<Mavis>
Przed sobą zobaczyłam zszokowane twarzy Natsu, Lucy, Erzy, Gray'a i Happy'ego. Patrzyliśmy chwilę na siebie w milczeniu, najwyraźniej nikt nie wiedział co powiedzieć. Zrobiło mi się gorąco, gdy po chwili nadal nikt się nie odezwał. Na szczęście lub nie, z opresji uratował mnie Zeref, który rzucił się na mnie i mocno przytulił. Byłam lekko zdziwiona, bo nie spodziewałam się takiej reakcji. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy reszta osób obecnych w gildii dołączyła się, krzycząc: „witaj w domu" i tym podobne. Po niespełna minucie zdziwienie zastąpiło ogromne szczęście. Łzy poleciały mi z oczu i wyszeptałam cicho.
— Wróciłam. — Wtuliłam się w Zeref'a, który był najbliżej.
Przez resztę dnia każdy mnie o wszystko wypytywał, przez co czułam się trochę nieswojo, bo nie przywykłam do bycia w centrum uwagi dużej liczby osób. Dodatkowo nie pomagał fakt, iż czarnowłosy nie puszczał mnie nawet na chwilę. Widziałam w jego oczach wesołe iskierki. Cieszyłam się, że jest taki szczęśliwy z mojego powrotu. Świadomość tego sprawiała, że robiło mi się cieplej na sercu. A jeszcze więcej przyjemności sprawiało mi to, że widziałam przygnębioną Akirę w kącie gildii. Piorunowała, mnie wzrokiem przez cały czas, ale nie przejmowałam się tym. Nie mogłam. Byłam za bardzo szczęśliwa.***
Wieczorem wróciliśmy z Zeref'em do naszego domu. Czarnooki zabronił mi się wyprowadzać, chodzić samej na misję oraz kazał mi uważać na niebezpieczeństwa. Nie przeszkadzała mi już ta jego nadopiekuńczość, bo zdawałam sobie sprawę, że powinna zniknąć z czasem. Zresztą chciałam spędzić z nim więcej czasu i lepiej go poznać. Może mieliśmy okazję wiele razy pogadać, gdy nie mogłam wstawać z łóżka, ale chciałam wiedzieć o nim wszystko. Dlatego też, gdy tylko wróciliśmy do naszego domu, zaczęliśmy rozmawiać. Bardzo długo to robiliśmy, bo nim się obejrzeliśmy, była czwarta nad ranem. Oboje byliśmy padnięci, choć dalej mieliśmy ochotę rozmawiać i spędzać ze sobą czas, więc się położyliśmy i poszliśmy spać.
Nie wiem, jak to się stało, że gdy się obudziłam, leżałam koło niego na moim łóżku, ale czułam się dobrze, więc korzystając z tego, że śpi, wtuliłam się w niego i dalej poszłam spać. Następnym razem obudziłam się wraz z czarnowłosym. Gdy sprawdziliśmy godzinę, lekko się przestraszyliśmy, bo było już po czternastej. O dziwo żadne z nas się nie przejęło, że spaliśmy razem w łóżku. Ja to uznałam za przyjemne, ale nie wiem jak on.
Zjedliśmy szybko śniadanie, choć powinna raczej powiedzieć obiad, i ruszyliśmy do gildii. Po drodze spotkaliśmy nieprzyjemny problem, o imieniu Akira.
— Co chcesz? — spytał Zeref. Dziewczyna posłała mi nieprzyjemne spojrzenie, a potem spojrzała na chłopaka obok mnie.
— Dlaczego wszyscy tak się cieszą na jej powrót? — Wskazała na mnie. — To potwór — syknęła. Wbiłam wzrok w podłogę i zacisnęłam pięści. Chciałam zaprzeczyć, ale nie mogłam. Stałam się silniejsza fizycznie przez te kilka miesięcy, ale psychika wciąż taka sama.
— Ona nie jest potworem — warknął czarnooki, obejmując mnie. Akira prychnęła.
— Jak chcesz. W każdym razie, teraz kiedy wróciła, możesz przestać się martwić i być ze mną. — Uśmiechnęła się słodko. Poczułam ukucie w sercu, a potem złość. Jednak nie odzywałam się.
— Nie chce być z tobą. Nigdy nie chciałem.
Brunetka spojrzała na mnie z wściekłością. Chciała do mnie podejść, ale czarnowłosy zasłonił mnie ręką, więc spojrzała na mnie i powiedziała.
— Nie wstyd ci? Rujnujesz innym życie. Powinnaś po prostu zniknąć. Lepiej było, gdy cię nie było. Najlepiej by było, gdybyś się w ogóle nie pojawiła.
W moich oczach zebrały się łzy. Wiedziałam, że to nieprawda, ale nie mogłam się powstrzymać id poczucia winy i wstydu.
— Odejdź! — krzyknął wściekły Zeref. Przytulił mnie i jedną ręką odepchnął swoją magią niebieskooką kilkanaście metrów dalej.
Dziewczyna już nic nie mówiąc odeszła.
— Nie przejmuj się — wyszeptał Dragneel, starając się mnie pocieszyć.
Rozpłakałam się. Moje łzy zmoczyły mu koszulę, ale nie wyglądał, jakby się tym przejmował. Staliśmy tak przytuleni, na uboczu, aż przestałam płakać. Zeref cały czas szeptał mi pocieszające słowa, dzięki czemu nie było mi już tak smutno. Jego obecność działała na mnie kojąco. Wiem, że Akira jest zła i nie powinnam się przejmować jej słowami, ale kiedy ktoś mówi takie rzeczy, nieważne kim jest, to robi mi się smutno.
Po dłuższej chwili wznowiliśmy nasz marsz. Zeref opowiadał mi różne historie, starając się odciągnąć moje myśli od niebieskookiej i tego, co powiedziała. Sam by tego nie powiedział, ale ja to wiedziałam. Czarnooki, z tego, co zdążyłam zauważyć, był bardzo troskliwym człowiekiem, choć momentami mógł przestraszyć.
Do gildii doszliśmy jakąś chwilę później. Było tłoczno jak zawsze. Podeszliśmy z Dragneel'em do stolika, przy którym siedzieli: Gray, Erza, Natsu, Happy i Lucy.
— Cześć — przywitałam się, a chłopak obok mnie skinął tylko głową.
— Hej.
— Witam.
— Cześć.
Usiedliśmy przy stoliku. Ja usadowiłam się obok Lucy, a Zeref naprzeciw mnie, obok Erzy. Zaczęliśmy rozmawiać o misji, na której niedawno byli drużyna Natsu. Brat czarnowłosego cały czas wypominał mu, że siedział przez kilka miesięcy tylko w papierach. Byłam zła, gdy się o tym dowiedziałam, bo przecież mógł sobie coś zrobić, bo jak słyszałam, często zapominał o spaniu i posiłkach. Moje umiejętności kulinarne, a raczej ich brak, będę musiała nadrobić, przy pomocy Lucy, którą wczoraj poprosiłam o naukę gotowania. Mam nadzieję, że nie zniszczę wszystkiego. Pierwsza lekcja miała być dziś wieczorem. Poprosiłam ją, by nikomu nie mówiła, bo się wstydziłam. Blondynka powiedziała, że wygoni swojego chłopaka na jakąś misję, a Zeref'owi powiemy, że dziś śpię u niej. Nie sądzę, żeby miał jakiś problem, biorąc pod uwagę to, iż skłamałyśmy mu, gdy Natsu nie było w pobliżu, że jego brat tam będzie.***
Wieczorem razem z brązowooką gotowałyśmy. No... Ona gotowała. Jak się okazało, moje beztalencie, jeżeli chodzi o kuchnię, jest większe, niż którakolwiek z nas by przypuszczała. Przez dwie godziny jakiś cudem spaliłam parówki, kanapki z serem, które chciałam zrobić, skończyły jako bryłka węgla w żółtej oprawce. Chciałam, żeby ser był roztopiony, więc wsadziłam to do piekarnika... Jedyne co mi wyszło jako tako to jajka, które i tak widać było, że trochę przegotowałam. Lucy widząc, że nic nie wyjdzie, jeżeli chodzi o śniadanie, starała się mnie nauczyć gotować kurczaka, piec rybę itd., ale tu znowu nawaliłam. Kurczak jakimś cudem wyszedł mi jakiś taki słono-kwaśny, ryba skończyła, jako same ości. Tu okazało się, iż potrafię robić dobre zupy, choć dziewczyna musiała mnie pilnować, bo bym wysadziła jej podczas gotowania dom. Cieszyłam się jednak, iż umiem chociaż to. Blondynka pokazała mi kilkanaście różnych przepisów na zupy, po czym przeszłyśmy do próbowania robienia słodkości. I tu znowu, było okropnie, przynajmniej na początku. Ciasta wyglądały świetnie, ale smak pozostawał wiele do życzenia. Wyszły mi tylko babeczki, zarówno w smaku jak i wyglądzie.
Położyłyśmy się spać dopiero nad ranem. Mimo zmęczenia i wielu niepowodzeń byłam zadowolona. Wiedziałam przynajmniej, co umiem i mogę robić, a czego najlepiej unikać. Rano zjadłam u brązowookiej śniadanie i poszłam do domu. Umówiłyśmy się, że będziemy się spotykać na nauce gotowania co dwa dni. Dziewczyna uparła się, by nauczyć mnie więcej przepisów i chociaż nauczyć gotowania tak, by nie spalić wody...
Rzecz jasna, gdy wróciłam, spotkałam się z Zeref'em, który sprawdzał, czy nic mi się nie stało. Wiem, że będzie zły, kiedy dowie się, że go okłamałyśmy, ale co poradzić? Chcę mu zrobić niespodziankę, więc nie ma mowy, żeby mu o tym powiedzieć. Zresztą nie może być zły, za to, że chcę się uczyć, prawda?
CZYTASZ
Dasz radę mnie uratować? -Zerevis
FanfictionDrużyna Natsu, czyli Natsu, Lucy, Happy, Erza, Gray i Zeref wybierają się na misję. Jednak, gdy już mają zacząć ją wykonywać drogę zagradza im tajemniczy człowiek, proszący o absurdalną rzecz. Czego chce od nich człowiek? Kim on jest? Dlaczego prosi...