— Laura, biegnij! — zawołał najstarszy syn pani Pevensie, zbiegając po schodach i popychając mnie w stronę wyjścia. Obiad u nowej znajomej mojej matki z miłego popołudnia zamienił się w koszmar. Chwyciwszy złotowłosą dziewczynę za rękę, wybiegłam za kobietami, kierując się w stronę schronu.
— Czekaj, tata! — krzyknął młodszy z braci. Odwróciłam głowę i zauważyłam, jak wyrywa się, chcąc wrócić do domu.
— Ja go złapię! — zapewnił blondyn, ruszając za nim.
— Piotrze! — nawoływałam go, zatrzymując się w połowie drogi.
— Uciekajcie do schronu! Zaraz wrócę! — Stałabym tak pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie dziewczynka ciągnąca moją rękę. Przyspieszyłam kroku, a dobiegnąwszy na miejsce, wepchnęłam wszystkich do środka. Sama zaś wychyliłam głowę, przyglądając się z przerażeniem oknom, które roztrzaskane wybuchem, rozsypały się na ziemię. Czy oni właśnie... W mojej głowie kłębiły się najgorsze sceneria, gdy nagle obaj wybiegli z budynku. Otworzyłam szeroko drewniane drzwiczki i odsunęłam się na bok, aby mogli bez problemu wbiec. Starszy wepchnął czarnowłosego do środka, a ten upadł na cienki materac.
— Ty uparty samolubie! Mogliśmy zginąć! — wydarł się na chłopaka blondyn.
— Cicho! — skarciła go jego rodzicielka i przytuliła do siebie młodszego syna, który trzymał w ręce potrzaskaną fotografię, jak się domyślałam, swojego ojca.
— Nie możesz słuchać starszych?
— Zamknij drzwi Piotrze — Dotknęłam opuszkami palców jego pleców. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami, po czym zrobił to, o co go poprosiłam. Zjechałam plecami po ścianie i oparłam głowę o ramię mamy. Czekała nas długa noc...
***
Na peronie był niemały zgiełk. Żołnierze żegnali się z rodzinami, a dzieci tuliły się do swoich matek, które z płaczem przyczepiały im karteczki do ubrań. Wzięłam od kobiety agrafkę z adresem i przypięłam ją sobie do płaszcza.
— Dobrze się ubrałaś? Na pewno nie ma ci zimno? — dopytywała moja rodzicielka. Przytaknęłam głową. — To dobrze.
— Wszystko będzie dobrze mamo — zapewniłam ją. Na moje słowa przytuliła mnie mocno do siebie. — Obiecaj, że będziesz często pisała. — szepnęłam, powstrzymując napływające do oczu łzy.
— Oczywiście, że będę — odpowiedziała, gładząc jedną ręką moje długie włosy. Pociągnęłam nosem i odsunęłam się od niej, słysząc głośny gwizdek konduktora.
— No dobrze. Idźcie już — Pani Pevensie uśmiechnęła się do nas wszystkich.
— Do widzenia, proszę pani — powiedziałam i chwytając swoją walizeczkę, weszłam przed blondyna, przepychając się przez tłum ludzi, aby dojść do lokomotywy.
— Puść! Umiem sam wsiąść do pociągu — oburzył się Edmund, kiedy Zuzanna wzięła go za rękę.
— Bilety, proszę — powiedziała kobieta w mundurze. Odwróciłam się do idącego za mną chłopaka, który wpatrywał się w idących żołnierzy. — Bilety — powtórzyła, chwytając papiery w jego rękach.
— Piotrze — syknęłam, wyrywając mu potrzebne rzeczy z dłoni i podając je starszej blondynce.
— Dobrze, wsiadajcie — odparła, spoglądając na nie.
— Tak, dziękuję — zwrócił się do niej najstarszy Pevensie. Przeszliśmy do końca i weszliśmy do pojazdu. Dopchnęliśmy się do jakiegoś okna i wychyliliśmy się przez nie, szukając naszych mam. Zauważyliśmy je kilka sekund przed odjazdem pociągu.
CZYTASZ
Don't Leave [Piotr Pevensie]
FanfictionLaura jest zwykłą 16-letnią dziewczyną. Kiedy Londyn zostaje atakowany przez Niemców, matka wysyła ją na wieś do profesora Kirke. Nie jest jednak jedyną osobą, która szuka tam schronienia. Co się stanie, gdy Laura spotka rodzeństwo Pevensie? OPIS DR...