2x02: Tak, to ja. Królowa Laura Troskliwa

4.7K 187 14
                                    

*LAURA POV, 2 NARNIJSKIE LATA PÓŹNIEJ*

Aslanie, dlaczego? Dlaczego nie mogłam trafić na jakichś miłych ludzi tylko na nich? Do pewnego czasu byli mili. Mogłam zdecydować o imieniu syna i go codziennie widywać. Nazwałam go Rilian. Ale później... no cóż. Powiedzmy, że miałam pod górkę. Zadawali mi coraz więcej pracy. Bili mnie, nie mogłam widywać dziecka. Jednym słowem, tyrania. To wszystko było głównie spowodowane przez to, że wierzyłam w Aslana, Narnijczyków. Uważali, że jestem zagrożeniem. Jedynymi przyjaciółmi jakich tutaj mam jest profesor, który jako jedyny w całym zamku wie o mojej tożsamości i każdego dnia pomaga mi w przypomnieniu sobie wszystkich rzeczy związanych z czwórką władców oraz Kaspian, któremu zostałam "przydzielona" jako jego służąca. Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy, a moja praca stała się przyjemnością. Oczywiście tylko, gdy byłam u niego. Podczas pracy opowiadałam mu różne rzeczy związane z dawną Narnią. Nie powiedziałam mu, że jestem królową Narnii. Nie chciałam, żeby mnie traktował inaczej, więc gdy zapytał, skąd wiem tyle o tej krainie, odpowiedziałam, że spotkałam kiedyś karła, który mi o wszystkim opowiedział.

- Przyjdę po ciebie w nocy - powiedział profesor, gdy byłam u niego "sprzątać". - Przestudiujemy kolejny zapis w tej książce - skinęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Odwiedziłam jeszcze Kaspiana, który pod pretekstem zabrał Riliana z komnaty Miraza, abym mogła go zobaczyć, po czym poszłam do swojego pokoiku i położyłam się spać.

- Laura, wstawaj! - usłyszałam głos przy swoim uchu, więc otworzyłam oczy. Kaspian potrząsał mną we wszystkie strony.

- Co ty tu robisz? - zapytałam zaspana.

- Nie ma czasu na wyjaśnienia. Chodź, musimy uciekać! - pociągnął mnie na rękę.

- Czekaj, co?! - powoli zaczął docierać do mnie sens jego słów.

- Moja ciotka urodziła syna. Teraz Miraz chce się mnie pozbyć, bo ma już swojego potomka.

- Kaspian, ja też mam syna i nie zostawię go tu samego, więc mnie puść! - próbowałam wyszarpać się z jego uścisku, ale na nic. Byliśmy już na schodach prowadzących do stajni, gdy przycisnął mnie do ściany.

- Słuchaj, jeśli ucieknę sam pierwszą osobą, do której się zwrócą, będziesz ty. Nie dopuszczę do tego, żeby cię zabili. Profesor zajmie się Rilianem. Nic mu nie będzie, obiecuję. Nie pomożesz mu umierając, Laura.

Przepchnęłam się obok niego i zbiegłam po schodach, na których końcu czekał staruszek.

- Niestety Lauro, reszty będziesz musiała dowiedzieć się sama - wręczył mi torebkę
z książeczką i cała moją broń, którą musiałam oddać, gdy się tutaj pojawiłam. Kiedy już wszystko założyłam, zauważyłam, że Kaspian był już gotowy. Zarzucił na mnie pelerynę i razem zasiedliśmy na swoich koniach.

- Musicie ukryć się w puszczy - powiedział mężczyzna.

- W puszczy? - zapytał Kaspian z niedowierzaniem w głosie.

- Tam nie będą was ścigać - sięgnął do kieszeni i wyjął z niej podłużny przedmiot zawinięty w kawałek materiału, po czym wręczył go brunetowi - Odszukanie go zajęło mi wiele lat. Możecie go użyć tylko w ostateczności.

- Zobaczymy się jeszcze? - spytałam.

- Wierzę, że tak. Tak wiele jeszcze mam wam do przekazania. Spokojnie, Lauro. Przypilnuję, aby Rilian miał się dobrze. Obiecuję.

- Jestem spokojna, wiedząc, że zostawiam go w dobrych rękach.

- Odtąd już nic nie będzie jak dawniej.

Don't Leave [Piotr Pevensie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz