... POV:
Wyszedłem z opuszczonego domu, który aktualnie będzie służył do moich spotkań z Abigail. Na początku planowałem ją tu ściągnąć i od razu zabić, ale dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę,jak użyteczna może być, jeśli tylko przekabacę ją na swoją stronę. Dzięki niej, będę się mógł zemścić na wszystkich tych, którzy odwrócili się ode mnie.
Wyjąłem z kieszeni paczkę z papierosami, a następnie, wyjąłem z niej jednego i odpaliłem go. Gdyby nie to, że muszę czekać na Iana, to już bym dawno stąd pojechał. Ten dzieciak jest cholernie denerwujący, ale potrzebuję go, a dokładnie jego kobry. On sam jest bezużyteczny.
- W końcu, zapamiętaj sobie, że następnym razem nie będę na ciebie tyle czekać.- W odpowiedzi usłyszałem trzask drzwi, na co przewróciłem oczami. Mnie się nie ignoruje.
Złapałem go za ramię i ścisnąłem mocno, musi ponieść nauczkę za swoje zachowanie.
- Posłuchaj mnie uważnie, kiedy ja coś mówię, to ty odpowiadasz, kiedy każę ci coś zrobić, to ty robisz to bez namysłu, zapamiętaj te słowa dobrze, bo następnym razem nie będę taki miły. Dzięki mnie żyjesz, więc okaż trochę wdzięczności i nie sprawiaj mi kolejnych kłopotów.- Ścisnąłem jego rękę, mocniej, tak, że usłyszałem ciche chrupnięcie.- Rozumiesz?
- Tak.- Powiedział przez ściśnięte zęby.
- Świetnie. Cieszę się, że rozumiesz.- Puściłem go, ruszając do przodu. Ostatnie co zrobiłem, to zgasiłem papierosa, a potem...zniknąłem.
(Jedna osoba, chciała perspektywę tego pana, więc napisałam tyle, ile się dało. Niestety nie mogłam powiedzieć o nim nic więcej, bo bym wam zrobiła spojler dalszych części;) Mam nadzieję, że tyle wystarczy:)~dop. autora
Ian POV:
Kurwa, jak ja go nienawidzę. Gdybym tylko mógł, to ugh...jak to boli. Ten idiota, złamał mi rękę! Złapałem się za bolące miejsce i powolnym krokiem zacząłem iść w stronę swojego domu. Teraz już wiem, że zrobiłem wielki błąd, zawierając z nim tą cholerną umowę. Mimo to, nie mam wyjścia, muszę mu pomagać, inaczej skończę nie tylko ze złamaną ręką.
Abigail POV:
Zaczęłam biec, byle tylko jak najszybciej dotrzeć do sierocińca. Najpierw wytłumaczę się opiekunką, a potem,muszę się skontaktować z Aleksandrem. Nie mam zamiaru spełniać prośby tego psychola, bo niby jak mam go inaczej nazwać, kiedy wiem, że śledził każdy mój ruch? Może Aleks, nie jest bratem idealnym, ale już jemu bardziej ufam niż człowiekowi w masce. Dobrze, że nie zorientował się, że tylko udawałam, że przystaje na jego warunki. Zrobiłam to tylko dlatego, żeby jak najszybciej stamtąd uciec.
Kiedy dotarłam na miejsce, musiałam złapać oddech. Mam beznadziejną kondycję. Wyprostowałam się, chcąc wejść do środka budynku, kiedy na trafiłam na gniewne spojrzenie Yuuki.
- Ty!- Wskazała na mnie palcem.- Dzwoniłam do ciebie, pisałam, przychodziłam tutaj, a ty, nie raczyłaś mnie poinformować, że gdzieś wyjeżdżasz. Z resztą nikogo nie raczyłaś poinformować! Martwiłam się o ciebie, tworzyłam czarne scenariusze, myślałam nawet, że nie żyjesz!
- Yuuki, uspokój się proszę, ja ci wszytko wytłumaczę.- Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej wkurzonej, chyba naprawdę bardzo przeżyła moje zniknięcie.
- Tłumacz się, tłumacz i lepiej żebyś miała dobrą wymówkę, bo inaczej własnoręcznie cię uduszę!- Uśmiechnęłam się do niej, a potem mocno przytuliłam, chyba będę musiała jej powiedzieć prawdę, zasługuje na to.
Uff...napisałam. Mam nadzieję, że rozdział nie jest tak tragiczny, jak mi się wydaje:/
CZYTASZ
Strażniczka Czasu
FantasyPRACA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE LITERACKIM SPLĄTANE NICI Abigail nie jest zwyczajną nastolatką. Dostała od losu wyjątkowy dar. Jest strażniczką czasu. Jedną z ostatnich. Zapewne byłaby z tego faktu bardzo zadowolona, gdyby nie to, że nie potrafi kon...