ROZDZIAŁ BONUSOWY - CASPIAN ENDING

1.8K 54 33
                                    

*KASPIAN POV*


Gdy Piotr upadł na drewnianą posadzkę, Laura odwróciła głowę, zmierzając w moją stronę. Jeden ruch jej ręki wystarczył, abym poczuł mocny uścisk w gardle. Brunetka zbliżała się do mnie, przez co coraz wyraźniej widziałem jej zielone, przepełnione chłodem i pozbawione emocji oczy. Zacisnęła rękę w pięść, a ja czułem, że z każdą chwilą mogłem pobrać coraz mniejszą ilość powietrza.

— Laura, nie chcesz tego robić — wysapałem ledwo słyszalnie.

— Ty wciąż niczego nie rozumiesz, naiwny chłopcze — odpowiedziała, a jej głos w niczym nie przypominał tego ciepłego, czułego, który słyszałem na co dzień. — Mnie, Jadis, nie można się pozbyć. Zawsze tutaj będę i kiedyś nadejdzie ten dzień. Dzień mojego powrotu i zdarzy się to prędzej, niż myślisz, mały królu. Przykro mi, że tego nie dożyjesz.

Domyśliłem się, że chciała zadać ostateczny cios, gdy nagle coś wstrząsnęło całym jej ciałem. Uścisk na moim gardle momentalnie się rozluźnił, a oczy Laury znów nabrały barwy ciemnego brązu. Zachwiała się niebezpiecznie, lecz zanim runęła w dół, złapałem ją w talii i odłożyłem delikatnie na podłogę, kucając obok niej. Początkowo nie dawała żadnych oznak życia, poza regularnie unoszącą się i opadającą klatką piersiową, jednak po jakiejś minucie zaczęła się poruszać. Chwyciła się za głowę, krzywiąc lekko, po czym powoli zaczęła otwierać oczy. Odetchnąłem z ulgą, gdy skierowała na mnie wzrok.

— Kaspian? — zapytała, pocierając dłonią czoło. — Co się stało?

— Jadis zdecydowała się na udawanie ciebie — odparłem zgodnie z prawdą, odgarniając pojedyncze kosmyki wpadające jej do oczu.

— Gdzie jest Piotrek? — Podniosła się na łokciach, rozglądając po pokładzie, a zauważywszy leżącego bezwładnie blondyna, zerwała się z miejsca i biegiem ruszyła w jego stronę, co chwilę się potykając. Poszedłem w jej ślady i już po chwili znaleźliśmy się przy legendarnym królu. Przy nim była także Łucja, która wpatrywała się w swojego brata ze łzami w oczach. Laura upadła na kolana, z paniką klepiąc swojego męża po policzku. — Piotrek? Piotrek, otwórz oczy, proszę — Pochyliła się, przykładając policzek do jego ust. Chwilę później, cała roztrzęsiona, zaczęła energicznie uciskać jego klatkę piersiową, na zmianę wykonując sztuczne oddechy. Trwało to kilka minut, po których straciła wszystkie nadzieje i wybuchnęła płaczem. Ułożyła głowę blondyna na swoich kolanach, gładząc go po mokrych włosach. — Nie zostawiaj mnie Piotrek, proszę. Nie chciałam tego, tak bardzo cię przepraszam. To wszystko moja wina. Nigdy sobie tego nie wybaczę — szlochała, tuląc ciało chłopaka do siebie. Ta scena chwytała za serce, a widzieć swoją najlepszą przyjaciółkę w takim stanie sprawiło, że moje serce pękło. Przykucnąłem obok brunetki i objąłem ją ramieniem. Przytuliła się do mnie, zalewając łzami, a ja gładziłem jej włosy, próbując, chociażby w najmniejszym stopniu uspokoić.

— To nie jest twoja wina, Laura. Nie ty go zabiłaś, tylko Biała Czarownica.

— Za pomocą mojego ciała! Gdyby nie ja...

— To posłużyłaby się kimś innym — wtrąciłem, zanim zdążyła po raz kolejny się obwinić. Wyprostowała się nieco, spoglądając na mnie czerwonymi, opuchniętymi oczami.

— Nie umiem sobie wyobrazić życia bez niego — załkała.

— Wiem, Laura. Nie tylko ty — zapewniłem, przytulając ją ponownie do siebie. Po chwili do uścisku dołączyli się także Łucja z Edmundem.


*LAURA POV*


Pociągnęłam nosem, unosząc delikatnie głowę, a mój wzrok od razu spotkał się z licznymi piegami na twarzy Edmunda. Patrzył przed siebie pustym wzrokiem, marszcząc brwi. Doskonale wiedziałam, że w ten sposób próbuje powstrzymać łzy. Chciał być silny zarówno dla mnie, jak i dla Łucji, lecz nie było sensu się oszukiwać. Śmierć Piotra wstrząsnęła nami wszystkimi, nawet załogą, która na dobrą sprawę nie za bardzo go znała. Młody Pevensie skierował na mnie brązowe tęczówki, wymuszając na swojej twarzy uśmiech, lecz wyszedł z tego grymas. Złożył na moim czole delikatny pocałunek, a ja obejmując jego rękę, ponownie ułożyłam głowę na jego ramieniu, przymykając oczy. Nie mogłam uwierzyć, że już nigdy nie spojrzę w te piękne błękitne oczy. Że nigdy nie ujrzę tego uśmiechu, nie poczuję tego ciepła. Mimo tego, że po części śmierć Piotra była moją winą i czułam się winna, nikt mnie nie obwiniał. Wręcz przeciwnie. Wciąż zapewniali mnie, że nie mogłam nic na to poradzić, że to wszystko sprawka Białej Czarownicy. Pocieszali mnie, choć sami byli załamani utratą ich ukochanego starszego brata. Człowieka, który po części ich wychowywał, opiekował się nimi, troszczył i towarzyszył w trudnych chwilach. Chciałabym cofnąć czas o kilka lat i wrócić do chwili, w której pierwszy raz go ujrzałam. Kiedy poszłam z mamą do jej koleżanki na obiad, a poznałam tam miłość mojego życia. Chłopaka, który zdecydował, że chce spędzić ze mną resztę swojego życia i przysiągł to przed całą Narnią. Był moją ucieczką, moim bezpiecznym miejscem i schronieniem. A teraz go nie ma i już nigdy nie wróci. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, kiedy przybiliśmy do brzegu. Wyszłam powoli z szalupy i krocząc między Kaspianem i Edmundem, zmierzaliśmy w stronę wysokiej ściany wody.

Don't Leave [Piotr Pevensie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz