<Mavis>
Następnego kilka dni było prawdziwym koszmarem. Akira powiedziała Zeref'owi, że ją uderzyłam i zaatakowałam. On oczywiście jej uwierzył i chciał, żebym to wyjaśniła. Powiedziałam mu, że nic takiego nie zrobiłam, ale nie uwierzył, bo ta idiotka miała skądś sinika na twarzy, co oczywiście musiało znaczyć, że to ja ją uderzyłam. Bo jakżeby inaczej. Strasznie się z czarnowłosym kłóciliśmy. Jedynie w dziewczynach, które swoją drogą próbowały zabić Akirę wzrokiem za każdym razem, gdy ją zobaczyły, miałam poparcie, no i Natsu oraz Happy. Wprowadziłam się do Lucy, a Natsu wrócił do Zeref'a, co oczywiście nie znaczyło, iż zaprzestał włamywania się do blondynki, i próbował go przekonać, porozmawiać z nim. Jednak to było jak rozmowa ze ścianą. Bardzo upartą ścianą. Ja w tym czasie miałam dość tej „separacji" z czarnookim. Chciałam, żeby mi uwierzył, żeby znowu ze mną porozmawiał, ale nie chciałam przepraszać za coś, czego nie zrobiłam. Codziennie w gildii widziałam, jak brunetka klei się do niego, a on nic z tym nie robi. Odkąd się wyprowadziłam, nawet na mnie nie spojrzał. To bolało.
No, ale przynajmniej widocznie zrezygnowała z Natsu, który, gdy do niego podchodziła, był dla niej bardzo nie miły, a kiedy próbowała go poderwać, to omal jej nie uderzył, bo Erza go powstrzymała, po czym sama ją uderzyła, i Gray'a, który był do tego wszystkiego neutralnie nastawiony, co ucieszyło Juvię.
Wstałam i wyszłam z gildii, widząc Akirę, która „miziała" się z Zeref'em. Poszłam prosto do domu Lucy, która dała mi klucz, więc nie musiałam na nią czekać. Podeszłam do kanapy i położyłam się na nią, przykładając sobie poduszkę do twarzy i krzycząc.
Musiałam dać upust swojej frustracji, złości, zazdrości i smutkowi. Łzy zaczęły mi wypływać z oczu, kiedy nadal krzyczałam do niewinnego materiału. Miałam dość. Z czasem krzyk zmienił się w szloch. Serce mnie bolało. Może powinnam wrócić do tego miasteczka, skoro on mnie już nie chce? Pewnie i tak nie zauważy. A nawet jeśli to się ucieszy, że ma mnie z głowy. To chyba najlepszy pomysł. W końcu nie chcę, żeby dziewczyny i Natsu toczyły „wojnę" z resztą gildii, o to, kto jest gorszy. Nie należę tu. Jestem potworem. Powinnam wrócić i nie zatruwać więcej ich życia... Jednak naprawdę mi się tu podoba. Choć raz chciałabym być egoistką, ale nie mogę. Mama zawsze mnie uczyła, że jeżeli będę miała wybór; moje szczęście a innych powinnam wybrać innych, bo w innym przypadku wyjdę na egoistkę. Może to nie zawsze do końca prawda, ale nie chcę, żeby inni myśleli o mnie, jak o tej najgorszej. Nie lubię egoistycznych ludzi, więc gdybym sama taka była, byłabym hipokrytką.
Westchnęłam. Już nie krzyczałam ani nie szlochałam. Po prostu leżałam na kanapie, patrząc w sufit i myśląc, mimo że nadal płakałam. Pociągnęłam nosem i powoli wstałam. Muszę tam wrócić. Nawet jeżeli Zeref wyruszy po mnie, co jest mało prawdopodobne, to przynajmniej może zrobię mu na złość i wreszcie mnie posłucha. No, ale wątpię, że w ogóle za mną pójdzie. Przecież przez ostatnie kilka dni jasno mi pokazał, że jest na mnie zły i nie chce mnie tutaj. A jeżeli odejdę, będzie w końcu szczęśliwy.
Wstałam z kanapy i wzięłam plecak, który czarnowłosy kupił mi na misję dwa dni po moim przyjeździe, i schowała do niego kilka bluzek, dwie pary spodni, jakieś buty, trochę jedzenia i bieliznę. Nie brałam dużo, bo wracam do tamtego miejsca. Wiem, że zapewne za to, że uciekłam, zostanę skazana na publiczną egzekucję i nie mam nic przeciwko temu. Ludzie, którzy mnie kochali i byli dla mnie najważniejsi odeszli dawno temu. Chcę tylko do nich dołączyć.
Napisałam list z wyjaśnieniami do Lucy i wyszłam z domu, kierując się w stronę tego miasteczka. Nie chciałam jechać pociągiem, bo wiem, że to będzie pierwsze miejsce, do którego pobiegnie blondynka, różowo włosy i Happy po tym, jak znajdą list. A nie wiem, kiedy wracają, a wolę nie ryzykować. Nawet jeżeli będą w mieście kilka dni przede mną to i tak po jakimś czasie zrezygnują, bo mieszkańcy nie wpuszczą ich, a nie będą przecież koczować przez całe życie przed wioską, aż się pojawie. Prawda?***
Następne kilka dni było bardzo trudne. Karciłam się w myślach za to, że zaniedbałam swoje umiejętności przetrwania. Trudno było znowu mi się przyzwyczaić do polowania na zwierzęta i przygotowywania ich. Przez ostatni czas jadłam raczej „normalne" jedzenie, więc dziwne było znowu czuć smak mięsa bez przypraw ani niczego. Na początku byłam niechętna do jedzenia tego, ale nie miałam wyboru. Nie mogłam się żywić samymi zielskami, które najprawdopodobniej były trujące, do tego smakowały jak wymiociny. Tak, zjadłam kilka. Mój organizm niejednokrotnie był truty, więc jeżeli to nie są jakieś mocniejsze trucizny, to nic mi nie zrobi.
Westchnęłam. Mogłabym nie wracać do wioski i żyć sama, gdzieś daleko, ale nie widzi mi się to. Na samą myśl, że bym miała żyć sama, zapewne poszłabym w jakieś miejsce odizolowane od ludzi, i mogłabym niejednokrotnie spotkać jakieś kreatury, przechodził mnie dreszcz. To nie tak, że nie chciałam żyć. Ja po prostu się bałam. Nie chcę być sama, wolę zakończyć swoje życie tam, gdzie się urodziłam i gdzie należałam od samego początku.
Potarłam swoje ramiona, chcąc choć trochę się ogrzać. Byłam w małej jaskini, znajdującej się połowę drogi do wioski. Niestety, ale podróż tu zajęła mi, więcej niż przypuszczałam, zapewne przez mój stan zdrowia i kondycje.
Z moich ust z każdym oddechem wydobywała się para. Niby rozpaliłam małe ognisko, jakimś cudem mi się to udało, ale co z tego skoro nie mogę wyjść na zewnątrz, pada deszcz, po drewno, by utrzymać źródło ciepła.
Zamknęłam oczy, nadal pocierając ramiona. Nagle pomyślałam o mojej starszej siostrze, która zmarła, choć lepszym określeniem byłoby, została zabita, kilka lat temu. Uśmiechnęłam się lekko, bo zawsze, kiedy ją widziałam to z Evan'em. Oboje pasowali do siebie. Lubiłam go i uważałam, że jest dobrą partią dla niej, ale tata sądził inaczej i zawsze przyprowadzała go, gdy jego nie było. Często raczej wychodziliśmy we trójkę. Dobrze się z nimi bawiłam. Zawsze potrafili mnie rozśmieszyć.<Zeref>
Od mojej kłótni z Mavis minęło kilka dni. Nie chciałem z się nią kłócić, chciałem z nią porozmawiać, żeby przeprosiła Akirę i wszystko byłoby w porządku. Jednak nie mogłem zignorować tego, że uderzyła Akirę. Choć jak mam być szczery to nie do końca wierzyłem Akirze. Mimo że Mavis znałem dosyć krótko, to ją jeszcze krócej, ale poznałem blondynkę na tyle, żeby móc stwierdzić, iż zielonooka nie jest typem osoby agresywnej czy chamskiej. Wręcz przeciwnie. Jednak nie mogłem nie wierzyć Akirze po pokazaniu śladu. Chciałem się dowiedzieć przez ostatnie kilka dni, co ona zrobiła, że Mavis ją uderzyła, ale ona za każdym razem odpowiedziała, że nic. Denerwowałem się, bo blondynka na pewno nie uderzyłaby jej bez powodu. Dlatego też zacząłem ignorować brązowowłosą.
Mojego samopoczucia nie poprawiało to, że Natsu, Lucy, Happy i reszta dziewczyn się na mnie obrażali i cały czas obrażali albo mnie, albo Akirę. Do tego Mavis się ode mnie wyprowadziła i znowu wprowadził się Natsu.
Westchnąłem z irytacją. Spojrzałem na brązowowłosą.
— Akira zostaw mnie — syknąłem zirytowany. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. — Jesteś irytująca.
Ona tylko spojrzała w dół. Normalnie zrobiłoby mi się przykro, ale nie tym razem. Miałem jej na razie dość. Wstałem, a w tym momencie do gildii wleciała Lucy z jakąś kartką w ręku.
— Natsu! — krzyknęła, biegnąc w jego stronę.
— Co się stało? — spytał zaniepokojony.
— Mavis odeszła — odpowiedziała spanikowana, a ja natychmiast podbiegłem, słysząc to.
— Co?! — spytałem, chwytając ja za ramiona. Ona tylko dała mi kartkę.
Droga Lucy
Wiem, że może się tego nie spodziewałaś, a może tak, ale odchodzę. Nie chcę sprawiać więcej problemu ani Ci, ani nikomu innemu. Staliście się mi naprawę bliscy i nie chcę, żebyście przeze mnie się kłócili. Nie należę do Fairy Tail, więc nie powinnam tam być. Cieszę się, że was poznałam, ale pora wrócić do rzeczywistości. Proszę, nie szukaj mnie ani ty, ani nikt inny.
Mavis.
----------------
Heeejo! ^^
Co tam? Jak na razie mijają wakacje? Bo mi się okropnie nudzi... No, ale my nie o tym. Spodziewaliście się, że Mavis zrobi coś takiego? Jak myślicie co zrobi Zeref? Jak mam być szczera to sama się nad tym zastnawiam, bo opowiadanie ma się skończyć w ok 20 rozdziale, a mam dwie opcje, z czego jedna na pewno wam się nie spodoba heh, i zastanawiam się nad wyborem. No, a jeżeli chcecie pomóc to piszcie w kom opcja 1 lub 2, nie podam jakie bo zepsuje zabawe.
To tyle. Pozdrawiam i do zoba! ^-^
CZYTASZ
Dasz radę mnie uratować? -Zerevis
FanfictionDrużyna Natsu, czyli Natsu, Lucy, Happy, Erza, Gray i Zeref wybierają się na misję. Jednak, gdy już mają zacząć ją wykonywać drogę zagradza im tajemniczy człowiek, proszący o absurdalną rzecz. Czego chce od nich człowiek? Kim on jest? Dlaczego prosi...