21. Nathan

81 4 0
                                    

Wytarłem włosy w ręcznik, zostawiając je wilgotne w nieładzie i wyszedłem z łazienki.
Powiem Rosie, żeby spała z Jamiem. On będzie na pewno chętny, a ona tym razem się chyba nie będzie już bała, bo jest pijana i byłaby przy nim.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do swojego pokoju.
- Nie chciałabyś... - nie dokończyłem pytania, bo zauważyłem, że Rosie usnęła w moim łóżku.
Pięknie wyglądała. Taka z rozmazanym makijażem, w potarganych włosach, w mojej za dużej koszulce.
Stałem tak jeszcze chwilę, aż w końcu się otrząsnąłem i zgasiłem światło. Wpełzłem na łóżko od strony ściany, bo Rosie zasnęła na mojej połowie, więc nie miałem innego wyjścia. Odłożyłem okulary z boku poduszki i opadłem ciałem na materac. Zamknąłem oczy i ciężko odetchnąłem, mając dość dzisiejszego dnia, ale ciesząc się, że Rosie się odnalazła i jest obok mnie. Otworzyłem oczy, przekręcając głowę w jej stronę. Miała otwarte oczy.
- O Boże - wystraszyłem się.
- To tylko ja - zaśmiała się.
- Myślałem, że śpisz.
- Udawałam - cały czas była uśmiechnięta, a jej oczy się świeciły.
- Czemu?
- Nie wiem, tak jakoś. Nie chciałam iść do Jamiego. Zresztą - zamyśliła się na sekundę, odrobinę smutniejąc - obraziłam się na niego...
- Co zrobił? - zapytałem nagle zmartwiony. Czy chodzi o ich poranną rozmowę?
- Um...
- Jak nie chcesz to nie mów - zapewniłem ją szybko i nastała cisza. Rosie nie odpowiedziała, a ja nie drążyłem dalej tematu. Słychać było tylko nasze nierównomierne oddechy.
Po minucie blondynka się odezwała.
- Mówił, że się przez Ciebie zmieniłam, że mnie izolujesz, że nie spotykam się już z przyjaciółmi. Kazał mi wybierać - zaczęła wyliczać, a mnie zrobiło się przykro. Mój własny brat? - Dlatego byłam rano zła - spojrzała mi w oczy i ucichła. Odwróciłem się na plecy, żeby nie patrzeć w jej piękne błękitne oczy.
Wściekła się, bo Jamie uświadomił jej, że jestem inny. Nie pasuję do jej towarzystwa i nie zasługuję na jej przyjaźń. Byłem nikim.
Zapragnąłem iść do łazienki i zrobić kilka kresek na nadgarstku. Nie umiałem sobie poradzić z tą sytuacją. Znowu byłem odrzucany.
Poczułem, że Rosie się poruszyła.
- Wybrałam Twoją przyjaźń - oznajmiła łagodnie, a ja się odwróciłem, żeby na nią spojrzeć. Jej oczy się śmiały.
-C-co? - nie mogłem uwierzyć.
- Gdyby nie Ty, to pewnie bym nocowała w hangarze. Podczas imprezy jest masa ludzi i jest ciepło, ale gdy jest pusty, zamarzłabym - przeszły mnie ciarki.
- Cieszę się - uśmiechnąłem się na znak, że tak jest naprawdę.
- Ja też - zamknęła oczy, ale po jej uśmieszku wiedziałem, że nie wytrzeźwiała do końca.
- Z czego się śmiejesz? - zapytałem.
- Nie wiem - zaśmiała się głośniej.
- Ciszej, mamę i Jamiego obudzisz.
- Dobra, dobra - wywróciła oczami, ukazując tym swoje białe gałki. Zawsze mnie to przerażało.
Otwarła oczy, patrząc wprost na mnie. Była jakieś dziesięć centymetrów oddalona ode mnie, ale stykaliśmy się nogami. Czułem jej gładko ogolone łydki i umięśnione uda.
Boże, miała idealne ciało. W ogóle była idealna. Była moim ideałem.
