewnym momencie poczułam jego dłonie, powoli wślizgujące się pod materiał mojej koszulki.
Przejechał powoli od mojej miednicy do skrawka stanika, ale idealnie pod nim się zatrzymał i zjechał z powrotem w dół.

Nagle zatrzymał się kończąc nasz namietny pocałunek i odsunął się ode mnie.

-Na dziś już wystarczy. - powiedział cicho, wręcz zmuszając się do wypowiedzenia tych słów.

Powoli wstałam, nie wiedząc co myśleć.
W mojej głowie pojawiło się za dużo pytań, na które nie znałam odpowiedzi.

-Czemu? - wydusiłam jedynie.

-Przepraszam.

-Czy zrobiłam coś źle?

-Nie. Niestety nie.

-Niestety?

-Niestety.

-Wytłumacz mi to. - poprosiłam.

-Porozmawiamy o tym innego dnia.

-Obiecujesz?

-Obiecuje.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hi! Co u was? ^^

Tęskniliście? Bo ja bardzo!!!

W komentarzach piszcie co myslicie o tym rozdzile (???)

I o co może chodzić?

Zapraszam też do gwiazdkowania!!! ;*

To tyle!

Bye bye~

Saranghae ♡♡♡

PBP ~ ;*

Zaczarowana przez NIEGO ~Jimin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz