Trzy tygodnie później.
- W tej sukni wyglądasz jak księżniczka! - zachwyciła się Bianka, przyglądając mi się z zachwytem. Ponownie obejrzałam się w lustrze i niechętnie musiałam przyznać przyjaciółce rację, bo osobiście wolałam coś dużo węższego i skromniejszego.
- No nie wiem — mruknęłam, oglądając się na wszystkie strony.
- Czego nie wiesz? - obruszyła się natychmiast Sylvia. - Wyglądasz zjawiskowo! Bucky będzie zadowolony!
- Nie twierdzę, że wyglądam brzydko — odparłam szybko. - Ale to nie jest mój typ sukni. Czuję się w niej bardzo ociężale, jest jej jakby za dużo. Chyba zdecyduję się na coś lżejszego i mniej wystrzałowego.
- Ale... - chciała zaprotestować Bianka, ale przerwała jej Monique, mówiąc ostro:
- Uspokój się! Wiktoria woli skromniejszą suknię i taką właśnie wybierze, a ty nie masz prawa wtrącać się do jej decyzji!
Bianka spuściła głowę, pomamrotała coś cicho pod nosem i przeprosiła mnie szybko.
- Nic się nie stało — uśmiechnęłam się do niej szczerze, bo bynajmniej nie uraziła mnie niczym i z pomocą ekspedientki i Sylvii ściągnęłam suknię, by następnie poprosić o skromniejszą kreację.
- Cudna — wyszeptałam wzruszona, ponownie się przeglądając w kilku wysokich lustrach ustawionych półkolem wokół postumentu, na którym stałam.
- Muszę się z tobą w pełni zgodzić! - zaśmiała się panna Pescarra, oglądając mnie jak manekina. - Jestem przekonana, że Sebastian nie będzie mógł oderwać od ciebie wzroku!
Zachichotałyśmy wszystkie cicho i znów spojrzałyśmy na moje odbicie.
- Sylvia, a może ty kupisz tamtą suknię? - zaproponowałam. - Mówiłaś, że z Vincenzo chcecie odnowić ślub...
- Tak, zwłaszcza że zbliża się, jak wszyscy podejrzewamy, to decydujące starcie pomiędzy naszymi siłami a HYDRĄ. Chciałabym, by Vince ponownie stał się moim mężem — powiedziała poważnie. Kiwnęłam głową ze zrozumieniem.
Gdy suknię i dodatki do niej miałam już kupione, a Sylvia cieszyła się z własnego zakupu, pojechałyśmy do restauracji na obfity i gustowny obiad.
- Jestem ciekawa, jak Sebastianowi idzie szkolenie naszych ludzi... - powiedziała Monique w czasie deseru, który składał się z ciasta, dużej ilości lodów i przepysznej kawy.
- Tak, też mnie to lekko nurtuje. Wiem, jak Seba ćwiczy i szczerze powiedziawszy, trochę się obawiam stanu chłopaków po tym szkoleniu — powiedziałam. Kobiety spojrzały na mnie lekko niepewnie i zarządziły natychmiastowy odwrót do rezydencji. Wpakowałyśmy się więc z zakupami do samochodu i ruszyłyśmy w drogę powrotną. W domu byłyśmy już po kilkunastu minutach. Panowała w nim cisza. Nienaturalna wręcz i mocno niepokojąca. Najpierw pognałyśmy do pokoju Bianki, by ukryć kreacje, a potem natychmiast rozpoczęłyśmy poszukiwania chłopaków, bo fakt, że nigdzie nie było nawet naszych zaufanych ochroniarzy, wzbudzał niemały niepokój. Jednakże nigdzie nie było widać żadnych śladów jakiejkolwiek walki i właśnie to jeszcze bardziej wzmogło naszą czujność. W naszym apartamencie spokojnie siedziała tylko opiekunka z Leną i synkiem Sylvii i to wszystko. W całej willi ani żywego ducha!
- Może trenują w piwnicy? - zaproponowała w końcu Monigue. Na to nie wpadłyśmy! A przecież piwnica była wygłuszona i pewnie dlatego, nie słyszałyśmy żadnych hałasów!...
Zeszłyśmy więc schodami w dół i niemal, gdy tylko otworzyłyśmy drzwi do pomieszczenia treningowego, do naszych uszu doleciał odgłos tłukących się facetów. Weszłyśmy do środka akurat w doskonałym momencie, by być naocznymi świadkami tego, jak Sebastian ich szkoli. Akurat atakował jakiegoś postawnego blondyna, który starał się ze wszystkich sił bronić przez niemal rozjuszonym Buckim...Z lekkim przerażeniem patrzyłam, jak Seba łapie mężczyznę za przód koszulki i, choć ten starał się go odepchnął, obija go o ścianę.
- Bucky, nie! - wrzasnęłam, bo wystraszyłam się, że Żołnierz bierze nad nim kontrolę. Wszyscy momentalnie odwrócili się w naszą stronę, bo wcześniej jakoś nie zauważyli naszego wejścia, zajęci obserwacją treningu i nagrywaniem go. - Nie! - powtórzyłam, podchodząc do zdumionego Sebastiana.
- Co nie? - zapytał głupio, wciąż zaciskając lewą dłoń na koszulce "przeciwnika".
- Zostaw go — poprosiłam cicho i błagalnie. Seba spojrzał na mnie krzywo i rozluźnił uchwyt.
- Skończmy na dzisiaj — zdecydował Marco.
Bucky kiwnął mu głową i objął mnie mocno w pasie.
- Idziemy? - zapytałam cicho.
- Tak — potwierdził i wyszliśmy na górę. Zwolniliśmy opiekunkę do domu i dopiero wtedy się odezwałam:
- Co ty wyprawiasz?
- Niby co? - zapytał, ściągając bluzę.
- To, wszystko! - machnęłam ręką zniecierpliwiona. - Przecież jeszcze chwila i ten facet leżałby pod gruzem po drugiej stronie ściany!
Zapomniałeś, że jesteś dużo silniejszy, niż inni?
- Nie — odparł natychmiast. - I to nie był mój pomysł, bym walczył tak, jak normalnie, tylko Marco...
- Po cholerę? - zdziwiłam się.
- Bo gdy dojdzie już do walki, to bardzo wątpię, by żołnierze HYDRY wstrzymywali bądź osłabiali swe ciosy tylko dlatego, że przyszło im walczyć ze zwykłymi ludźmi — powiedział, podchodząc do mnie i obejmując mnie mocno. Niemal zaborczo. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w szyję tuż za uchem. - Mam na ciebie ochotę — wymruczał, gładząc mnie po plecach i schodząc dłońmi coraz niżej. Mój oddech przyspieszył, gdy poczułam, jaki Sebastian jest napalony. Gwałtownie przywarłam wargami do jego ust, zarzucając mu ręce na szyję. Złapał mnie za tyłek i uniósł do góry. Objęłam go nogami w pasie. Kiedy już legliśmy na łóżku, nasze ekscesy przerwało nagle kwilenie obudzonej Lenki. Jęknęłam, bo Sebastian zdążył mnie już do połowy rozebrać!
- Ja się nią zajmę — zdecydował Seba i podniósł się z łóżka, obdarzając mnie jeszcze długim pocałunkiem.
Po chwili płacz małej ustał, a Seba wrócił do mnie i położył się obok.
- No i całe podniecenie szlag trafił! - mruknął, wywołując u mnie cichy chichot.
- Teraz już tak będzie — odparłam, gładząc go po torsie. - Umyłbyś się, co? Cuchniesz!
- Ale przez to jestem jeszcze bardziej pociągający! - puścił mi oczko i poruszył sugestywnie brwiami.
- Fuj!
- A przed chwilą to sama byłaś napalona — zaśmiał się i znów znalazł się tuż nade mną. - Czyż nie? - podniósł mi ręce do góry, tak że znalazły się nad moją głową i przytrzymał lewą ręką.
- Co robisz? - zaśmiałam się.
- Rozpalam cię, kochanie — powiedział uwodzicielsko, rozpinając spodnie, a następnie podciągając mi bluzkę aż pod szyję.
- Seba... A jeśli mała znów się obudzi?
- To zajmie się nią Bianka — odparł, całując mnie po płaskim brzuchu.
- Zaniosłeś ją do niej? - zdziwiłam się, coraz mocniej drżąc w jego objęciach.Dwie godziny później podjęłam przerwaną rozmowę z Sebastianem.
- Boję się o ciebie, Bucky — wyszeptałam, leżąc przytulona do jego klatki piersiowej.
- Czemu? - zapytał.
- Bo znów zachowujesz się tak, jakby przejmował nad tobą kontrolę — odparłam smutno.
- Kochanie — mruknął, obejmując mnie mocno — obiecałem ci, że już nigdy się w niego nie zmienię. Gdyby jednak miało się tak stać z jakiegoś powodu, obiecuję, że nigdy cię nie zapomnę! Nie musisz się obawiać, że mnie utracisz...
- Kocham cię!
- A ja ciebie, Mycha. Tylko ciebie i Lenkę. Obiecuję ci, że zniszczę HYDRĘ i wszystkie wytwory ich chorej działalności, a wtedy oboje zaznamy spokoju i już nic i nikt nam nie będzie zagrażał.
- Wrócimy do Polski? - zapytałam nieco płaczliwie.
- Oczywiście! - przytaknął natychmiast, a jego głosie wyczułam lekkie drżenie. Wiedziałam, że on także bardzo tęskni za rodzicami i przyjaciółmi. Pogładziłam go po policzku i oparłam brodę na jego piersi, patrząc mu głęboko w oczy.
- Wrócimy! - przytaknęłam.
CZYTASZ
Opowieść inna, niż inne [Zakończone]
Fanfic"Opowieść inna niż inne", to historia bardzo nieszczęśliwej miłości dwójki przyjaciół, których rozdziela śmierć, a przynajmniej tak obojgu się wydaje... Najwyższy ranking: #3 w zmartwychwstanie - 22.82.2019 #7 w nieszczęśliwa miłość - 19.10.2018 #10...