1x06: ZNOWU RAZEM

6.7K 269 20
                                    

Nie spuszczając wzroku z wyznaczonej przez odciski ścieżki, maszerowałam między drzewami przez długi czas. Kiedy się urwała, podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą w połowie zamarzniętą rzekę, a na niej trójkę ludzi, otoczonych przez wilki. Znalazły ich. Przerażona przyglądałam się sytuacji rozgrywającej się przede mną. W pewnym momencie Piotr wbił miecz w taflę lodu, a zamarznięta woda pokrywająca wodospad runęła w dół, jednocześnie powodując, że wszystkich zalała fala cieczy. Przez chwilę nie było po nich śladu, lecz w końcu pojawili się na powierzchni. Radość, którą wtedy odczułam nie trwała jednak długo, bo już po chwili zauważyłam Łucję płynącą z prądem kilka metrów od jej rodzeństwa. Rzuciłam się w stronę dziewczynki, na moment całkowicie zapominając o zmęczeniu. Widziałam, że sama nie dawała rady, więc szybko wskoczyłam do lodowatej wody i wykonując gwałtowne ruchy, próbowałam jak najszybciej dostać się do najmłodszej Pevensie. Objęłam ją jedną ręką w pasie, a ona odwróciła głowę w moją stronę. Zobaczywszy mnie, uśmiechnęła się szeroko, a ja odwzajemniając uśmiech, zaczęłam płynąć w stronę brzegu, po czym pomogłam jej się wydostać z rzeki. Akcja ratunkowa w moim stanie była dość lekkomyślnym pomysłem, niestety zdałam sobie z tego sprawę dopiero po fakcie. Moje już i tak wychłodzone ciało po spotkaniu z lodowatą wodą odmawiało mi posłuszeństwa. Nie miałam nawet siły, aby podciągnąć się na rękach i wydostać na ląd. Powoli zaczynałam mieć mroczki przed oczami, gdy poczułam silne ramiona, chwytające mnie pod pachami. Piotrek postawił mnie na nogi i mocno do siebie przytulił. Objęłam go rękami w pasie, trzęsąc się z zimna.

— Jak dobrze, że nic ci nie jest — szepnął, głaszcząc moje włosy. Chwilę później Zuzia pochwyciła mnie w swoje objęcia, a blondyn w tym czasie ściągnął z siebie płaszcz i szczelnie mnie nim opatulił, wykręciwszy go wcześniej z wody. Podparłam się na nim i razem ruszyliśmy za bobrami. — W porządku? — zapytał, zauważywszy moje złe samopoczucie. Pokręciłam tylko przecząco głową, a chłopak od razu zareagował. Wziął mnie na ręce, umieszczając jedną na moich plecach, a drugą pod kolanami. Oplotłam ramionami jego szyję i oparłam głowę o jego klatkę piersiową, zanim zapanowała ciemność.

*PIOTR POV*

Przeszliśmy już spory kawałek, gdy nagle Laura uchyliła powieki, mamrocząc coś pod nosem. Uśmiechnąłem się do niej szeroko.

— Musimy pomóc Edkowi — mruknęła słabym głosem.

— Nie spocznę, póki nie będzie bezpieczny.

— Jesteś blady Piotrek. Ale i tak jesteś przystojny — Spojrzałem na nią zdziwiony. — Wiesz, że jesteś bardzo przystojny? — Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie wiedziałem czy była to jej zaplanowana wypowiedź czy być może przez wychłodzenie i delikatny wstrząs mózgu słowa wypływały z jej ust bez jej woli. Pełnych, malinowych ust...

— Przypomnę ci o tym później — Ukazała swoje białe zęby w szerokim uśmiechu, a głowa dziewczyny po chwili znowu bezwładnie opadła. Pochyliłem się lekko i złożyłem na jej policzku delikatny pocałunek.

*LAURA POV*

Promienie słoneczne ogrzewały moją twarz, a ciepły wiaterek rozwiewał włosy. Otworzyłam oczy, a moje spojrzenie od razu napotkało niebieskie tęczówki blondyna.

— Hej — szepnął.

— Hej — odpowiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. — Gdzie jesteśmy?

— Niedaleko obozu Aslana. Za niedługo będziemy na miejscu — wytłumaczył, a ja przytaknęłam głową. — Czujesz się trochę lepiej? — dopytywał ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

— Tak, chyba tak. Możesz mnie już postawić — powiedziałam, klepiąc go delikatnie dłonią w klatkę piersiową. Stanęłam o własnych siłach na soczyście zielonej trawie. — Kiedy tak się rozpogodziło?

Don't Leave [Piotr Pevensie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz