część 18

15 2 0
                                    

Ostatni dzień szkoły. Praktycznie ostatni. Teoretycznie zostało jeszcze dwa dni i oficjalne zakończenie, ale to dzisiaj odbywała się rada, podsumowująca cały rok. 

W długich czarnych spodniach przemierzałam niebieski chodnik wzdłuż budynku szkoły. Mój niebieski plecak, był zadziwiająco lekki, co sprawiało, że podrygiwał z każdym moim, energiczniejszym krokiem. W uszach miałam wciśnięte białe słuchawki i pogrążona w Water Jacka Garreta pociągnęłam za masywne, dębowe drzwi szkoły. 

Jedną z nielicznych rzeczy, jaką lubiłam w moim liceum, było to, że każda klasa miała „swoją" salę lekcyjną. Była to zwyczajna klasa, w której odbywało się większość lekcji z wyjątkiem w-f, chemii i niektórych lekcji języków obcych.

-Hejka- rzuciłam cicho, wyjmując słuchawki.

Kilka osób mi odpowiedziało, a ja po rzuceniu plecaka pod ławkę, którą przeważnie zajmowałam, podeszłam do skupiska ludzi. Wsłuchiwałam się w ich rozmowę na temat imprezy u Matiego. Boże. Ludzie śmiali się i pokazywali zabawne zdjęcia, choć z naszej klasy było na tym melanżu jednie jakieś siedem osób, przez co większość zebranych słuchała opowieści Asi, Julki i Kuby. Maćka i Janka nie było. I może to i dobrze.

Od razu gdy moje myśli popłynęły w stronę bruneta z zielonoszarymi oczami, jak na zawołanie wszedł od do klasy, rzucając głośne i charakterystyczne „Siama". Stanął obok mnie i zaczął przysłuchiwać się rozmowie. Ja nie odzywałam się zbyt dużo, ponieważ czułam się zażenowana, że dałam się nakryć, choć nikt nie mógł o tym mieć bladego pojęcia. 

-O czym gadacie?- zapytał po chwili zdezorientowany Janek, który nie mógł ogarnąć o czym toczyła się dyskusja.

-Ognisko u Matiego- rzuciła hasło Julka, powracając do opowiadania jak to chłopcy skakali i sikali z dachu.

Janek automatycznie odwrócił się w moją stronę i posłał mi rozbawione spojrzenie. Sama próbowałam utrzymać uśmiech na wodzy, co ewentualnie mi się udało. 

-Siemka, Madzia- powiedział brunet tuż nad moim uchem, dźgając mnie w bok swoim, smukłym palcem wskazującym.

-Hejka.

-Idziemy pogadać?

Kiwnęłam głową w odpowiedzi i zanim opuściłam salę narzuciłam na plecy plecak, walający się dotychczas po podłodze. 

Szliśmy w cieszy przez korytarz, gdzie co chwila któreś z nas witało się ze bliższymi lub dalszymi znajomymi. Dwie minuty później byliśmy na starej części szkoły. Tuż przed ogromnymi schodami, po prawej znajdowała się wnęka. Oprócz jakiś informacji na temat patrona szkoły, po przeciwnych stronach ścian, znajdowały się kamienne bloki służące dla uczniów jako miejsce do siedzenia. „Ławki" pozwalały na niewielką izolację, przez co głównie przesiadywały tam pary lub osoby które chciały porozmawiać na osobności. 

Brunet szybko wskoczył na blok. Ja również to zrobiłam, jedynie bez gracji i szybkości. Chłopak zachichotał na moje poczynania, a ja w żartach spiorunowałam go wzrokiem. Oboje oparliśmy się o ścianę. Nogi Janka luźno zwisały, podczas gdy ja usiadłam po turecku. Nie wiedziałam dlaczego, ale lubiłam mieć zgięte nogi.

-Więc...

-Więc...

-Jak tam po imprezie?- w końcu zapytałam, nieśmiało na niego spoglądając.

IT GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz