część 8

28 3 2
                                    

Leżałam na kanapie u Julki, a dziewczyna siedziała na niej rozwalona. Moja głowa znajdowała się na jej udach, a farbowana blondynka bawiła się moimi długimi włosami, podczas gdy opowiadałam jej o kłótni z mamą, która wydarzyła się dwa dni temu.

Po spotkaniu Janka w maku darowałam sobie wizytę u Julki i szwendałam się po mieście, chodziłam po sklepach i robiłam wszystko, by wrócić jak najpóźniej do domu. Następnego dnia była szkoła, a po niej zawalona byłam korkami, tak samo jak Julka, dlatego się nie spotkałyśmy. Dzisiaj jakoś udało mi się z nią zobaczyć i porozmawiać o kłótni z mamą.

-No i jak wróciłam do domu- kończyłam relacjonować- mama chciała ze mną pogadać, ale stanowczo powiedziałam, że nie mam ochoty na rozmowę. Nie mogłam z nią wtedy gadać. Wciąż byłam pod wpływem emocji... a jak już ci powiedziałam, no nie mogę jej powiedzieć, pokazać jak mocno mnie zraniła... Fizycznie i psychicznie.

-Jejku- usłyszałam jej głos pełen współczucia- Ale... jesteś pewna, że nie chcesz z tym nic zrobić?

-Nie, nie!- wypaliłam szybko- Nie kłócę się aż tak często z mamą, a ona mnie nie bije... Wiem, że to marna wymówka podczas gdy mam ogromnego krwiaka na pół ramienia, ale... Ja naprawdę wiem, że ona mnie nie zrani. Kocha mnie. Musi.

-No spoko- westchnęła przyjaciółka- Ale jakby co wiedz, że możesz zawsze do mnie przyjść. Ja ci pomogę.

Mój telefon podświetlił się, a po chwili czytałam powiadomienie o nowym snapie od Janka. Podniosłam się, przypomniawszy sobie o chłopaku i spotkaniu sprzed dwóch dni. Odblokowałam telefon, a chwilę później przez kilka sekund patrzyłam na zdjęcie chłopaka z windy.

-Tak w ogóle- zaczęłam- po tej kłótni, jak w końcu mi się udało wyjść, przyszłam do ciebie.

-Serio?

-Ta, ale ciebie nie było, więc poszłam sobie do maka... po prostu nie chciałam być w domu, więc sama sobie siedziałam... Emm... dopóki nie pojawił się Janek- spojrzałam na Julę. Była zdziwiona, zaskoczona.

-Pierdolisz?

-Niee- przeciągnęłam- Zauważył siniaka, zapytał się o niego, a ja skłamałam. Wiedziałam, że mi nie uwierzył. Wczoraj i dzisiaj w szkole go unikałam jak mogłam.- zamknęłam się, więc przez chwilę było cicho- Jest maj, a ja chodzę w bluzkach z długim rękawem, w których się gotuje!- mruknęłam po chwili poirytowana.

-A nie masz jakiejś z dłuższym krótkim rękawkiem? Albo z takim ¾?

-Jedną mam z rękawem do łokcia, a problem te z rękawkiem się podwijają i wtedy to widać. Próbowałam nałożyć taką koszulkę. Nic z tego.

Zasłanianie krwiaka długim rękawem to jedno. Ale istniał też drugi powód. Znowu to zrobiłam; znowu się pocięłam. Obiecałam Julce, że tego nie zrobię, ale gdy wróciłam tego wieczora do domu po kłótni z mamą, uczucie bezsilności i nienawiści przygniotło mnie całą siłą. Nie mogłam się oprzeć i znowu, po pół roku nie robienia tego, znowu zaczęłam.

Kurwa wychodzi na to, że nie mogę poradzić sobie ze wszystkim na stałe.

Wszystko wracało. Moje demony też.

I tym razem nie miałam wystarczająco odwagi, by jej o tym powiedzieć. Wtedy, ledwo to z siebie wydusiłam. Była to jedna z najtrudniejszych rzeczy jakie zrobiłam. Co prawda, Jula mi pomogła, bo sama zauważyła cięcia i się o nie zapytała. Nawet moja walona matka tego nie dostrzegła. Cholerna perfekcyjność.

-No kumam, kumam- odpowiedziała przyjaciółka.

-Dobra, zmieńmy temat! Idziemy na spacer?- zaproponowałam.

-Może być.

Obie podniosłyśmy się z kanapy i ruszyłyśmy na korytarz, gdzie były buty i kurtki. Przez to, że miałam na sobie długi rękaw, nie wzięłam ze sobą żadnej kurtki ani swetra.

Julka narzuciła na siebie oversize'ową dżinsową kurtkę, a do tego włożyła czarne Nike Huarache.

-Hej! Jesteśmy dopasowane!- zauważyła, dostrzegając, że tak samo jak ona mam Huarache. Różnica była jedynie w kolorze. Moje były głównie granatowe, z błękitnymi podeszwami i czerwonymi akcentami. Juli były całe czarne.

Wyszłyśmy z mieszkania, po czym szybko zbiegłyśmy po schodach, goniąc się, która będzie pierwsza, zupełnie jakbyśmy były małymi dziećmi. Bo czasami byłyśmy dzieciakami. Zachowywałyśmy się mało racjonalnie, ale nie do końca. Doza odpowiedzialności wciąż w nas pozostawała.

Chodziłyśmy po jej osiedlu, okrążając różne bloki i przypatrując się dzieciom, bawiącym się na placach zabaw. Wspominałyśmy te czasy, kiedy byłyśmy małymi krasnoludkami. Nie znałyśmy się wtedy, a szkoda. Nasza znajomość dawała nam złoty środek. Ja sprawiałam, że dziewczyna więcej się uczyła i bardziej patrzyła na swoją przyszłość, a z kolei ona, sprawiała, że byłam bardziej wyluzowana i żyłam chwilą. Byłyśmy kompletnymi przeciwieństwami, ale jakoś do siebie pasowałyśmy. Niby kompletnie inne, a w środku być może takie same. Być może, bo nie wiedziałyśmy o sobie jeszcze wszystkiego. Były rzeczy, których bałam się dziewczynie powiedzieć, ponieważ obawiałam się tego, jak zareagowałaby. Wiedziałam, że ona miała dokładnie tak samo.

-Swoją drogą, mówiłam ci, że Julka, w sensie z naszej klasy- w sensie z twojej byłej, a mojej aktualnej- przelizała się na urodzinach Michała z Kubą?

-Kubą z naszej klasy?

-Noo..., to w chuj dziwne, bo w ogóle ze sobą nie gadają ani nic. Nigdy bym ich o to nie podejrzewała, no ale... Już prędzej Asię i Kubę lub ewentualnie Janka i Julkę- przyjaciółka kiwnęła głową, pokazując, że się ze mną zgadza.

-A on jej się podoba?

-Sama nie wiem- wzruszyłam ramionami- Ale jak to będzie kolejna parka klasowa to chyba dam sobie kulkę w łeb!- Jula zaśmiała się- No ale serio! Sama wiesz jakie te nasze parki są. Jedni się macają, drudzy wyjadają sobie języki, a jedna jest w miarę normalna.

-To był duży plus opuszczenia tej klasy. Przynajmniej już nie będę musiała więcej na to patrzeć!- tym razem to ja się zaśmiałam, bo poważnie prawie każdy miał dosyć tych widoków. Uczniowie z innych klas pytali się czy u nas te parki to tak codziennie. No cóz... klasy się nie wybiera. A raczej ludzi w niej.

-Mnie się wydaje, że oni się zwyczajnie się przelizali- stwierdziła Julka po chwili.

-Dlaczego tak sądzisz? Nie to, że się nie zgadzam, bo pewnie masz rację...

-Bo sama się z Kubą całowałam- wyznała zerkając na mnie niepewnie.

Zaprzestałam kroki i odwróciłam się w jej stronę z uśmiechem niedowierzania na twarzy. Czego jak czego, ale tego, że pocałuje Kubę, to bym się po niej nie spodziewała.

-Serio? Lol!

-Nie chciałam ci tego mówić, żebyś nie myślała o mnie jak o t a k i e j dziewczynie- wymamrotała.

-No co ty! Dlaczego miałabym? Nie oceniam cię ani nic. Na serio, możesz mi mówić takie rzeczy.

-Dzięki, to było na imprezie. Akurat oboje byliśmy na niej i również oboje byliśmy pijani. Gadaliśmy później, że daliśmy się ponieść i to wszystko. To dlatego sądzę, że Kuba nie chciał niczego więcej. Poza tym dobrze oceniam ludzi po pierwszych spotkaniach.

-Nie mogę się bardziej zgodzić.

_______________________________________________________________

A chuj, dodaje to, co mam napisane, bo jakoś dobry humor dzisiaj mam. Mówcie innym o opowiadaniu, byłabym bardzo wdzięczna.

p.

IT GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz