- Yaku-san, zaczekasz na mnie? – zapytał Lev, gdy jako ostatni wszedł do szatni po sprzątaniu sali gimnastycznej. Morisuke, który już wychodził, popatrzył na niego spod zmarszczonych brwi.
- Czemu miałbym na ciebie czekać?
- Jak to czemu? A zresztą, masz takie krótkie nóżki, że pewnie i tak cię dogonię – powiedział, a dwie sekundy później leżał z bólem brzucha i potencjalnymi siniakami na łydkach. Yaku za to był tak wściekły, że wyszedł z pomieszczenia, nie żegnając się z nikim.
Drużyna Nekomy wyglądała na zrezygnowaną zachowaniem Leva – poza Kuroo, on podśmiechiwał się pod nosem.
- Yaku nie miał dziś za dobrego humoru, a ty mu go jeszcze bardziej spaprałeś. Brawo – powiedział Nobuyuki, wyjątkowo uszczypliwie jak na niego.
Lev zrobił nieszczęśliwą minę, ale zaraz zerwał się na nogi, przebrał w błyskawicznym tempie i wybiegł z szatni, w efekcie czego dogonił starszego kolegę kawałek za bramą.
- Bardzo cię zdenerwowałem, Yaku-san? – zapytał wprost. Morisuke szedł szybciej niż zazwyczaj, a jego brwi były zmarszczone tak mocno, że niemal się stykały.
- A jak ci się wydaje? – burknął, odwracając się do niego.
Lev uniósł palec i pokręcił nim na zmarszczce między brwiami kolegi.
- Nie rób takiej miny z mojego powodu. Co ty na to, żebym w ramach rekompensaty kupił ci lody?
- Jednego? – zapytał Yaku, nie mogąc nic poradzić na to, że jego wściekłość zaczęła się gdzieś ulatniać.
- Dwa.
- Dwa lody i bułkę na parze, a wtedy się zastanowię – odparł i ruszył dalej, mając nadzieję, że Lev nie zauważył małego uśmiechu, który przez chwilę gościł na jego ustach.
Lev zauważył.
____________________________
Wielbię Yaku, Leva trochę mniej, ale ich relacja jest świetna, chciałam coś o nich skrobnąć ^^
CZYTASZ
Przegląd drobnostek Słonecznika - Haikyuu
FanfictionJak w tytule - one shot'y do Haikyuu. Jedne dziwniejsze, inne mniej. Pojawią się nieagresywne shipy. Serdecznie zapraszam.