Rozdział 7

1.1K 152 33
                                    

Maraton 2/3

Abigail POV: 

Nareszcie, już nie mogłam się doczekać, aż wrócimy do teraźniejszości. W prawdzie, nie jest to mój pokój, ale lepsze to, niż uciekanie przed żołnierzami. Nareszcie mogłam odetchnąć, poczułam coraz większe zmęczenie, próbowałam nie zasnąć, ale z każdą chwilą stawało się to coraz trudniejsze. W pewnym momencie nie wytrzymałam i poddałam się zmęczeniu. 

Aleksander POV: 

- Zasnęła.- Powiedziałem kładąc dziewczynę na łóżku, w sypialni mojego przyjaciela. 

- To przez zmęczenie i stres. Cóż, trzeba będzie się zająć tą raną. W razie czego, podam jej znieczulenie, nie chcę żeby zrobiła sobie krzywdę, kiedy przypadkiem by się obudziła podczas zabiegu. 

- Dobrze, rób co uważasz za konieczne. Będę czekać w salonie, jak skończysz, to przyjdź, musimy porozmawiać.- Poszedłem do wcześniej wspomnianego pokoju. Nalałem sobie szkockiej z lodem, a następnie usiadłem na kanapie. To był długi dzień. 

30 minut później 

- Skończyłem. Wyciągnąłem jej kulkę z rany, miała dużo szczęścia, że pocisk nie utknął głębiej, nie wiem czy wtedy dałbym radę jej pomóc. Widzę, że poczęstowałeś się moim alkoholem, nalej mi też. Muszę iść umyć ręce. Nienawidzę zapachu krwi.- Nie odpowiedziałem nic, jedynie spełniłem prośbę szatyna.- Myślę, że nie zostanie nawet ślad po tym wypadku, wszystko idealnie się zagoiło. Jutro nie będzie w ogóle czuła, że była ranna.- Mruknął dosiadając się do mnie. 

- Mhm, to dobrze.- Dopiłem resztkę alkoholu.- Pójdę wziąć prysznic. Nie będziesz zły jeśli się u ciebie przekimam? Nie powinienem zostawiać jej samej. 

- Spoko, wiesz, że u mnie zawsze jesteś mile widziany. Powiedziałeś jej?

- Nie i nie zamierzam. 

- Jak to? Przecież to jest twoja...- Dlaczego on zawsze wtrąca się w moje sprawy? A no tak...w końcu jest moim przyjacielem.

- Wiem, kurwa, kim jest i mam to gdzieś. Proszę cię, skończ ten temat.

- Nie powinieneś obwiniać jej za błędy kogoś innego, doskonale wiesz, że to co się stało dziewiętnaście lat temu, to nie jej wina. 

- Powiedziałem, skończ ten temat. Moim zadaniem było przeszkolenie jej z podstawowych czynnościach, wyzdrowieje, odstawię ją do bidula i tyle. Nigdy więcej nie będę musiał jej oglądać. 

- Ona powinna wiedzieć.- Zignorowałem jego słowa i udałem się w stronę łazienki. Wziąłem szybki prysznic, po czym poszedłem spać. 

Tej nocy, znowu męczyły mnie koszmary. Tamta noc na zawsze zostanie w mojej pamięci, a to wszystko jej wina. 

Czyżby Aleksander ukrywał jakiś sekret? 


Strażniczka CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz