Muszę przyznać, jest niesamowicie niewygodnie. W starym samochodzie Louisa nie było miejsca dla sześciu osób, ale nikt inny nie chciał jechać swoim. Dlatego teraz siedzimy ściśnięci w czwórkę na tylnich siedzeniach. Louis prowadzi, a Styles już wcześniej zaklepał sobie miejsce pasażera obok chłopaka i nikt nie mógł go przekonać do zamiany.
Ja wylądowałem na tylnym siedzeniu wciśnięty między Zayn'a i Liama. Jen siedzi przy oknie, a Malik co chwilę kręci się próbując znaleźć jak najwygodniejszą pozycję. Na szczęście z Doncaster do Londynu jest jedyne trzy godziny drogi, ale to wystarcza, żebyśmy wszyscy porządnie się wymęczyli.
- Kto wpadł na ten cholerny pomysł? - pyta gniewnie Zayn, znów kręcąc się niespokojnie.
W tylnym lusterku widzę odbicie Louisa, który uśmiecha się szeroko na dźwięk słów przyjaciela. Z kącika ust zwisa mu papieros, a chłopak co jakiś czas wypuszcza kłęby dymu.
- Dobrze wiesz, jak Lottie zależało na tym, żebym był na otwarciu hotelu.
- Tak właśnie. - Liam ciągnie temat, który wcześniej zaczął Zayn. - Lottie chciała, żebyś TY był na otwarciu. Nie musiałeś ciągać nas wszystkich.
Jen głośno wzdycha i również zaczyna się kręcić, próbując znaleźć jak najdogodniejszą pozycje i odsunąć się choć na milimetr od Liama.
- Dajcie spokój. Myślałem, że się ucieszycie na możliwość zabalowania w Londynie. - jęczy Louis.
- Będzie fajnie. - Harry popiera swojego chłopaka zbyt entuzjastycznie. - Przestańcie marudzić. Powinniście się cieszyć z tego, że możemy wyrwać się wszyscy razem na kilka dni.
Zayn uspokaja się i wlepia wzrok w okno, a Jen dalej milczy. Po rozstaniu z chłopakiem stała się małomówna i raczej ponura. Gawędzę cicho z Zaynem i Liamem. Odkąd pogodziłem się z Malikiem dwa tygodnie temu zaczęliśmy się dobrze dogadywać. Nie mogę do końca zapomnieć mu wszystkiego co mi zrobił, ale też nie wybuchła między nami ani jedna kłótnia. Louis włącza radio i przez chwilę skacze po stacjach, zanim trafia na jakąś muzykę. Podkręca ją na maksa, jakby chciał zagłuszyć ewentualną dyskusję, która dalej mogłaby się rozwinąć. Harry zaczyna śpiewać, choć dźwięki jakie wydaje bardziej można nazwać jękiem. Tomlinson przez chwilę patrzy na niego, po czym dołącza się. Zayn śmieje się pod nosem, a Liam kręci głową z udawaną rozpaczą. Spoglądam ukradkiem na Jen i widzę, że na jej twarzy również pojawia się coś na kształt półuśmiechu. Następnie ja też zaczynam śpiewać.
Muszę przyznać, że hotel, który od niedawna jest własnością Lottie prezentuje się naprawdę świetnie. Jest to stary budynek z czerwonej cegły mieszczący się przy Lower Marsh, czyli zaledwie sześć minut drogi od London Eye. Lottie Tomlinson czeka już na nas na werandzie, kiedy parkujemy na pustym parkingu. Louis wychodzi z samochodu jako pierwszy i idzie przywitać się z siostrą. Harry okrąża samochód i wyjmuje z bagażnika nasze bagaże, które potem rozdaje właścicielom. Zabieram swoją torbę i zmierzam w kierunku wejścia. Lottie dostrzega mnie i wydaje z siebie głośny pisk, a w następnej chwili biegnie w moim kierunku. Skacze na mnie i zarzuca mi ręce na szyje. Torba wypada mi z rąk, a ja obejmuję dziewczynę ramionami. Stoimy tak przez chwilę, po czym Lottie odsuwa się na kilka kroków i dopiero wtedy mogę jej się dokładniej przyjrzeć.
Młodsza siostra Louisa jest niższa ode mnie o niecałe pół głowy. Włosy, które kiedyś były brązowe, jak u Louisa teraz ma platynowe, niemal białe. Jest bez makijażu i wydaje się młodsza niż dziewiętnaście lat. Uśmiecha się promiennie w ten sam sposób jak jej starszy brat.
- Dawno się nie widzieliśmy, co Ni? - pyta wesoło, a ja tylko przytakuję. Zawsze dobrze dogadywałem się z kuzynką, ale dopiero teraz dociera do mnie, jak bardzo za nią tęskniłem.
Lottie tym czasem klepie mnie dziarsko po ramieniu i idzie się przywitać z resztą. Całuje w policzek Jen i wesoło ściska Liama i Zayna, który wydaje się być w siódmym niebie. Następnie zabieramy wszystkie swoje rzeczy i wchodzimy do środka budynku. To co widzę wewnątrz zapiera dech w piersiach. Czerwone dywany tłumią dźwięk naszych kroków, a lampy wiszące pod sufitem napełniają cały hall ciepłym światłem. Na ścianach wiszą obrazy, a jasne tapety sprawiają, że pomieszczenie robi jeszcze przyjemniejsze wrażenie. Zayn gwiżdże cicho, a w oczach Louisa widzę dumę, kiedy spogląda na swoją siostrę.
- Robi wrażenie. - mówię z podziwem, a Lottie rzuca mi wdzięczne spojrzenie.
- Przygotowałam dla was pokoje na najwyższym piętrze. - mówi prowadząc nas do szerokich schodów.
Balustrada jest drewniana i niemalże lśni w blasku lamp. Zanim wchodzimy na siódme, czyli najwyższe piętro Lottie prowadzi nas jeszcze w jedno miejsce.
- Chcę wam coś pokazać. - mówi i uśmiecha się tajemniczo.
Prowadzi nas długim korytarzem na drugim piętrze. Po drodze mijamy kilka innych drzwi zanim dochodzimy do większych, mahoniowych. Lottie pcha je, a kiedy ustępują wchodzimy do sali. Ma dwa piętra, a z wysokiego sufitu zwiesza się żyrandol. Kiedy Louis zapala światło naszym oczom ukazuję się sala w całej okazałości. Podłoga jest drewniana i lśni nowością, a antresola podpierana jest przez kilkanaście masywnych kolumn.
- To była kiedyś sala balowa. - mówi z dumą dziewczyna. Czuję, jak ktoś ociera się o moje ramię, a kiedy spoglądam w bok widzę Jen, która stoi z głową uniesioną wysoko i spogląda z zachwytem. Kilka ciemnych kosmyków uciekło jej z koku, ale mimo to wygląda bardzo dobrze.
- Teraz wynajmuję ją czasami na wesela lub konferencję.
Louis obejmuje siostrę ręką i przyciąga do siebie, a następnie całuje ją w czoło. Uśmiecha się do niej wesoło.
- Wiesz co siostra? Jestem z ciebie dumny.
zapraszam również na ff o Luke'u Hemmingsie, którego kilka pierwszych rozdziałów już znajduje się na moim profilu
CZYTASZ
If you can change my mind // n.h
Fanfiction{Chyba wolno pisane} Good girls love bad boys. A może jednak: Good boys love bad girls. Niall Horan nigdy nie był duszą towarzystwa. Od głośnych imprez wolał posiedzieć w domu, z książką na kolanach. I mimo, że był przystojny, nie chciał tego pokaz...