Przybliżyła głowę do mojej i mnie pocałowała. Jej usta dotknęły moich, a ja zamarłem.
- Co ty robisz? - zapytałem zaskoczony.
- Przecież już raz to robiliśmy - uniosłem brwi - podobało Ci się - wyszeptała w moje usta.
- C-co?
- Na urodzinach Jamiego, byłeś pijany.
Zmarszczyłem brwi, próbując sobie coś przypomnieć. Ja naprawdę czegoś takiego nie zapamiętałem? Ty debilu.
- Ty też jesteś pijana.
- Pocałuj mnie - wyszeptała w odpowiedzi, a ja niezdarnie złączyłem nasze usta. Blondynka od razu wpiła się w moją dolną wargę. Wiedziała, co ma robić.
Niepewnie położyłem dłoń na jej biodrze, a ona wzięła to chyba za zachętę. Ponownie złączyła nasze usta, a ja oddawałem każdy jej pocałunek. Podobało mi się.
Rosie przerwała pocałunek, odrywając się ode mnie, a ja przyłapałem się na tym, że chcę więcej. Uśmiechnęła się pod nosem i popchnęła mnie na plecy, a następnie usiadła na mnie okrakiem. Położyłem dłonie na jej biodrach, a Rosie uśmiechnęła się zadziornie.
Czułem, że zaraz mi stanie, jeśli będzie tak dłużej siedzieć, a nie daj Boże, zacznie się poruszać.
Nachyliła się nade mną, kładąc ręce po obu stronach mojej głowy i złożyła soczystego całusa na moich ustach. Od razu odwzajemniłem gest, bo, cholera, chciałem tego. Poruszyła się uwodzicielsko na moich biodrach, o zgrozo, i przejechała językiem po moich ustach, prosząc o wstęp. Bez zastanowienia uczyniłem, co chciała, a nasze języki się spotkały. Smakowała cudownie. W sumie to pierwszy raz się całowałem (no drugi), ale na pewno żadna dziewczyna nie jest taka jak Rosie. Z resztą nie chciałbym sprawdzać.
W końcu to mój ideał ze snu.
Na początku całowaliśmy się leniwie, docieraliśmy się, ale z czasem pocałunki zaczęły się robić coraz bardziej zachłanne. Pragnąłem jej coraz bardziej i to chyba było najgorsze. Czułem, że mi stanął i nie miałem jak temu zaradzić. Miałem tylko nadzieję, że Rosie się nie zorientowała.
- Nathan, kochanie, pukałam, ale... - usłyszałem głos mamy i w jednej chwili podniosłem się na łokciach, prawie zwalając z siebie Rosie. Byłem zaskoczony i zażenowany.
- Co tu robisz? - zapytałem zestresowany.
- Um... Usłyszałam jakieś głosy, pukałam, ale nie słyszeliście, więc weszłam, a... to był chyba zły pomysł... - mama była chyba jeszcze bardziej zestresowana niż ja.
- Troszkę?
- Ja już pójdę... - ostatni raz zerknęła na mnie, na Rosie i znowu na mnie i wysłała mi spojrzenie mówiące "pogadamy rano". Wyszła, zamykając za sobą drzwi, a ja opadłem na poduszkę, zasłaniając oczy dłońmi.
- Ja się chyba zabiję.
- Nie było tak źle. Mi kiedyś wszedł dyrektor w gorszej pozycji - podsumowała Rosie i spojrzałem na nią zaskoczony. Dyrektor? Aha?
- Ok? To jednak moja matka, a Ty jesteś pierwszą dziewczyną, która jest w tym pokoju i, kurde, na mnie - wydukałem, a Rosie się roześmiała.
Zeszła ze mnie i położyła się obok.
Leżeliśmy tak chwilę w ciszy, aż w końcu nie wytrzymałem i się roześmiałem. Śmialiśmy się tak razem, aż się wreszcie uspokoiliśmy, a ja zamknąłem oczy, próbując usnąć.
Po chwili ciszy Rosie dała mi szybkiego całusa w usta i znowu leżała jakby nigdy nic, zostawiając mnie w osłupieniu.
Opadłem ponownie na poduszkę i zamknąłem oczy, nie próbując już jej zrozumieć.
- Podobało mi się - stwierdziła i odwróciła się twarzą w moją stronę. Miała cały czas zamknięte oczy, ale była uśmiechnięta. Nie pewnie położyłem rękę na jej biodrze i zamknąłem oczy. Po chwili usłyszałem jej miarowy oddech, co oznaczało, że usnęła, a dopiero po kilku minutach mi udało się zasnąć z wtuloną we mnie niską blondynką.

Otwarłem oczy i spojrzałem na budzik na szafce nocnej. Była 9:15. Oboje zaspaliśmy. Zamknąłem oczy i ponownie je otwarłem. Przejechałem wzrokiem po istocie, która leżała obok mnie, a ja miałem ręce na jej jędrnym tyłku.
Kurwa. Ona mi się podobała, a tak nie powinno być.
Była odkryta, wykopała gdzieś w nocy kołdrę i ja również jej nie miałem. Mogłem teraz śmiało zobaczyć, jak wygląda z bliska naprawdę. Gołe nogi miała zplecione z moimi, a kroczem przylegała do mojego uda. To nic takiego, ale była w samych majtkach i już na samą myśl stawał mi. A on był na wysokości jej pępka. Moja/jej koszulka podwinęła się do samego biustu, więc odkrywała jej boski brzuch. Nie był idealnie płaski, ale miał zaznaczone rysy mięśni. To było jeszcze bardziej cudowne niż chude ciało Any. Na prawym boku pod biustonoszem, którym delikatnie wystawał spod koszulki, widniał tatuaż. Krótki napis po arabsku, który nie wiedziałem, co znaczy, ale i tak był piękny.
Rosie się poruszyła. Była wtulona w zagłębienie mojej szyi, a teraz odsunęła się delikatnie, żeby przewrócić się na plecy i chwycić za głowę.
- Głową mi pęka - stwierdziła z markotnym wyrazem twarzy.
- Przyniosę Ci jakąś tabletkę - podniosłem się, odpychając na nadgarstkach, ale poczułem ból w lewym i zacisnąłem oczy.
- Czekaj - Rosie chwyciła mnie za prawą rękę, a ja nie chciałem odwracać do niej głowy. Nie chciałem, żeby zauważyła mój ból na twarzy. Podniosła się, siadając obok mnie tak, żeby patrzeć na mnie z przodu. - Co zrobiłeś w nadgarstek?
- Nic - spróbowałem powiedzieć normalnie, ale chyba nie wyszło mi tak jak chciałem.
- Kurwa, Nat, krew ci się leje! - krzyknęła blondynka, a ja szybko podniosłem rękę przed siebie, żeby stwierdzić to samo.
- To nic - zakryłem rękę i spuściłem głowę.
- Jak nic? Nat, co zrobiłeś? - zapytała zatroskana. Wyglądała tak pięknie, kiedy się martwiła.
- Przeciąłem się wczoraj. To nic takiego... - odparłem, ale Rosie chyba mi nie uwierzyła.
- Czym się przeciąłeś?
- Um...
- Nat, skąd masz te blizny? - zauważyła blizny, które wystawały poza bandaż. Zapomniałem zawiązać na noc bandamki i teraz mam problem. - Boże, Nat, co Ty sobie robisz? Czemu?! Przecież to musi boleć! Czemu? - ostatnie pytanie wypowiedziała najciszej i ze szklącymi się oczami. Zrobiło mi się jej żal i nie mogłem na to patrzeć. Ona nie zasłużyła na płacz. Zwłaszcza przeze mnie.
- Rosie, nie płacz... To naprawdę nic takiego - chciałem ją pocieszyć, ale ona nie była ani trochę spokojniejsza.
- Nathan, powiedz mi. Dlaczego się tniesz?

Dzika kotkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz