3x02: NA POKŁADZIE "WĘDROWCA DO ŚWITU"

3.4K 130 58
                                    

Brunet uśmiechał się do mnie niczym głupi do sera, a jego milczenie z każdą sekundą coraz bardziej mnie drażniło. Widząc moje zirytowanie, zaśmiał się głośno i pokiwał głową.

— Wypłynął. Siedzi w kajucie i spisuje raport z wczorajszego dnia. Schodami w dół i drugie drzwi po lewej — powiedział, wskazując palcem klapę w podłodze, do której od razu podeszłam. Zbiegłam pod pokład i zgodnie ze wskazówkami króla, odnalazłam pomieszczenie, którego szukałam. Przez małe okienko znajdujące się w drzwiach zajrzałam do środka, a mój wzrok zatrzymał się na poszukiwanym przeze mnie chłopaku. Siedział przy dużym biurku, zapisując coś w notatniku. Jego blond włosy były starannie ułożone, koszula zaś nieco wygnieciona. Zapukałam i nie czekając, otworzyłam szeroko drzwi. Piotr podniósł wzrok znad kartek, a gdy mnie zauważył, otworzył szeroko oczy.

— Hej — Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Słysząc mój głos, zerwał się z krzesła i podbiegł do mnie, aby chwilę później pochwycić mnie w swoje ramiona. Zaśmiałam się, gdy zaczął okręcać mnie wokół własnej osi, uprzednio podnosząc.

— Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem — szepnął, odstawiając mnie na drewnianą podłogę, po czym ujął moją twarz w swoje duże, ciepłe dłonie, analizując każdy jej szczegół. W końcu przeniósł spojrzenie z twarzy na moje włosy i przeczesał je palcami. — Co ty z nimi zrobiłaś? — zapytał, wpatrując się w blond końcówki. Kiedy wróciliśmy do Anglii, potrzebowałam zmian. Dlatego też po tygodniu złożyłam wizytę fryzjerowi i poprosiłam, aby zafarbował moje włosy na blond i ściął je do ramion. Długie, brązowe loki przypominały mi o tym, jak Piotr się nimi bawił, przez co sama tak robiłam, rozdrapując rany, które powstały w moim sercu w momencie opuszczenia Narnii.

— Potrzebowałam zmian — odparłam zgodnie z prawdą, szczerząc zęby w uśmiechu. Blondyn nic nie mówiąc, wpił się w moje usta, a dotyk jego miękkich warg sprawił, że ugięły się pode mną kolana. Wplotłam palce w jego włosy, pogłębiając pełną tęsknoty pieszczotę, a w odpowiedzi poczułam, jak ręka Piotra ułożona na mojej talii przyciąga mnie bardziej do niego, łącząc nasze ciała i choć żadne z nas nie chciało przerywać tego momentu, musiała nadejść chwila, w której zabrakło nam powietrza. Odsunęłam się minimalnie od chłopaka, kładąc dłoń na jego policzku. — Strasznie za tobą tęskniłam — wyznałam, wpatrując się w jego niebieskie tęczówki, na co delikatnie się uśmiechnął i ujął moją dłoń w swoją, składając na jej wewnętrznej stronie delikatny pocałunek. Kąciki moich ust powędrowały do góry na ten słodki gest. — Chciałabym pobyć z tobą dłużej sam na sam, ale jest ze mną ktoś, kto chciałby cię zobaczyć — Pociągnęłam go za rękę, ruszając w stronę schodów prowadzących na górny pokład.

— Proszę, proszę. Kogo moje oczy widzą? — odezwał się Piotr, gdy tylko wyszliśmy na światło dzienne.

— Piotrek! — krzyknęła uradowana Łucja i zrzuciwszy ze swoim ramion koc, ruszyła biegiem w stronę najstarszego brata. Z uśmiechem podeszłam do Kaspiana, który ponownie zamknął mnie w szczelnym uścisku. Przez dwa lata towarzyszył mi codziennie, w każdej trudnej sytuacji był u mojego boku, przez co przywykłam do jego towarzystwa. Brakowało mi go tak samo, jak Piotra.

— Gdzie jest Eustachy? — zapytałam, zauważywszy, że na pokładzie panuje cisza, która w obecności blondyna byłaby niemożliwa.

— Zemdlał, więc kazałem go osuszyć i zanieść do łóżka — wytłumaczył.

— Eustachy? Nasz kuzyn Eustachy? — pytał niebieskooki.

— Niestety. Nie chcieliśmy go ze sobą wziąć, uwierz mi — odpowiedział mu Edmund. — To było przez przypadek.

— Nikt nie zjawia się w Narnii przez przypadek, Edek — wtrąciłam. — Teraz wiemy, dlaczego pamiętał Piotra.

— Zgodzę się z Laurą. Trzeba wyjaśnić pewną kwestię, załoga zaczyna się już niepokoić — zauważył Kaspian, puszczając mnie i ruszył w stronę schodów prowadzących na pokład rufowy. — Uwaga! Pokłońcie się naszym rozbitkom! To Edmund Sprawiedliwy, Laura Troskliwa i Łucja Dzielna. Czyli prawowici władcy Narnii — przedstawił nas, a wszyscy padli na jedno kolano, pochylając głowy.

Don't Leave [Piotr Pevensie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz