część 21

11 2 0
                                    


Leżałam rozwalona na łóżku i przeglądałam YouTube. Jużdawno nie robiłam nic tak leniwego. I choć głupio się przyznać, odprężało mnieto. Było coś uspokajającego w leżeniu, piciu kolejnego (i niezliczonego) kubkaherbaty i oglądaniu jakiś randomowych filmików. 

Było kilka minut podziesiątej, więc również nie spodziewałam się nikogo. Dosłownie wszyscy spali,a ja byłam rannym ptaszkiem. I miałam chroniczne problemy z bezsennością, aprzynajmniej mi się tak wydawało. 

Nadal padało. I o dziwo jakośw ogóle mnie nie denerwował fakt, że te wakacje były takie szare i ponure.

Usłyszawszy dzwonek do drzwi,wygramoliłam się z łóżka. Po wyjściu z pokoju, już wiedziałam kto się dobija,ponieważ na korytarzu było okno, którego widok pokazywał osobę przy drzwiach.

-Co ty tu robisz?- zapytałam,otwierając drzwi. 

Przed progiem stał Janek. Jegowłosy były lekko mokre, tak samo jak ubrania. Wywnioskowałam więc, żeprzyjechał samochodem. Mój wzrok zjechał niżej. W ręku trzymał klasyczny bukietróż. Uśmiechnęłam się. W końcu, która dziewczyna nie lubi dostawać kwiatów?

Ktoś może pomyśleć, że róże sąoklepane i kiczowate, jednakże je uważałam całkowicie inaczej. Dla mnie byłyklasyczne, wieczne, nieprzemijające. Te w ręku bruneta, nie miały żadnychozdób, dodatkowych liści, były przewiązane szarawym, trochę beżowym, sznurkiem. 

-Chciałem pogadać.

Cofnęłam się, tym samymwpuszczając go do środka. Mimowolnie spojrzałam na swoje ubranie, po czym cichowestchnęłam rozczarowana. Miałam na sobie dresy i o wiele za dużą koszulkębrata. Moje włosy były byle jak związane na czubku głowy. Podsumowując, wyglądałamjak kupa.

-Em, okej- wymamrotałam,komfortowo trzymając ręce w kieszeniach spodni. 

Chłopak zdjął buty i kurtkę,którą bez słowa zabrałam i powiesiłam na wieszaku. Janek zmierzwił włosy.

-To dla ciebie- przekazał mibukiet. Niepewnie go wzięłam.

-Z jakiej okazji?- zapytałam,jednocześnie kierując się do mojego pokoju. 

Położyłam kwiaty na biurku,kompletnie zapominając o tym, że powinnam je wsadzić do wazonu z wodą. Byłamzwyczajnie zagubiona i skonsternowana. Nie mieliśmy żadnej rocznicy ani się nieobraziłam na chłopaka.

-Za to wszystko. Wiesz...,kłótnia w szkole no i ta sprawa z Kamilą u Olki- wytłumaczył, po czym usiadł nałóżku i zerknął na laptopa po jego lewej. 

-Przepraszasz mnie za Kamilę?-zapytał zdziwiona. 

Zaczynałam się denerwować.Frustracja. Złość. Niezrozumienie. Nie mogłam pojąć dlaczego wszyscy próbowalibronić Kamili, podczas gdy to ja powinnam być tą, która otrzymuje wsparcie.Poza tym, dlaczego każdy musi gadać o Kamili i zaczynać ten temat. Miałam jejdosyć. I wszystkiego co się z nią wiązało.

Usiadłam na krześle obrotowymstojącym przy biurku, a nogi skuliłam i przyciągnęłam do siebie. Delikatnie sięodbijałam ręką od biurka raz w tą, raz w drugą stronę, równocześnie czekając naodpowiedź chłopaka.

-Nie?

-Pytasz czy odpowiadasz?-posłałam mu pytające spojrzenie.

-Nie, tak, kurwa, sam niewiem.

IT GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz