STRONA AUTORSKA NA FB--->
Kate przechadzała się po galerii handlowej z przyczepioną do ramienia Andreą, która co rusz stawała przy jakiejś wystawie i robiła podstępną minę. Po tym zwykle zaciągała ją do sklepu i zmuszała do przebierania się w różnego rodzaju kreacje. Pozwalała jej na to, widząc zadowolenie i radość wynikającą z tak prostych czynności. No i może dlatego, że całkiem dobrze się przy tym bawiła. Jednak twardo sprzeciwiała się w kwestii jakiegokolwiek kupowania dla niej rzeczy przez Andreę. W przeciwieństwie do swojej matki Kate nie przyjmowała drogich prezentów tak po prostu. To było wbrew jej zasadom, skoro nie zamierzała odpłacać się tym samym.
Andrea oczywiście przewracała oczami na każde słowo: nie, ale ostatecznie wówczas dawała jej spokój. Tylko raz udało jej się namówić Kate na zakup luksusowej sukienki wieczorowej z koronkowymi wstawkami, skromnym dekoltem i ramiączkami po bokach.
– Masz piękne obojczyki, musisz je pokazywać, dziewczyno!
Uśmiechnęła się na wspomnienie jej słów, kiedy akurat wychodziły z kawiarni po zasłużonej przerwie. Dziś była wielka wyprzedaż, dlatego jeszcze przed godziną ludzie szczelnie wypełniali hol po same brzegi, utrudniając swobodne przemieszczanie się.
Na szczęście teraz było znacznie łatwiej.
Spacerowały powoli sunąc od jednego sklepu do drugiego, gdy nagle Kate stanęła w miejscu. A dokładnie, to została zmuszona do zatrzymania się, czując mocne szarpnięcie. Pytająco zerknęła na Andreę, ale ta wpatrywała się gdzieś przed siebie z terrorem odzwierciedlającym się w szeroko otwartych oczach.
– Zwiewamy. – Jedyne ostrzeżenie, jakie Kate otrzymała tuż przed tym, jak została gwałtownie pociągnięta w przeciwną stronę.
– Nie miałyśmy jeszcze zajrzeć do Sprintu? – wydyszała.
– Potem, dziewczyno. – Panika przebijała się przez podniesiony głos Andrei.
Nic z tego nie rozumiejąc, podążała za nią. Choć by być zupełnie szczerą, nie miała wyjścia. Ta wariatka miała siłę zawodnika sumo.
– Andreo Theodoro Maxymilian! – Niski pomruk cieniowany marudzeniem. – Proszę w tej chwili się odwrócić i przestać udawać, że mnie tu nie ma!
Kate wpadła, boleśnie uderzając nosem w plecy przyrodniej siostry. Trochę zła i zirytowana wyrwała rękę z uścisku. Poruszyła się, by zażądać od niej wyjaśnień, ale słowa pierzchły z jej ust, zanim zdążyła je nawet otworzyć.
Sztywna postawa Andrei ją zaskoczyła. Dziewczyna zamknęła oczy i szpetnie przeklęła.
Wtedy dołączyła do nich wysoka i nieziemsko piękna kobieta o zabójczym spojrzeniu i spokojnej drapieżnej twarzy. Wysokie kości policzkowe, ostre rysy i złote oczy wraz z tym, jak się poruszała – z gracją i ostrożnością – wszystko to tworzyło kompletną spójną całość. Niebezpieczeństwo.
I nagle Kate już wiedziała. Podobieństwo między tą kobietą a Andreą było wręcz uderzające. Chociaż przy tej surowej damie jej towarzyszka przedstawiała się jak domowy kot błąkający się pod nogami prawdziwego dzikiego drapieżnika.
– Mamo. – Ton Andrei był jednocześnie upominający i błagalny. Przypuszczenia Kate zostały potwierdzone. Tylko jedna istota na świecie potrafiła coś takiego wydobyć z dorosłej kobiety. – Wróciłaś... Cieszę się, że cię widzę.
Nieznajoma lekko poruszyła głową, jakby nie była całkiem zainteresowana jej tłumaczeniem.
– Tak bardzo, że zamiast mnie przywitać, odwracasz się w drugą stronę i uciekasz? Urocze.
CZYTASZ
Saga o zmiennych: W pułapce zmysłów
WerewolfKaytlin większość życia była samotna, udając kogoś, kim nie była. Zbyt wiele kłamstw opowiadała innym, ale największą zbrodnię czyniła samej sobie. Znudzona życiem i pragnieniem odmiany przyjeżdża do Austin - miasta zmiennokształtnych, gdzie poznaje...