2x12: Ostatni raz podejmujesz za mnie decyzje

3.8K 161 32
                                    

ㅡ Dzień dobry ㅡ mruknęłam, czując delikatne pocałunki na swojej twarzy.

ㅡ Dzień dobry. Jak się moje słońce czuje? ㅡ zapytał Piotr, przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie.

ㅡ Boli mnie głowa i troszeczkę gardło, ale to nic ㅡ powiedziałam, kreśląc wzorki na jego nagiej klatce piersiowej.

ㅡ Jakoś mnie to nie dziwi. Nieźle wczoraj imprezowałaś. A gardło to wiesz... ㅡ Dotknął moją szyję w miejscu, które przebiła strzała.

ㅡ Nie codziennie koronuje się nowego króla Narnii ㅡ odparłam z uśmiechem, przypominając sobie wczorajszą zabawę. Rozmowy, śmiechy, tańce. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. To właśnie podczas balu, pierwszy raz dostrzegłam w Telmarach człowieczeństwo. Nie patrzyłam już na nich jak na istoty bez serca, lecz jak na ludzi. Takich jak ja, Kaspian czy rodzeństwo Pevensie. Wtuliłam się w bok blondyna i przymknęłam oczy, gdy rozległo się pukanie do drzwi. ㅡ Proszę! ㅡ Niechętnie oderwałam się od chłopaka i podniosłam do pozycji siedzącej. Drzwi uchyliły się lekko, a do komnaty wbiegł Rilian.

ㅡ Mama! ㅡ krzyknął uradowany chłopczyk i wskoczywszy na łóżko, mocno się do mnie przytulił.

ㅡ Cześć kochanie ㅡ szepnęłam, obejmując go ramionami. Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a Piotr bez przerwy je ocierał. Spojrzałam na opierającego się o ścianę Kaspiana. Skierowałam w jego stronę nieme "dziękuję", które spowodowało, że uśmiech goszczący na jego ustach jeszcze bardziej się powiększył.

ㅡ Piotrze, Aslan chce z tobą rozmawiać.

ㅡ Co? ㅡ Głos bruneta musiał wyrwać go z zamyślenia. Oderwał od nas wzrok i skierował go na mojego przyjaciela. ㅡ A tak, już idę. ㅡ Podniósł się z materaca i założywszy na siebie ubrania, wyszedł z izby. Na zewnątrz była piękna pogoda. Na niebie nie widniała ani jedna chmurka, a promienie słońca wpadały do zamku przez wielkie okna, więc nie zwlekając, ubrałam swoją suknię i chwytając drobną rączkę Riliana, ruszyłam w stronę schodów. Otworzyłam szeroko drzwi wejściowe, rozkoszując się słońcem, które momentalnie ogrzało moje ciało. Pokonałam ostatnie stopnie i zaczęłam spacerować po dziedzińcu, uśmiechając się do telmarstich dzieci, a chłopczyk trzymał moją dłoń, nie odstępując mnie na krok. Mój wzrok zatrzymał się na Kaspianie, który zmierzał w naszą stronę. Mały blondyn od razu przykleił się do jego nóg.

ㅡ Jak tam młody? ㅡ Brunet kucnął przed nim i dotknął jego nosa. ㅡ Cieszysz się, że mama wróciła? ㅡ Chłopczyk zaczął energicznie przytakiwać głową. ㅡ A gdzie tatuś? ㅡ Rilian wzruszył ramionami.

ㅡ Chyba go znalazłam ㅡ mruknęłam, patrząc na Aslana w towarzystwie dwójki starszych Pevensie. ㅡ Widzisz, tam jest tata. ㅡ zwróciłam się do dziecka, wskazując palcem blondyna.

ㅡ Tata! ㅡ Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, zerwał się z miejsca, biegnąc do Piotra. Najstarszy Pevensie schylił się lekko, rozkładając ramiona, w które chłopiec od razu wpadł.

ㅡ Wybacz Aslanie, że wam przeszkodził ㅡ wydyszałam, dobiegając do lwa.

ㅡ Nic się nie stało, najmilsza. Piotr powinien spędzić trochę czasu ze swoim synem, ale jeśli pozwolisz, dokończę naszą rozmowę ㅡ przytaknęłam, ale gdy chciałam wziąć Riliana, on jeszcze bardziej wtulił się w ramię blondyna.

ㅡ Czy Rilian może nam towarzyszyć? ㅡ zapytał chłopak, spoglądając z nadzieją na Władcę.

ㅡ Naturalnie ㅡ odparł, a ja uśmiechając się, wróciłam do Kaspiana, który wpatrywał się w Zuzannę niczym w obraz. ㅡ Wasza Wysokość? ㅡ zwrócił się do niego Aslan. Brunet otrząsnął się, patrząc w jego duże oczy.

Don't Leave [Piotr Pevensie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz