*PIOTR POV*
Po raz kolejny znalazłem się w Ker-Paravelu. Tym razem nie w sali z pięcioma tronami, lecz na balkonie. Nie wiem dlaczego akurat tutaj, ale na widok pięknego morza i rozciągającej się przy brzegu plaży od razu się uśmiechnąłem. Z tym miejscem powiązane jest tyle dobrych wspomnień. Wspólne kolacje z Laurą, wieczory, które spędziliśmy tutaj na obserwacji zachodów słońca. Odwróciłem się i otworzywszy cicho drzwi, zajrzałem do środka, wychylając głowę zza zasłony. Brunetka chodziła po sali z bukietem kwiatów w dłoniach. Do każdego ze stojących wazonów włożyła kilka róż. Śledziłem każdy jej ruch. Od roku codziennie ją widzę, lecz to tylko sen. Fikcja. Tak naprawdę jesteśmy w dwóch różnych światach. Nie wiadomo jaki dystans nas dzieli, bo Narnii nie ma na żadnej mapie. A najgorsze jest to, że nie wiem kiedy spotkam ją naprawdę. Kiedy rzeczywiście pochwycę ją w swoje ramiona, pocałuję, powiem, jak bardzo ją kocham. Pociągnąłem nosem. Odwróciła się w moją stronę, a na jej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech.
― Jesteś! ― Rzuciła mi się na szyję.
―Jestem, jestem. Czemu miałoby mnie nie być? ― zaśmiałem się.
― Nie wiem. No ― Klasnęła w dłonie ― ale nie rozmawiajmy o tym. Jesteś, a to jest najważniejsze. Chodź ― Pociągnęła mnie za rękę i wyprowadziła z powrotem na balkon. ― To moje ulubione miejsce w całym zamku. Tutaj mi się oświadczyłeś.
― A ty powiedziałaś ,,tak" ― Splotłem nasze palce.
― Oczywiście, że powiedziałam ,,tak". Kocham cię. Poza tym, w tym samym miejscu powiedziałam ci, że jestem w ciąży. Nigdy nie zapomnę twojego wyrazu twarzy. Tak się cieszyłeś. O mało mnie nie udusiłeś. I to właśnie tutaj widziałam cię ostatni raz ― Przeniosła wzrok z naszych złączonych rąk na moją twarz. ― Chyba to, co próbuję powiedzieć to to, że... znasz mnie lepiej niż ktokolwiek. Zawsze tak było. Przez co powinieneś wiedzieć, jak bardzo za tobą tęsknie. I że kocham cię najbardziej na świecie.
― Póki śmierć nas nie rozdzieli...
― Nawet śmierć nie jest w stanie nas rozdzielić. Może fizycznie, ale codziennie się widujemy. Może nie jest to prawdziwe. Może to tylko iluzja i wymysł naszych umysłów, ale każdy moment, w którym mogę cię ujrzeć, dotknąć czy przytulić... ― Nie dałem jej dokończyć. Schyliłem głowę i musnąłem jej usta swoimi. Zareagowała natychmiast. Zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Żadne z nas nie chciało przerywać pocałunku. Jej ciepłe wargi przyciśnięte do moich nie pozwalały mi na to, aby skupić się na czymś innym, niż na ich miękkości. Poczułem jej rękę na moim policzku. Przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie, obejmując w talii. Oderwaliśmy się od siebie, gwałtownie łapiąc powietrze, ale dalej stykaliśmy się czołami.
― Po prostu bądź szczęśliwy. Zobaczymy się wkrótce ― Ścisnęła moją dłoń i zaczęła się powoli cofać.
― Do zobaczenia, Laura ― Z trudem poluźniłem uścisk, a jej dłoń wyśliznęła się z mojej.
― Piotrek! ― Usłyszałem głos Łucji.
― Wstawaj leniu, bo się do szkoły spóźnimy! ― darł się Edmund.
Wstałem i powolnym krokiem ruszyłem w stronę łazienki, rozmyślając nad słowami Laury. Jeszcze nigdy nie powiedziała, że wkrótce się zobaczymy...
*LAURA POV*
Otworzyłam powoli oczy. Ciemność. Zamknęłam je i ponownie otworzyłam. Dalej nic. Odwróciłam głowę w lewo. Przez małą szparę przedzierały się promienie słońca. Wyciągnęłam przed siebie ręce i popchnęłam wieko, a światło od razu mnie oślepiło. Mrugnęłam kilka razy zanim odzyskałam ostrość widzenia. Kiedy już wyszłam, spojrzałam w dół, aby zobaczyć w czym leżałam. Trumna? Naprawdę? W mojej głowie była pustka, nie potrafiłam sobie przypomnieć co się wydarzyło. Stałam tak przez dłuższą chwilę, próbując znaleźć najmniejsze wspomnienie, które pomogłoby mi zrozumieć całą tę sytuację. Spuściłam wzrok na swoje buty, lecz zamiast nich ujrzałam swój brzuch, który rozmiarami przypominał piłkę do koszykówki. Jestem w ciąży? Mój mózg pracował na wysokich obrotach, lecz nie umiałam sobie tego wytłumaczyć. Nigdy nie miałam chłopaka... I gdzie ja w ogóle jestem? Owszem, w Narnii, ale co to za ruiny? Tutaj nigdy nie było ruin. Usłyszałam szum fal. Spojrzałam na odległe morze i zrobiłam kilka kroków w jego stronę, jednak zatrzymałam się gwałtownie, gdy zamiast krajobrazu zobaczyłam pewną scenę. Pewien blondwłosy chłopak klęczał przede mną z małym pudełeczkiem w ręce. Potrząsnęłam głową. Czyli to jest Ker-Paravel? Widok jest dokładnie taki sam jak w przed chwilą widzianej scenie, w której mogłam rozpoznać mój ukochany balkon. Tylko... Kim był ten blondyn? Czy to ojciec dziecka? Dlaczego go nie pamiętam? Przechadzałam się między resztkami murów, a trawa łaskotała moje nagie stopy. Jeśli to naprawdę Ker-Paravel to gdzieś tutaj powinny być... Naparłam z całej siły na ściankę, aby ją odsunąć. Szarpałam się dłuższą chwilę z drzwiami, lecz to nic nie dało. Były zamknięte. Westchnęłam głośno i odwróciłam się, aby odejść, gdy poczułam jakiś mały, zimny przedmiot pod stopą. Schyliłam się po niego, z radością stwierdzając, iż znalazłam potrzebny mi klucz. Otworzyłam drzwi prowadzące do skarbca, po czym uważając pod nogi, zeszłam po schodach. Choć byłam w stu procentach pewna, że są to ruiny zamku Ker-Paravel, nie pasowała mi jedna rzecz. Dlaczego znajdowało się tutaj pięć posągów? To wszystko nie miało sensu. Podeszłam do swojego kufra i wyjęłam z niego swoje rzeczy. Miecze, łuk. Najważniejsze było, aby znaleźć jakieś bezpieczne miejsce, w którym mogłabym urodzić dziecko. No i oczywiście dowiedzieć się, co się tutaj dzieje. To był mój główny cel. Nic nie zrobię, jeśli nie będę wiedziała wszystkiego. Rozejrzałam się po skarbcu, a moją uwagę przykuła mała książeczka. Chwyciłam ją w swoje dłonie i powoli zaczęłam wertować kartki.
Dzień zniknięcia władców
Król Piotr Wspaniały, król Edmund Sprawiedliwy, królowa Zuzanna Łagodna oraz królowa Łucja Dzielna wyruszyli na polowanie, lecz niestety z niego nie powrócili. Królowa Laura Troskliwa tego samego dnia zamieniła się w posąg z lodu. Nie mamy dokładnych informacji na ten temat. Podejrzewamy, że podczas zniszczenia berła została uwolniona klątwa, która dotknęła żony króla Piotra. Skutkiem klątwy byłaby zależność od miłości swego życia. Gdy Wielki Król zniknął z Narnii klątwa spowodowała zamarznięcie władczyni. Naszym kolejnym podejrzeniem jest, iż królowa obudzi się razem z powrotem władców lub przed nim, prorokując ich ponowne przybycie.
Klątwa oparta na miłości. Spojrzałam na połyskującą na moim palcu obrączkę. Musiałam go naprawdę kochać. Szkoda, że tego nie pamiętam. Wyciągnęłam z kufra małą skórzaną torebkę i spakowałam do niej książkę. Rozejrzałam się ostatni raz po skarbcu, po czym wyszłam na światło dzienne. Bezpieczne miejsce, aby urodzić dziecko. Nie wiedziałam, gdzie mam się udać. Narnia bardzo się zmieniła. Mogłam to stwierdzić, widząc tylko ruiny mojego zamku. Zamknęłam drzwi, zasunęłam ścianę, po czym weszłam do lasu i ruszyłam przed siebie. Zaczęło się już powoli ściemniać, gdy ujrzałam w oddali olbrzymi zamek. Kiedy doszłam pod wrota, zostałam zatrzymana przez jednego ze strażników.
― Stać! ― krzyknął, a ja momentalnie wykonałam jego polecenie. ― Kim jesteś?
― Mam na imię Laura. Proszę o pańską pomoc, potrzebuję schronienia. Moje dziecko ― Położyłam rękę na brzuchu, a mężczyzna podążył spojrzeniem za moją ręką. Opuścił lekko kuszę i zawołał jednego ze swoich towarzyszy.
― Idź po lorda Miraza ― rozkazał. Brunet skinął głową i po chwili zniknął w ciemności. Po kilku minutach wrócił wraz z starszym, czarnowłosym facetem.
― Co jest? ― warknął.
― Ta dziewczyna jest w ciąży i szuka schronienia.
― Proszę ― odezwałam się. ― Nie żądam schronienia na zawsze. Chcę tylko w bezpiecznym miejscu urodzić dziecko.
― Najpierw oddaj broń ― Posłusznie odpięłam pas z ostrzami i mu go oddałam. To samo zrobiłam z kołczanem ― Otworzyć wrota!
Wrota otworzyły się, a ja weszłam do środka. Miraz od razu chwycił mój nadgarstek i zaciągnął mnie do zamku.
― Nie będziesz tu za darmo. Możesz zostać pod jednym warunkiem. Gdy tylko twój bachor przyjdzie na świat, będziesz naszą służącą. Jasne?
Dla dziecka wszystko, pomyślałam. Skinęłam głową na znak, że się zgadzam.
__________________________________
Filmik, który dodałam w mediach, idealnie opisuje sytuację i myśli Piotra❤ sama byłam w szoku, jak go znalazłam
CZYTASZ
Don't Leave [Piotr Pevensie]
FanficLaura jest zwykłą 16-letnią dziewczyną. Kiedy Londyn zostaje atakowany przez Niemców, matka wysyła ją na wieś do profesora Kirke. Nie jest jednak jedyną osobą, która szuka tam schronienia. Co się stanie, gdy Laura spotka rodzeństwo Pevensie? OPIS DR...