Rozdział 34

3.8K 583 255
                                    

Szczerze mówiąc mam wywalone na ilość wyświetleń. To co się dla mnie liczy to komentarze i gwiazdki, bo świadczą o faktycznym zainteresowaniem powieścią, są pomocą w rozwoju i zachętą do działania. Wolałabym, żeby było mniej ludzi, ale serio doceniających książkę. Skoro jest się już w tym momencie i dalej jest brak odzewu, to coś jest chyba nie tak.

Taka uwaga dla tych, którzy zlewają moje prośby wtłoczone przy samym prologu. Czytanie offline nie jest dla mnie usprawiedliwieniem, bo można to łatwo nadrobić. Więc, kiedy widzę czyjś komentarz pod nickiem, który pierwszy raz widzę na oczy i który odnosi się do tego, kiedy będzie następny rozdział lub coś podobnego... cóż, wkurza mnie to. Nie będę kłamać. Pomyślcie i zastanówcie się, jakbyście się czuli IGNOROWANI. Więcej nie będę odnosić się do tego tematu. Szkoda nerwów i pozbawia to jedynie chęci. 

Niektórzy zapominają, dlatego pod koniec rozdziału zawsze będzie moja PRZYPOMINAJKA. Już tak zrobiłam nawet w przypadku poprzednich części. 

Dobra, koniec już tego narzekania. 

Co do częstotliwości publikacji rozdziałów:Maj niestety nie był dla mnie korzystny pod względem pisarskim. Nie miałam czasu, ale małe pocieszenie dla wytrwałych czytelników Sagi: w tym miesiącu jest lepszy grafik, więc będzie znacznie lepiej. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. Uwierzcie, wolałabym zamknąć się w pokoju i tylko pisać. Ale to niemożliwe. :-)


Poza tym, chciałam podziękować ludziom, którzy jednak się obudzili i nawbijali mi gwiazdek pod ostatnimi rozdziałami. Od odnowy Sagi, zwiększył się wynik przy tych nowych częściach w stosunku do najnowszych. Tak, zgadza się. Ja analizuję to wszystko.





Jak zwykle życzę miłej lektury! :-)






 Kate nieufnie zmrużyła powieki, kiedy usłyszała oświadczenie padające z ust wilka.

– Gra? – powtórzyła, by uzyskać pewność.

– Tak – potwierdził powoli i rozsiadł się wygodnie na kanapie, przerzucając niedbale ramię przez oparcie.

– Dlaczego akurat to?

– Kto wie? Po prostu przyszło mi to do głowy. Dzieciaki często chyba robią takie rzeczy.

– Hmmm...

– Zasady są proste – zaczął. – Określamy, czego dokładnie chcemy się dowiedzieć o drugiej osobie. Jeden temat do pełnego usatysfakcjonowania drugiej strony. Jeżeli odpowiedź jest zbyt trudna lub odpowiadający chce uniknąć mówienia, wykonuje zadanie karne, od którego nie ma odwrotu.

– Masz w tej grze przewagę – wysunęła przekornie spostrzeżenie, również zajmując swoje miejsce na drugim końcu mebla. Inną rzeczą było to, że nie spodziewała się po nim takiej taktyki, a zupełnie inną, by dać mu pole do swobodnego manewru poprzez fizyczne ją przytłoczenie. Nie zamierzała ułatwiać mu tego drugiego.

Neila niestety nie można było zaskoczyć. Widział, co kryło się za tym ruchem i nie skomentował wprost.

– Będę unikał wchodzenia w niebezpieczne szczegóły, a ty możesz odwołać się do sygnału, jeśli przekroczę jakąś granicę – zapewnił gładko, posyłając jej wiele mówiące spojrzenie z ukosa, wskazujące na dystans między nimi. Po czym ironicznie dodał: – Zawsze możesz ewentualnie zrezygnować.

Saga o zmiennych: W pułapce zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz