Rozdział 3

358 17 5
                                    

- Znów płakałaś - powiedział Michał, widząc moje zaczerwienione oczy, gdy zeszłam do kuchni na śniadanie. Usiadłam na wysokim stołku przy wyspie i wsparłam głowę na ręce, mówiąc:
- A ty masz wpływ na to, co ci się śni?
- Nie - przyznał z niechęcią. - Ale też nie wzywam imienia byłej partnerki przez sen... Mówiłaś mi, że się z tego wyleczyłaś...
- Bo tak jest - odparłam natychmiast.
- Przykro mi, ale ci nie wierzę. I prawda jest taka, że nie mam pojęcia czy kochasz mnie, czy jednak jego.
- Kocham cię, Michał. Tylko za nim cały czas tęsknię - powiedziałam smutno. - Niektóre wspomnienia wracają zbyt mocno.
- Więc się im nie poddawaj - zasugerował, zakładając kurtkę.
- A ty dokąd? - zdziwiłam się. - Przecież miałeś mieć wolne!
- Ale nie mam. Wzywają nas... Trzymaj się i postaraj się przestać myśleć o Sebastianie.
- Dobrze. O której będziesz?
- Możliwe, że na kolację. Gdyby jednak nie było mnie do północy, to znaczy, że wrócę rano. Nie martw się - pocałował mnie w czoło i ruszył ku wyjściu. W progu się jednak zatrzymał i powiedział cicho. - Pamiętaj, że zawsze cię kocham.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, ale kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy i zastąpił go smutek i łzy, które spłynęły mi po twarzy, gdy przyszły przykre wspomnienia dnia, w którym sami o tym nie wiedząc z Sebastianem, rozmawialiśmy ze sobą po raz ostatni na Skypie.

*
- Cześć, skarbie - powiedział ciepło Sebastian, uśmiechając się do mnie czule. Od jego uśmiechu od razu zrobiło mi się lżej na sercu i duszy. - Jak spędziłaś ten czas od naszej ostatniej rozmowy?
- Pracowicie - zaśmiałam się. - Teraz jest tyle nauki, że hej... Nauczyciele nas niemiłosiernie cisną.
- Ale dajesz jakoś radę? - zmartwił się lekko.
- Jakoś tak - również obdarowałam go uśmiechem. - Zaczęłam po prostu pić kawę, by nie usnąć nad książkami.
- Biedactwo - przesłał mi buziaczka, od którego delikatne rumieńce wystąpiły mi na policzkach. - Tylko mi się tam nie przepracuj. Nie chciałbym, abyś wpadła w jakieś awitaminozy czy coś...
- Spokojnie - odparłam lekko rozbawiona jego opiekuńczością.
- Spokojny to ja będę, dopiero gdy wrócę z tej cholernej misji. Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęsknię. Tym bardziej że wiem już, co do mnie czujesz.
- Ja za tobą również - uśmiechnęłam się blado, bo dobiegała już godzina, którą mógł poświęcać na tego typu rozmowy. A zawsze ten czas dzielił na mnie i swoich rodziców. - Kocham cię, Bucky.
- A ja ciebie, Mycha. - gdy to mówił, widziałam łzy w jego oczach.

- Jeszcze trochę i znów będę mogła cię przytulić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jeszcze trochę i znów będę mogła cię przytulić. - w tym momencie nie bardzo wiedziałam, czy bardziej pocieszam jego, czy raczej siebie.
- Dokładnie tak. I ja cię już nie wypuszczę. Zostaniesz na zawsze przy mnie, maleńka. Teraz muszę już iść, ale pamiętaj, że moje serce zawsze jest i będzie przy tobie... Do zobaczenia za tydzień na Skypie. Gdyby coś się zmieniło, to dam ci znać - uśmiechnął się po raz ostatni i wyłączył. Przełknęłam ślinę, czując dławienie w gardle.
*

Zamrugałam kilkakrotnie, a z moich długich rzęs zaczęły skapywać mi łzy. W tej chwili nienawidziłam samą siebie za swoją słabość i rozpamiętywanie tego, co było kiedyś, kiedy teraz powinna się dla mnie liczyć tylko teraźniejszość i to, że pod sercem noszę nowe życie, którego ojcem jest przecież Michał, a nie Sebastian... Tyle że kiedy te wspomnienia wróciły, nie potrafiłam tak łatwo z nich zrezygnować, pomimo tego, że cholernie bolały.
- Już nigdy nie dasz mi żadnego znaku, Bucky - chlipnęłam smętnie, cały czas pozwalając płynąć łzom. - A ja tak bardzo za tobą tęsknię... Za twoim głosem, za ciepłem twoich dłoni, za tym, jak na mnie patrzyłeś...
Rozszlochałam się na dobre.

Opowieść inna, niż inne [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz