10.

671 68 4
                                    

Jest gorąco. Jest cholernie gorąco. Ściągam kołdrę z mojego ciała i podchodzę do okna, żeby je uchylić. Przy okazji zerkam na budzik stojący na szafce nocnej Louisa, który smacznie pochrapującego w łóżku. Jest 3:30. Cudownie. Jutro o dziewiątej zaczyna się mecz. Kładę się z powrotem do łóżka i staram się ponownie zasnąć, czego nie ułatwia mi okropny ukrop panujący w pokoju. Zamykam oczy. Moje myśli natychmiast pędzą ku brązowowłosej dziewczynie, siedzącej w kuchni kilka godzin temu. Właściwie to nie wiem, co pociąga mnie w Jen. Ona na mnie nawet nie zwraca uwagi. Pewnie nie pamięta mojego imienia. Zasypiam, mając ciągle przed oczami jej uśmiech. 


________________________________________________________________________________

Przeciskam się wśród tych wszystkich ludzi zasiadających na trybunach. Louis wskazał mi miejsce, na którym mam usiąść i sam pobiegł do szatni, aby dołączyć do reszty drużyny. W końcu docieram do mojego miejsca i opadam na nie zrezygnowany. Nigdy nie lubiłem przebywać wśród wielu  ludzi.  Słyszę, jak ktoś obok mnie chrząka i odwracam głowę w tą stronę. 

- Cześć- mówię, lekko się zacinając. 

- Hej- Jen uśmiecha się szeroko. Włosy ma związane w kok na czubku głowy i okulary przeciwsłoneczne na nosie. Spoglądam na nią i przełykam niewidzialną gulę w gardle. 

- Um... co tutaj robisz?- pytam, po czym mam ochotę strzelić sobie z liścia w twarz. 

Jen patrzy na mnie z uniesionymi brwiami i wybucha śmiechem. 

- Przyszłam na mecz. Matt gra. 

- No tak. 

Spoglądam przed siebie i zastanawiam się, co jeszcze powiedzieć. 

- Jen? Kupisz mi hot doga?

Patrzę na małego chłopaka przycupniętego obok dziewczyny. Na nosie ma okulary w grubych oprawkach i włosy, takiego samego koloru jak Jen. Spoglądam na dziewczynę  pytającym wzrokiem. 

- Eeee Niall. To  jest mój młodszy brat Tony. Tony, to kuzyn Louisa- Niall. 

Chłopak uśmiecha się szeroko, patrząc na mnie szarymi, jak popiół oczami. Tak samo jak jego siostra, ma dołeczki w policzkach. 

- Jesteś kolegą Jen?- pyta. 

- Um..... tak. Chyba tak. 

- A lubisz ją?

Patrzę na niego zmieszany, a potem na Jen. Czuję, jak na policzkach pojawiają mi się gorące wypieki. 

- To lubisz, czy nie?

- Um... lubię. 

W tym momencie na boisko wbiegają piłkarze i jestem im wdzięczny, że nie będę już musiał odpowiadać na pytania Tony'ego.  

If you can change my mind // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz