Rozdział 15

5.9K 736 198
                                    

WAŻNA INFORMACJA PO ROZDZIALE JEST ODDZIELONA LINIĄ PRZERYWANĄ. PROSZĘ O PRZECZYTANIE!!!


A teraz... Wasz obiecany prezent świąteczny. Wprawdzie spóźniony, ale jest. Jeśli macie jakieś sugestie, jak tekst poprawić, co było nie tak, co warto uwzględnić, proszę o zawarcie tego w komentarzach. Coś mi nie gra w tym rozdziale, ale może dlatego, że tysiąc razy go wertowałam i już nim rzygam. 



Życzę przyjemnej lektury!






 Nie zdziwił go widok Kaytlin Reeve na ślubie. Już wcześniej się domyślił jej obecności. Ponieważ była dziewczyną Lennarda, istniała olbrzymia szansa, że również i ona się tam zjawi. Zwyczajne rozsądne założenie, rozsądnego faceta, którym był.

Mimo to nie był przygotowany na niesamowity przypływ pożądania, zawsze atakujący go, kiedy znajdowała się w pobliżu. Dziś również tak właśnie się stało i nie mógł nic poradzić, że przez całą ceremonię nie był w stanie oderwać spojrzenia od kocicy. Nawet dwie godziny później, gdy sunęła zwinnym krokiem między tancerzami, by dostać się z parkietu do stolika. Wciąż taksował ją z niezachwianą uporczywością. Z tego, co zauważył była po paru drinkach i kilku intensywnych tańcach.

Kiedy dopadła do krzesła z typową dla jej rodzaju gracją, lekko na nie opadła. Ponętne zaróżowienia znaczyły mleczną skórę od policzków, poprzez szyję i dekolt. Chociaż Neil miał wiele kobiet, widok tej w takim stanie podniecał go bardziej, niż to było stosowne, przez co umysł raz po raz podsuwał kuszące obrazy nagości w miłosnych znakach. Jego znakach.

To powodowało, że jego wilk zaczaił się tuż pod skórą. Obserwował w ciszy i czekał z intensywną cierpliwością. Ślepo podziwiał piękno wybijające się z tłumu jak latarnia wskazująca drogę statkom w trakcie nocnego sztormu.

Wtedy, zupełnie jak spuszczonemu ze smyczy zwierzęciu bezmyślnie mknącemu przed siebie, pomruk zadowolenia opuścił zaciśnięte szczęki Neila. Kobieta właśnie odrzuciła długie kręcone włosy na plecy, dając mu widok na kuszącą linię szyi, gdzie perliły się delikatne kropelki potu. Jak dobra okazałaby się jej skóra w smaku, gdyby jego język potarłby to miejsce?

Neil przełknął głośno i gapił się dalej.

To był jego dopiero pierwszy drink i jak dotąd nie był zbyt rozmowny. Nie, żeby kiedykolwiek był, ale dziś przechodził sam siebie. Większość kobiet już nawet zaprzestała prób zwrócenia jego uwagi sobą. Nie było warto, ponieważ wszystko, na czym się skupiał to niemoralnie atrakcyjna kocica.

Okej, uznał, wbijając wzrok w kieliszek szampana z intensywnością nałogowca, żeby tylko przestać robić to, co robił.

Może gdyby nie Penman... Może by spróbował i zapomniał o swojej awersji do jej gatunku. Nie miałby wówczas dylematu związanego z moralnością zmiennego.

Cokolwiek by jednak nie postanowił, problem wciąż istniał. Wiszący nad czarnowłosą i zaborczo trzymający dłoń na jej biodrze, jakby miał do tego całkowite prawo.

Bo chyba miał.

Przesunął wargi po szkle i pozwolił, by płyn powoli rozlał się w ustach. Rozejrzał się po gościach weselnych, chcąc przestać zachowywać się jak dureń.

Saga o zmiennych: W pułapce zmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz