41. Rosie

73 5 0
                                    

Rozchyliłam delikatnie powieki. Jasne światło oślepiło moje tęczówki, więc z powrotem je zamknęłam i poruszyłam się nieznacznie na łóżku. Wydałam z siebie cichy pomruk, kiedy zorientowałam się, że Natty wczorajszego wieczora nie wyszedł ze mnie i leżałam teraz na nim. Powoli się z niego zwlekłam i przewróciłam na plecy. Przetarłam twarz dłonią i ostatecznie otworzyłam szeroko powieki. Przez chwilę wpatrywałam się w jasny sufit, aż w końcu spojrzałam w bok na Nathana.
Chłopak leżał na wpół przykryty kołdrą. Miał tylko zasłonięte nogi i pas, bo chyba sama chwilę wcześniej go tak przykryłam. Zresztą nie pamiętam, nie ważne. Jego włosy były w uroczym nieładzie, a okulary gdzieś wczoraj chyba stracił. Jego malinowe usta były wykrzywione w lekki uśmiech, zupełnie jakby śmiał się przez sen, co chyba było mało prawdopodobne, ale cóż. Przez uśmiech wokół jego oczy zrobiły się maleńkie zmarszczki, które były przesłodkie. Zawsze robiły się, kiedy się z czegoś śmiał i od zawsze mi się podobały. To znaczy odkąd go polubiłam. A od niedawna tak jakby pokochałam. Nie, chyba to złe określenie. Chociaż tak w sumie, jak mam określić uczucie względem osoby, w której się zauroczyło? To już nie jest zwykle lubienie ani jeszcze kochanie. Tak myślę.
Chłopak poruszył ustami, mlasnął i zmienił pozycję na taką, że teraz miałam lepszy widok na jego ciało. Spał dalej.
Zjechałam spojrzeniem w dół. Delikatny zarys mięśni okalał jego piersi i brzuch. Nie miał jakichś bicków, kaloryferów, czy innych 6-paków. Miał normalne ciało, szczupłe bez żadnych siłowni. Miał siłę, którą potrzebował i chyba to mu wystarczało. Przynajmniej tak myślę i podoba mi się to. Jest inny niż wszyscy inni, którzy lądowali w łóżku albo gdzieś indziej ze mną. W ogóle jest przeciwieństwem swojego brata. Jamie jest zbudowany, chodzi na siłownię, ma dużo dziewczyn, jest przystojny na pierwszy rzut oka. A Nathan? Dopiero kiedy się go pozna, da się zauważyć jego piękno.
- Rosie? - usłyszałam zaspany głos Nathana i spojrzałam na niego do góry.
- Cześć - uśmiechnęłam się, widząc go lekko zawstydzonego.
- Jak tam?
- Ja w porządku. A Ty? Jak się czujesz? - zapytałam z troską.
- D-dobrze. Nie jestem przecież chory. To tylko mój pierwszy raz - wywrócił oczami, patrząc w sufit. Zaśmiałam się na jego odpowiedź. Po chwili milczenia dodał - Było w miarę ok?
- Było najlepiej - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie pocieszaj mnie. Na pewno nie byłem najlepszy, to Ty przejęłaś inicjatywę, a to ja jestem facetem i to ja powinienem działać.
- Nie zadręczaj się. Uwierz, że byłeś genialny. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Z każdym jednym chłopakiem, z którym byłam bliżej - starałam dobrać do siebie odpowiednie słowa, żeby zabrzmiało to dość normalnie i Nathan mi uwierzył - się pieprzyłam, a z Tobą... Tobą... - nie wiedziałam jak mam określić to co czułam podczas stosunku z Nattym. To było jakieś inne.
- Ze mną? - chłopak wreszcie na mnie spojrzał wyraźnie zaciekawiony. Przygryzłam wargę.
- Wczoraj czułam się jakbyśmy się kochali, a nie pieprzyli.
Chłopak nawet nie mrugnął. Dalej wpatrywał mi się w oczy jakby sprawdzał czy mówię prawdę. Zrobiło mi się gorąco i poczułam jak cała moja twarz robi się czerwona. Nagle przypłynął skądś nadmiar ciepła czy po prostu speszyła mnie ta cisza między nami?
- Ro...
Nathan nie zdążył dokończyć zdania, bo po pokoju rozległo się pukanie. Oboje jednocześnie spojrzeliśmy w jedną stronę, na drzwi. Kto mógł o tak wczesnej porze się dobijać i to do pokoju hotelowego? No dobra, to jest motel. Albo raczej jakaś dziura bez ogrzewania.
- Kto tam? - zawołał Nathan donośnym głosem, przez co spojrzałam na niego. Od kiedy on używa takiego tonu?
- Chciałam wam tylko przypomnieć moje gołąbeczki, że za godzinę kończy się wasza nocka i musicie zwolnić łóżko albo dopłacić. Także streszczajcie się tam albo wejdę z łomem i wykopię was stamtąd - na koniec kobieta zaśmiała się złowieszczo, a mnie aż dreszcz przeszedł na dźwięki jej zachrypniętego głosu. - I nie obchodzi mnie czy jesteście ubrani czy nie.
Zarechotała jeszcze raz, po czym usłyszałam kilka kroków, które oznaczały odejście tej dziwnej kobiety. Tak w sumie to nie widziałam jej na oczy, bo wczorajszego wieczora Nathan wykupywał pokój. Byłam ciekawa czy jest staruszką bez zębów, czy może stwarza tylko takie pozory.
- Idziesz się kąpać pierwsza? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Nata.
- A mogłabym dopiero u Ciebie się wykąpać? Nie ufam czystości w kabinie, a po za tym nie mam bielizny na przebranie.
- W porządku - uśmiechnął sie słabo i zamilknął jakby nad czymś myślał. - Widać po nas, że uprawialiśmy seks?
Złożyłam czuły pocałunek na jego ustach, nie przestając się uśmiechać. Nat od razu odwzajemnił i zjechał ręką na moje plecy, które zaczął głaskać.
Boże, Nat... Co Ty ze mną wyprawiasz? Ugh...
Co on zrobił, że tak na niego reaguję? Jak tego dokonał? W dodatku się w nim zakochałam. Jakim cudem? Przecież tak bardzo się różnimy.

Dwie godziny później dotarliśmy do naszego małego miasteczka. Świeciło słońce, a po wczorajszej śnieżycy nie było prawie śladu. Pomoc drogowa, która przyjechała prawie, kiedy dotarliśmy do samochodu, wyciągnęła go z przydrożnego rowu za pomocą liny na lawecie i jakieś piętnaście minut później po uiszczeniu zapłaty ruszyliśmy w drogę.
Nathan zajechał na podjazd pod domem i wyłączył silnik. Kiedy miał już wysiadać, chwyciłam go za rękę, przez co spojrzał na mnie.
- Co jest?
- Co Twoja mama o mnie myśli? - zapytałam z lekką obawą. Nigdy się tak nie stresowałam przed spotkaniem z kimkolwiek. Nigdy, zawsze byłam otwarta na wszelkie znajomości i nie przejmowałam się nikogo zdaniem. A teraz? Lałam w majtki, bo bałam się, co powie mama Nata.
- Że jesteś piękną dziewczyną, którą polubiła, bo ja Cię lubię - chłopak się lekko zaczerwienił, po czym nachylił się, a następnie pocałował mnie w policzek. Teraz to ja się zaczerwieniłam.
Zachowywałam się jak zakochana nastolatka.
Bo jestem nią. To znaczy mam 19 lat, ale faktycznie jestem zakochana. W Nathanie, na którego nigdy bym nie spojrzała inaczej niż z pogardą i kpiną, a teraz on całuje mnie w policzek.
Przechyliłam głowę i złożyłam pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się i się odsunął.
- Chodźmy już - oznajmił.
Wysiedliśmy z pięknego czerwonego Forda, zabrałam swoją torbę i ruszyliśmy w stronę domu Nathana. Nagle z drzwi wejściowych wybiegła pani Collins i rzuciła się na szyję syna. Wycałowała go po twarzy i kiedy wreszcie się od niego oderwała, spojrzała na mnie. Spuściłam wzrok na własne stopy, bo się speszyłam. Głupio czułam się ze świadomością, że mama Nata wie o mojej sytuacji i stoję właśnie przed nią, bo tak jakby wprosiłam im się na święta.
Nagle poczułam jak czyjeś dłonie oplatają moje ramiona. Pierwsza moja myśl to taka, że Nathan chce mnie jakby pocieszyć, bo zauważył moją zmianę humoru, ale uścisk był inny i postura również, osoba była mojego wzrostu i dużo pulchniejsza niż kościsty chłopak. Podniosłam głowę i otwarłam oczy. Obejmowała mnie jego mama. Jedną rękę miała na moich plecach, a drugą położyła z tyłu głowy. Kiwała się delikatnie w przód i w tył, co ukoiło trochę moje nerwy. Przypomniało mi się jak moja mama kołysała tak mną, kiedy rozbiłam w dziecinstwie kolano albo miałam zły sen. Jednak teraz Melinda nie jest już moją ukochaną mamą i nie chcę jej znać.
Odwzajemniłam przytulenie.

Głosujcie i komentujcie :D

Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta i podoba mu się owa historia.

Do następnego! ;D

Dzika kotkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz