26.

241 23 6
                                    

porozmawiajmy o tym, jak cudowna jest piosenka Louisa...

Niemal cały następny dzień spędzam z Jen i jej rodzeństwem. Po lekkim śniadaniu w jej domu wyszliśmy w czwórkę do parku. Siedzę na ławce i przyglądam się jak Tony i Daisy bawią się na placu zabaw. Jen siedzi obok i opiera się o mnie ramieniem. Jej czarna kurtka nagrzewa się w pełnym słońcu. Nie rozumiem czemu jej nie zdejmie, bo ja niemal gotuję się w koszulce z krótkim rękawem. 

- Niall. - mówi cicho. Najwyraźniej nie chce żeby ktokolwiek nas usłyszał. 

- Tak? - spoglądam na nią z góry i uśmiecham się lekko. 

Dziewczyna wzdycha i również spogląda mi w oczy. Widzę, że jest czymś zdenerwowana, ale nie potrafię odgadnąć czym. Kładę swoją dłoń na jej kolanie i zataczam na nim delikatne kółka. 

- Musimy porozmawiać. - wstaje i ciągnie mnie za rękę. Krzyczy w kierunku dzieci, że zaraz wrócimy, po czym prowadzi mnie jedną z alejek parku. 

Idziemy trzymając się za ręce co bardzo mi odpowiada. Lubię trzymać Jen za rękę. Tą wolną odgarniam z czoła włosy, które opadły mi na oczy. Poprawiam również okulary, które osunęły mi się na czubek nosa. Zatrzymujemy się kawałek dalej. Jen bierze głębszy oddech zanim zaczyna mówić.

- Chcę porozmawiać o całej tej sytuacji. - mówi cicho. - Wiesz o czym... 

Miesza się i widzę to doskonale. Widzę to  sposobie jak odwraca wzrok i jak przygryza dolną wargę. Ściskam mocniej jej rękę i uśmiecham się ciepło, kiedy na mnie patrzy. Kiedy odwzajemnia uśmiech czuję jak ciepło rozlewa się po całym moim ciele i nie jest to wcale spowodowane temperaturą na dworze. Jen Simons ma najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem i chcę oglądać go do końca życia. 

- Wiem o czym mówisz. - stwierdzam natychmiast, bo nie chcę dalej jej mieszać. - Ale nie rozumiem, czemu mi o tym mówisz. Przecież obiecałem, że nic nie powiem. Nie ufasz mi?

Jen patrzy na mnie wielkimi brązowymi oczami i nic nie mówi. W zamian za to przyciąga mnie do siebie. Muszę się pochylić, aby złączyć nasze usta. Jen pachnie jak zawsze mydłem, delikatnymi perfumami i dymem papierosowym. Ale nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Kocham ten zapach, bo kojarzy mi się z dziewczyną, która mi się podoba. Dziewczyną, która w ciągu minuty potrafi wyzwolić ze mnie więcej emocji niż doświadczałem przez cały ostatni rok, a może i dłużej. Usta Jen są miękkie, idealnie pasują do moich. Przerywa pocałunek chwilę później. Przez chwilę jeszcze stoimy, opieram czoło o jej czoło i patrzę w oczy. Tak po prostu...

- Uznam to za odpowiedź. - mówię cicho i całuję ją w czoło. - Obiecuję ci, że nigdy nic nie powiem. 

Jen uśmiecha się i powoli wracamy z powrotem na plac zabaw, wciąż trzymając się za ręce.



Louis zalega na kanapie prawdopodobnie od czasu, kiedy wyszedłem wczoraj wieczorem. A przynajmniej wygląda tak samo, tylko ubrania ma inne. Leży z pilotem w jednej dłoni i telefonem w drugiej, pisząc coś na nim zawzięcie. Kiedy przekraczam próg salonu unosi na mnie wzrok, po czym wraca do swojego poprzedniego zajęcia. Siadam obok niego, po czym biorę szklankę z Colą i wlepiam wzrok w telewizor. Jestem jednak zbyt zdekoncentrowany, aby dotarło do mnie cokolwiek z tego co oglądam. 

- Ej Ni? 

Przewracam oczami na dźwięk przezwiska, które wyszło z ust kuzyna. Jednak uśmiecham się i odwracam do niego wzrok. Louis uśmiecha się półgębkiem. Włosy ma rozsypane na poduszce, a wzrok lekko zamglony, jakby był na haju. W rzeczywistości nie zdziwiłbym się gdyby tak właśnie było.

If you can change my mind // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz