Rozdział 34

561 61 12
                                    

Aleks POV:

-  Jak to jest Matt?- Spytałem zapinając zegarek na nadgarstku.- Między tobą, a moją siostrą.- Wyjaśniłem, kiedy spojrzał na mnie niezrozumiale.- Tylko nie próbuj mi się tu wymigiwać od odpowiedzi.- Dodałem, widząc jak unika mojego wzroku. 

- Co ma być? Na razie nic nie ma?- Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, przerywając wiązanie sznurówek. 

- Jak to nic nie ma? Przecież widzę jak się do siebie kleicie i całujecie. Ty myślisz, że ja głupi jestem?- Zacząłem się irytować, niby jest moim przyjacielem, a nie chce mi mówić o tak istotnych rzeczach. 

- To nie tak, po prostu...chce poczekać aż to wszystko się skończy, rozumiesz? Potem porozmawiam na spokojnie z Abigail i wszystko sobie wyjaśnimy. Poza tym, ja wciąż jestem w związku z Sorschą. Z nią też muszę szczerze porozmawiać.- Rozumiem jego postępowanie, ale nadal nie powiedział mi tego, co chciałem usłyszeć. 

- Kochasz ją?

Matt POV:

- Jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz?- Uśmiechnąłem się, widząc jego minę.- Nie powiem ci na razie nic konkretnego. Sam nie jestem niczego pewien, wiem tylko tyle, że między nami jest jakieś przyciąganie, ale czy jest to miłość, tego nie wiem. Na razie chce się skupić na naszej misji, a kiedy nasze problemy się skończą, będę myślał o związku z Abigail. Gotowy?

- Tak, gotowy.- Strużka potu spłynęła po jego czole, stresuje się. Nie dziwię mu się, sam nie wiem, czy mógłbym ponownie oglądać śmierć bliskiej mi osoby. Zamknąłem oczy, a następnie przeniosłem się do przeszłości. 

Zobaczyłem wejście do starego, rozpadającego się budynku, niegdyś pełniącego funkcję domu mojego przyjaciela. Zobaczyłem jak zaciska dłonie w pięści, próbując odgonić demony przeszłości. Położyłem dłonie na jego ramieniu, ale strzepnął ją z siebie, nie odzywając się do mnie ani słowem. Mam nadzieję, że Clary się nie pomyliła i poświęcenie Aleksa nie pójdzie na marne. 

Skierowaliśmy się na tył budynku, gdzie za chwilę mieliśmy znaleźć odpowiedzi na nasze pytania. Poruszaliśmy się bezszelestnie, tak, aby nikt nas nie zauważył. Schowaliśmy się za kontenerami na śmieci, zapach wydobywający się ze środka przyprawił mnie o mdłości, ale nie mogę wybrzydzać, innej kryjówki nie ma. 

Aleks POV: 

Czekałem zniecierpliwiony na jaki jakikolwiek rozwój akcji. Dokładnie pięć minut później, tylnymi drzwiami wybiegł mój ojciec razem ze swoim najlepszym przyjacielem, ojcem Clary. Chwilę później pojawiłem się tam ja, razem ze zdenerwowaną nastolatką. 

- Nie dajesz mi wyboru! Doskonale wiedziałeś, że nie miałeś prawa tego robić.

- Musiałem, James. Ty tego nie zrozumiesz, bo to nie twoja kobieta zostawiła cię dla innego!- W moich oczach pojawiły się nieproszone łzy, które szybko odgoniłem. Muszę się skupić i obserwować wszystko dokładnie. 

- Tato, daj już spokój i posłuchaj się wujka.- Spojrzałem na młodszą wersję siebie, nadal nie pojmuję jak mogłem być wtedy tak opanowany. 

- Nie, twoja matka pożałuje tego co zrobiła! Pożałuje!

- Christian, daję ci ostatnią szansę, oddaj mi tą broń, albo będę musiał cię zabić!- Kpiący uśmieszek wkradł się na jego usta, był taki pewny siebie, nie wiedział, że zaledwie dwa dni wcześniej wyręczyłem go w tym  co chciał zrobić.- Przykro mi, ale nie dajesz mi wyboru.- James, odbezpieczył pistolet i wycelował w mojego ojca. Dopiero teraz zauważyłem, że  mężczyzna sięga do klamry swoich spodni i sekundę po wystrzale naciska jakiś guzik. Reszty nie mogłem zobaczyć, gdyż rozbłysło tak jasne światło, że zamknąłem oczy, aby nie oślepnąć, gdy je otworzyłem, było już po wszystkim. Clary, jej ojciec i ja skierowaliśmy się w stronę budynku. 

Chciałem się podnieść, aby wrócić do teraźniejszości, ale poczułem ostre ukłucie w szyję. Odwróciłem się gwałtownie, na tyle ile pozwalał mi pulsujący ból w karku. 

- Niespodzianka.- Jedyne co zdążyłem zobaczyć,to jego parszywy uśmiech, potem, całkowicie odpłynąłem. 




Strażniczka CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz