część 3

34 2 0
                                    

-Kurwa, jak to możliwe?- zapytałam się sama siebie, spoglądając na dwie prace z chemii. Z obu dostałam dwójki.
Chemia, tak jak historia, nie była mi do szczęścia potrzebna, więc niezbyt się jej uczyłam. Ale gdy moje oceny nie przedstawiały się najlepiej (1,1,1+ i 5), postanowiłam, że poprawię jedną pracę oraz że nauczę się do kolejnego sprawdzianu. Uczyłam się jakieś sześć godzin na obie prace kontrolne z czego trzy spędzone były u Ani, której umiejętności chemiczne powalają. I mimo wszystko dostałam pieprzone dwóje.
Zaczęłam przeglądać pierwszy sprawdzian, ten poprawkowy, bo wiedziałam, że miałam wszystko dobrze. Robiłam ten sprawdzian u Ani, bo właśnie jej klasa dostała go do zrobienia na lekcji, a Ania zrobiła zdjęcia.
Znalazłszy tylko jeden błąd, wkurzyłam się. Jeden błąd z mojej winy, a reszta punktów poodejmowana za, nie wiem co, właściwie.
Przejrzawszy dwa sprawdziany ruszyłam w stronę biurka sorki i zaczęłam bronić własnych punktów. Na marne.
Mimo wszystko, w całej szkole ludzie wiedzieli, że z tą kobietą nie da się wygrać oraz że odejmuje ona punkty za nazwisko. W skrócie, polegało to na tym, że jeżeli babka cię nie lubiła (zaliczam się do tej grupy) lub obijałeś się na lekcji/zajmowałeś się czymś innym (również się tu zaliczam) to potrafiła się przyczepić do najbardziej bezsensownych rzeczy i za nie odejmować punkty np. za błędne odmienienie „mol".
Gdy nie udało mi się nic utargować, odwróciłam się i wyszeptawszy „suka", wróciłam na swoje miejsce do ławki.
Wiktor, kolega, który siedział obok mnie, dostał również dwie dwóje w tym jedną z plusem. Teraz nasza średnia wszystkich ocen z chemii była identyczna.
-Tak w ogóle, wygrałeś zakład, mimo że to ja byłam tą, która uczyła się w chuj długo- przyznałam.
-No ta, ale jeszcze nie wiem, co chcę za tą wygraną- odparł, wzruszając ramionami.
-W takim układzie nagroda przepada- zażartowałam, na co chłopak powiedział jedynie „ej!".
Odwróciłam się do tyłu i nawet nie spoglądając na Janka, zapytałam Maćka:
-A ty, co dostałeś? Może chociaż ty zdasz?
-Pięć z poprawy i dwa z tego ostatniego sprawdzianu. A ty?
-Pieprzone dwie dwóje, chociaż miałam wszystko dobrze na tej poprawie, bo miałam odpowiedzi! Nie mam siły do tej kobiety, powalona jakaś!
-Oj chuj z chemią, byleby zdać- odparł Maciek, marnie próbując mnie pocieszyć.
-Ta, wiem, nie zależy mi na tym, tylko jak mam wytłumaczyć mamie, że no moje oceny z chemii to 1,1,1+,2,2 i 5? To brzmi po prostu śmiesznie!- tłumaczyłam nabuzowana, bo naprawdę nienawidziłam takich sytuacji, w których ktoś nadużywał swojego autorytetu, przez co nie było sprawiedliwości. Wiedziałam jednak, że nie ma sensu się kłócić z nauczycielem, bo i tak prowadzi to do nikąd. Mimo wszystko, nie zmieniało to faktu, że denerwowało mnie takie zachowanie.
-Złość piękności szkodzi, Magda- powiedział Janek, a pierwsze co przyszło mi do głowy to było „Co kurwa?".
Nie chciałam odpowiadać na to żałosnym i dziecinnym „gorzej być nie może", choć naprawdę tak myślałam. Mimo to chciałam pokazać, że nie muszę otrzymać od niego jakiejkolwiek aprobaty, więc po prostu patrzyłam się na niego. Chłopak również patrzył się na mnie, a ja nie widząc w tym dłużej sensu, odwróciłam się, powstrzymując śmiech, bo ta sytuacja trochę mnie bawiła. Janek i Maciek zalewali się ze śmiechu, jakby zrobili najlepszy żart na świecie. Wywróciłam oczami i zajęłam się czytaniem podręcznika do prawa jazdy.

____________________________________________________________

Hejka, hejka! Kolejny rozdział!

IT GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz