<Zeref>
Po poznaniu reszty drużyny poszliśmy do Magnolii. Droga była długa, ale nie mogliśmy ryzykować wchodzeniem do miasta i tym, że ją pojmą. To by było co najmniej nierozsądne. Tak, więc przez około pięć dni podróżowaliśmy do naszego domu, naszej gildii. W tym czasie jeszcze bardziej poznaliśmy Mavis, ale mimo wszystko nadal bardzo rzadko się odzywała z jakiegoś powodu i niekiedy kuliła, gdy ktoś krzyczał, najczęściej to byli Natsu, Gray, albo Erza. Z Happym i Lucy złapali świetny kontakt. Z Happym szczególnie. Codziennie dawała mu rybki, które nie wiadomo skąd wytrzasnęła i bawiła z nim... To było jednocześnie słodkie, jak i śmieszne. Natsu był strasznie zazdrosny o swojego partnera, przez co czarodziejka gwiezdnych duchów musiała go kilkakrotnie uspokajać.
Moje myśli przez większość czasu były zajęte tym, co powiedział do mnie Evan, na osobności, zanim pojechał, cholera wie gdzie.***
— Zeref, mogę z tobą porozmawiać na osobności? — spytał Evan.
— Jasne — odpowiedziałem lekko zdziwiony. Poszliśmy nad wodospad, który był bardzo oddalony od naszego miejsca aktualnego pobytu.
— Słuchaj. Jak wcześniej wspominałem, rodzina Mavis została wymordowana, wiesz czemu? — spytał, a ja zaprzeczyłem, kręcąc głową. -Rodzina Mavis ma unikatowe zdolności. Każdy miał inne. Mavis jest magiem iluzji i światła, ale dzięki tej zdolności, potrafi przemieniać się w kilka zwierząt-demonów. Posiada wszystkie ich cechy, plus jakiś żywioł, nad którym może panować, ale też ich instynkty i zachowania. Załóżmy, gdy zmieni się w wilka-demona to może bardzo się do kogoś przywiązać i tak już zostanie. Czasami przemienia się nieświadomie. Wszystko zależy od jej uczuć i stanu psychicznego.
— Dobrze, ale po co mi to mówisz? — spytałem ze zmarszczonymi brwiami, a blondyn westchnął.
— Mavis, jak jest przerażona może, zmienić się w jedno ze zwierząt i uciec albo zaatakować, więc proszę byś, na nią uważał — powiedział z błagalnym wzrokiem.
— Dobrze. Będę na nią uważać. Jednak mogę zadać ci jeszcze dwa pytania?
— Jasne, jakie?
— Dlaczego tylko Mavis przeżyła? — spytałem, a on westchnął, po raz kolejny.
— Teoretycznie to jej brat miał najsilniejsze zdolności, ale on był... głupi. Nie słuchał się nikogo, robił, co mu się podoba, zawsze był bardzo arogancki. Jej rodzice nie mogli przeżyć, bo według mieszkańców byli „za starzy". Oni potrzebowali kogoś posłusznego jak Mavis. Wykorzystali to, że miała przyjaciela w wiosce, do którego się przywiązała i zmusili do posłuszeństwa.
— Dobra, ale skąd to wszystko wiesz? Wcześniej mówiłeś, że Mavis nic nie mówiła i nie wiesz — stwierdziłem podejrzliwie.
— Tego się dowiesz później, ale wtedy musiałem grać. Ktoś mógł nas obserwować. Pa!
Zielonooki nagle zniknął w kłębie dymu, pozostawiając mnie zdezorientowanego z kilkoma pytaniami.***
Czwartego dnia, kiedy byliśmy jakieś pięćdziesiąt kilometrów od Magnolii, zaatakowali nas jacyś rabusie. To, co się wtedy stało, zapamiętam, by nie zapomnieć, jak silna jest Mavis.
***
Szliśmy przez las. Każdy rozmawiał, Mavis o dziwo też, wszyscy byli szczęśliwi i uśmiechnięci. Jednak zakończyło się to, w chwili kiedy nagle przede mną przeleciał nóż. Myślałem, że dostanę zawału. Spojrzałem w stronę, z której przyleciał nóż z szybko bijącym sercem. Zobaczyłem, ukrytego w krzakach kolesia, a za nim kilku innych.
— Wyłaźcie! — syknąłem. Wszyscy z naszej grupy ustawili się w pozycji do walki. Nawet Mavis.
Wszyscy wyszli zza krzaków i zaczęli nas atakować. Walka była trudna. Co jakiś czas zerkałem na Mavis i stwierdziłem, że świetnie sobie raziła. Widać, że trochę ćwiczyła magię, bo załatwiła już dwóch. Co chwila wypowiadała dziwne słowa i rzucała na nich jakieś zaklęcia, a potem zmieniła się. Miała wilcze uszy i ogon oraz dłuższe paznokcie Jej ubranie też się zmienił, miała brązowe spodnie z jedną długą nogawką do kostek, a druga sięgała do końca ud. Bluzka miała kolor czarny i jeden długi rękaw. Z tyłu był jakoś umieszczony miecz, który po chwili wyciągnęła i zaatakowała swoich przeciwników. Natsu załatwił trzech, Lucy dwóch, Erza czterech, Gray pięciu, a ja sześciu. Zajęło nam to ze dwie godziny, ale udało się.***
Byłem pod wrażeniem siły tej małej zielonookiej, więc resztę drogi ją chwaliłem, tak samo, jak reszta. Chyba nikt się nie spodziewał się tego po tej małej osóbce. Natomiast blondynka była zawstydzona, widać to było po jej rumieńcach, które bezskutecznie próbowała ukryć. Cicho dziękowała, ale z jakiegoś powodu, miałem wrażenie, że coraz mniej się odzywa. Czyżby zaklęcie przestało działać? Mam nadzieję, że nie, bo nie chcę, by cierpiała.
Byliśmy na wzgórzu przed Magnolią. Postanowiłem, zapytać zielonooką, czy moje przypuszczenia są prawdziwe.
-Mavis -zacząłem, a uwaga dziewczyny została skierowana na mnie.
— Tak? — spytała, a głęboko w jej oczach widziałem, ukryty ból.
— Zaklęcie przestało działać, prawda? — spytałem, a ona spuściła głowę, jakby zawstydzona i nie odpowiedziała. — Chodź, rzucę nowe — powiedziałem, a ona odskoczyła ode mnie.
— Nie trzeba! Wytrzymam — powiedziała cicho.
— Nonsens. Chodź tu — rzekłem, po czym chwyciłem ją za łokieć i pociągnąłem do siebie.
Przyłożyłem jej rękę do szyi i wymamrotałem cicho zaklęcie, łagodzące ból na jakiś czas.
— Od kiedy nie działało? — spytałem, kiedy już skończyłem.
— Nie wiem — szepnęła cicho, patrząc w ziemię. Nie wiedziałem, jakie były jej myśli, ale miałem dziwne przeczucie, że powinienem ją z nich wyciągnąć.
— Następnym razem mów — powiedziałem i złapałem ją za rękę i bez słowa szedłem.
Czułem, na sobie jej zdziwione spojrzenie, ale patrzyłem prosto przed siebie. Jestem wręcz pewny, że bym zrobił się cały czerwony, gdybym na nią spojrzał. Czułem jakby iskierki magii, pomiędzy naszymi dłońmi. To było miłe uczucie. Moje serce przyśpieszyło, a ciało przeszła fala gorąca. Pierwszy raz się tak czułem i mam nadzieję, że nie ostatni.
Kątem oka spojrzałem na zielonooką. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, jak urocza jest. Falowane blond włosy i zielone oczy świetnie pasują do jej karnacji i wzrostu. Uśmiechnąłem się lekko. Miałem nadzieję, że będę mógł tworzyć z nią dużo wspomnień. Tych dobrych, jak i złych, bo jak wiadomo. Nie ma idealnego życia, w każdym są wzloty i upadki.
— Czemu się uśmiechasz jak idiota? — usłyszałem, jak pyta Natsu. Spojrzałem na niego.
— Co? — spytałem zdezorientowany.
— Od dziesięciu minut idziesz i uśmiechasz się, jak głupi — stwierdził Natsu.
— Prawda — dodała Erza.
— Muszę przyznać rację temu płomyczkowi.
— My też — dodali Mavis, Lucy i Happy.
— Eh? — Czułem, nagłą falę gorącą na twarzy. Prawdopodobnie byłem cały czerwony.
— Masz gorączkę? — spytała zaniepokojona Mavis.
— Nie — wymamrotałem i spuściłem głowę na dół.
— Jesteś cały czerwony — powiedział mag lodu.
— Nic mi nie jest. Patrzcie to gildia! Pójdę z Mavis i ją u mnie zakwateruję, a wy idźcie — powiedziałem i chciałem ruszyć, ale drogę zagrodził mi Natsu.
— A ja gdzie będę mieszkał? — spytał nadąsany.
— I tak cały czas jesteś u Lucy, praktycznie tam mieszkasz. Przenieś tam swoje rzeczy i po kłopocie. — Uśmiechnąłem się szeroko.
— Co?! Nie zgadzam się! — zaprotestowała Lucy.
— Dlaczego? — jęknął Natsu.
— To może Mavis powinna iść do ciebie? — spytałem, chcąc iść na ugodę, ale ona nie wyglądała, jakby miała się na to zgodzić.
— Bez urazy, ale nie będzie miejsca. Ten idiota — wskazała na Natsu. — cały czas mi się włamuje do domu z tym niebieskim kotem, a jak Mavis u mnie zamieszka to jeszcze ty dołączysz — powiedziała zirytowana.
— Skąd taki pomysł? — spytałem.
— A to nie prawda?
— ... Dobra, masz rację — przyznałem.
— To może do Fairy Hills? — zaproponowała Erza.
— Mavis co ty na to? — zwróciłem się do niej.
— Ja... Wolałabym zostać z Zerefem — mruknęła cicho, patrząc w ziemię.
— Dlaczego? — spytał Gray.
— ... Nie czuję się pewnie w dużym towarzystwie.
— Dobra, to postanowione!
— Ale jeżeli muszę, to mogę zostać w akademiku — dodała cicho blondynka.
— Nie zmuszaj się. — Poklepałem ją po plecach, chcąc ją uspokoić.----------------
Hejo!~^^
Co tam u was? Wreszcie tu coś wstawiłam. Przepraszam, że nie było długo rozdziałów, ale postaram się napisać nowy szybciej :)
To chyba w sumie tyle.
Pozdrawiam i do zobaczenia! ^-^
CZYTASZ
Dasz radę mnie uratować? -Zerevis
FanfictionDrużyna Natsu, czyli Natsu, Lucy, Happy, Erza, Gray i Zeref wybierają się na misję. Jednak, gdy już mają zacząć ją wykonywać drogę zagradza im tajemniczy człowiek, proszący o absurdalną rzecz. Czego chce od nich człowiek? Kim on jest? Dlaczego prosi...