Idę przez miasto, a w uszach mam słuchawki. Nie pada, co jest nowością, ponieważ przez ostatnie dni lało non stop. Dopiero dzisiaj wyszło słońce, które przedziera się nieśmiało przez grubą warstwę chmur. Na ulicach kręcą się ludzie, tak samo jak na rynku, który zapełnił się pierwszy raz od czasu mojego przyjazdu. Kieruję się do jednej z pizzerii, które wcześniej polecił mi Louis.
Wnętrze jest raczej obskurne, a stoliki małe i gęsto upchnięte. Za ladą stoi starsza kobieta w fartuchu. Plastikowe stoły przykryte są ceratami w czerwono białą kratkę. Ogólnie rzecz biorąc lokal przypominał taki z lat siedemdziesiątych, jakie można było zobaczyć w starych filmach.
- Co dla ciebie kochanie? - starsza pani z uśmiechem patrzy na mnie z oczekiwaniem.
Nie muszę nawet patrzeć w kartę, żeby wiedzieć co zamówić (i nie, nie jest to pepperoni).
- Hawajską poproszę.
Oczekując na obiad zaczynam machinalnie przeglądać telefon. Robię to bez celu i większego zaangażowania, tak tylko, aby zabić czas. Z zajęcia wyrywa mnie dopiero odgłos otwieranych drzwi i powitanie właścicielki baru. Podnoszę wzrok i napotykam brązowe tęczówki. Zayn spogląda na mnie przez chwilę, po czym odwraca się z powrotem do kobiety za ladą.
- Dwa duże piwa. - mówi i kieruje się w moją stronę.
Siada naprzeciw, nie pytając nawet o pozwolenie i wygodnie wyciąga nogi przed siebie. Jedną ręką odgarnia ciemne włosy z czoła. Dostrzegam kilka blond pasemek na grzywce chłopaka. Musiał je zrobić niedawno, bo jeszcze kilka dni temu ich nie miał. Czarna koszulka idealnie opina jego wyrzeźbioną klatę, a spod krótkich rękawków widać tatuaże, które opadają niemal całe ramiona Malika. Uśmiecha się półgębkiem, co dodaje mu tylko uroku.
- Cześć. - mówię niepewnie, czekając aż chłopak znów zacznie mi ubliżać.
Ten jednak wita się zwykłym "hej". Na brodzie i policzkach ma ślady kilkudniowego, ciemnego zarostu.
- No dobra. Czego chcesz? - nie wytrzymuje.
Zayn wzrusza jakby od niechcenia ramionami, dalej świdrując mnie wzrokiem.
- Przemyślałem sobie kilka rzeczy Horan i doszedłem do zaskakującego wniosku.
Zrobił pauzę, jakby chciał mnie zdenerwować. Jego brązowe tęczówki mierzą się z moimi niebieskimi, ale nie widzę w nich dawnej złośliwości. Jest inny.
- Do jakiego wniosku doszedłeś? - pytań zgodnie z jego oczekiwaniami.
Zayn uśmiecha się, jakby sam do siebie. Kładzie obie wytatuowane ręce na blacie i zaczyna wyszukiwać palcami tylko sobie znany rytm.
- Że zachowywałem się jak ostatni dupek.
- Nawet gorzej. - wcinam mu się w połowie zdania. Malik pstryka palcami z uśmiechem.
- Tak. Dupek to złe słowo. Bardziej pasowałoby jak ostatni kutas.
Prycham cicho na jego słowa. Wreszcie zrozumiał. W międzyczasie kelnerka przynosi moją pizzę i dwa duże piwa. Jedno stawia przede mną, a drugie przed moim rozmówcą. Zayn pociąga długi łyk, po czym sięga po kawałek mojego obiadu. Nie protestuję i pozwalam chłopakowi powoli przeżuwać. Malik widząc, że nie piję swojego piwa kiwa od niechcenia ręką.
- No dalej. Nie krępuj się. Skoro już doszliśmy do takich wniosków na mój temat możemy się wreszcie pogodzić, co?
Krztuszę się trunkiem, kiedy słyszę jego słowa. Spoglądam na niego spodziewając się zobaczyć ten złośliwy uśmieszek, ale twarz Zayn'a pozostaje spokojna i nieprzenikniona. Nie ma na niej ani śladu żartu.
- Dobrze słyszałem? - parskam. - Chcesz się pogodzić? Jezu, Zayn dobrze się czujesz?
- Bardzo śmieszne, Ni. - brunet wywraca oczami, robiąc zniecierpliwioną minę. - Po prostu... Zachowywałem się źle w stosunku do ciebie. I to z byle powodu. A ty postąpiłeś dobrze z Jen i Mattem. Mimo że od jakiegoś czasu wszyscy mięli przeczucie, że Matt nie jest do końca szczery z Simons, tylko ty odważyłeś się powiedzieć o tym głośno.
Pociąga kolejny długi łyk piwa i patrzy na mnie z wyczekiwaniem, chcąc usłyszeć moją odpowiedź.
- Ja też nie byłem.... mmm najmilszy. - mówię i wyciągam rękę w jego kierunku. - Zgoda?
- Czemu nie. - odpowiada jakby od niechcenia, ale w jego oczach widzę błysk satysfakcji.
Chłopak dopija swoje piwo i wstaje. Kiwa mi na podżeganie, a w drodze do drzwi wręcza kobiecie odliczoną sumę. Sięga klamki, jednak jakby coś sobie przypomina i zawraca z powrotem w moim kierunku.
- I jeszcze jedno, Niall. Jen... ona nie jest odpowiednią dla ciebie dziewczyną. Uwierz mi. Nie warto tracić czasu.
Zostawia mnie samego, a ja tylko patrzę jak zamykają się za nim drzwi.
CZYTASZ
If you can change my mind // n.h
Fanfiction{Chyba wolno pisane} Good girls love bad boys. A może jednak: Good boys love bad girls. Niall Horan nigdy nie był duszą towarzystwa. Od głośnych imprez wolał posiedzieć w domu, z książką na kolanach. I mimo, że był przystojny, nie chciał tego pokaz...