19.

401 46 2
                                    

- Skąd Lottie miała pieniądze na ten cały hotel? - pyta Zayn Louisa, kiedy siedzimy w apartamencie na samej górze, który przydzieliła nam moja kuzynka. 

Tomlinson obraca w dwóch palcach papierosa, co chwilę wkładając go do ust, ale nie zapalając. Lottie surowo zabroniła bratu palić na terenie hotelu, a Harry był jej za to wdzięczny. Louis wzrusza ramionami i znów wkłada papierosa w kącik ust. 

- Sam budynek dostała w spadku po wujku. Właściwie dostaliśmy go wspólnie, ale Lottie zawsze chciała mieć własny hotel. Oddałem jej go na własność. A wnętrze wyremontowała za własne pieniądze. Pracowała na niego przez całe trzy lata, a i tak zostały jeszcze dwa piętra do wykończenia. 

W jego głosie pobrzmiewa duma, kiedy mówi o siostrze. Nie dziwię mu się. Lottie odwaliła kawał dobrej roboty. Jen stoi przy oknie i podziwia widoki, ponieważ z apartamentu rozciąga się panorama Londynu. W oddali widać nawet Big Ben oraz London Eye. Liam gawędzi wesoło z dziewczyną, a co jakiś czas wybucha śmiechem. Harry wychodzi z łazienki w czystych ubraniach i uśmiecha się nieśmiało do Tomlinsona. 

- Gotowy? - pyta i zabiera z wieszaka płaszcz. Louis także podnosi się z kanapy i zakłada buty. 

- Gdzie jedziecie? - pyta Zayn rozkładając się wygonie na miejscu zwolnionym przez bruneta. 

Harry oblewa się nieśmiałym rumieńcem, a Liam śmieje się cicho pod nosem. Malik unosi ręce w geście kapitulacji i również wybucha śmiechem.

- Dobra, już o nic nie pytam. - mówi wesoło, a kiedy Harry z Louisem wychodzą woła za nimi. - Miłej randki. 

Siedzimy jeszcze przez chwilę w ciszy, po czym Zayn również wstaje. Klepie Liama wesoło po ramieniu, na co chłopak też zaczyna się zbierać. Malik rzuca mi pytające spojrzenie. 

- Idziemy do klubu. Idziesz z nami, Ni? - kiedy kręcę głową pyta też Jen, ale oboje odmawiamy. 

- Chyba po ostatniej imprezie mam na razie dość. - mówię, na co Zayn śmieje się i wychodzi zamykając za sobą drzwi. 

W pokoju zapada niezręczna cisza. Kiedy mówiłem o ostatniej imprezie Jen spojrzała na mnie smutno i odwróciła się z powrotem do okna. Od tego czasu stoi tak, a jej milczenie staje się trochę uciążliwe. Wyjmuję telefon z kieszeni i zaczynam przeglądać Facebooka, poświęcając mu dużo więcej uwagi, niż trzeba. 

- Zawsze lubiłam Londyn. - unoszę zaskoczone spojrzenie, na dźwięk słów Jen. - Kiedy byłam młodsza często jeździłam tu z mamą. Uwielbiałam chodzić po drogich osiedlach i udawać, że mieszkam na jednym z nich. A teraz często uciekam tu z Doncaster, zwłaszcza kiedy kłóciłam się z Mattem. Tutaj jestem taka... anonimowa. I to mi się podoba. 

Nie wiem, czemu mi to mówi, ale nie przerywam jej. Czuję, że chyba musi się komuś wygadać. Wstaję z kanapy i chowam telefon do tylniej kieszeni spodni. Podchodzę do okna i staję obok dziewczyny. Po chwili odwraca się i spogląda mi prosto w oczy. Widzę, że jest czymś wyraźnie skrępowana, a przecież wcześniej już bywaliśmy sami w pomieszczeniu. 

- Niall, chciałam cię strasznie przeprosić za Matta. I przy tym podziękować. - spuszcza wzrok i wbija go w ziemię. - Moje koleżanki już od dawna wiedziały, że Matt mnie zdradza, ale jakoś nikt nie raczył mi tego powiedzieć. Tylko ty zdobyłeś się na odwagę.

- Daj spokój. To przecież nic takiego.

Jen znów na mnie patrzy, a w jej oczach widzę coś więcej niż wdzięczność.

- Nie. Dla mnie to naprawdę coś.

Postanawiam zmienić temat, zanim znów zapadnie cisza. Rozmowa o byłym chłopaku najwyraźniej przygnębia dziewczynę. Wkładam ręce do kieszeni i szturcham Simons wesoło. 

- Właściwie to jestem głodny. Skoro tak dobrze znasz Londyn, to może mi go trochę pokażesz.

Jen uśmiecha się weselej i razem wychodzimy z pokoju.


If you can change my mind // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz