Nie spuszczając wzroku z wyznaczonej przez odciski ścieżki, maszerowałam między drzewami przez długi czas. Kiedy się urwała, podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą w połowie zamarzniętą rzekę, a na niej trójkę ludzi, otoczonych przez wilki. Znalazły ich. Przerażona przyglądałam się sytuacji rozgrywającej się przede mną. W pewnym momencie Piotr wbił miecz w taflę lodu, a zamarznięta woda pokrywająca wodospad runęła w dół, jednocześnie powodując, że wszystkich zalała fala cieczy. Przez chwilę nie było po nich śladu, lecz w końcu pojawili się na powierzchni. Radość, którą wtedy odczułam nie trwała jednak długo, bo już po chwili zauważyłam Łucję płynącą z prądem kilka metrów od jej rodzeństwa. Rzuciłam się w stronę dziewczynki, na moment całkowicie zapominając o zmęczeniu. Widziałam, że sama nie dawała rady, więc szybko wskoczyłam do lodowatej wody i wykonując gwałtowne ruchy, próbowałam jak najszybciej dostać się do najmłodszej Pevensie. Objęłam ją jedną ręką w pasie, a ona odwróciła głowę w moją stronę. Zobaczywszy mnie, uśmiechnęła się szeroko, a ja odwzajemniając uśmiech, zaczęłam płynąć w stronę brzegu, po czym pomogłam jej się wydostać z rzeki. Akcja ratunkowa w moim stanie była dość lekkomyślnym pomysłem, niestety zdałam sobie z tego sprawę dopiero po fakcie. Moje już i tak wychłodzone ciało po spotkaniu z lodowatą wodą odmawiało mi posłuszeństwa. Nie miałam nawet siły, aby podciągnąć się na rękach i wydostać na ląd. Powoli zaczynałam mieć mroczki przed oczami, gdy poczułam silne ramiona, chwytające mnie pod pachami. Piotrek postawił mnie na nogi i mocno do siebie przytulił. Objęłam go rękami w pasie, trzęsąc się z zimna.
— Jak dobrze, że nic ci nie jest — szepnął, głaszcząc moje włosy. Chwilę później Zuzia pochwyciła mnie w swoje objęcia, a blondyn w tym czasie ściągnął z siebie płaszcz i szczelnie mnie nim opatulił, wykręciwszy go wcześniej z wody. Podparłam się na nim i razem ruszyliśmy za bobrami. — W porządku? — zapytał, zauważywszy moje złe samopoczucie. Pokręciłam tylko przecząco głową, a chłopak od razu zareagował. Wziął mnie na ręce, umieszczając jedną na moich plecach, a drugą pod kolanami. Oplotłam ramionami jego szyję i oparłam głowę o jego klatkę piersiową, zanim zapanowała ciemność.
*PIOTR POV*
Przeszliśmy już spory kawałek, gdy nagle Laura uchyliła powieki, mamrocząc coś pod nosem. Uśmiechnąłem się do niej szeroko.
— Musimy pomóc Edkowi — mruknęła słabym głosem.
— Nie spocznę, póki nie będzie bezpieczny.
— Jesteś blady Piotrek. Ale i tak jesteś przystojny — Spojrzałem na nią zdziwiony. — Wiesz, że jesteś bardzo przystojny? — Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie wiedziałem czy była to jej zaplanowana wypowiedź czy być może przez wychłodzenie i delikatny wstrząs mózgu słowa wypływały z jej ust bez jej woli. Pełnych, malinowych ust...
— Przypomnę ci o tym później — Ukazała swoje białe zęby w szerokim uśmiechu, a głowa dziewczyny po chwili znowu bezwładnie opadła. Pochyliłem się lekko i złożyłem na jej policzku delikatny pocałunek.
*LAURA POV*
Promienie słoneczne ogrzewały moją twarz, a ciepły wiaterek rozwiewał włosy. Otworzyłam oczy, a moje spojrzenie od razu napotkało niebieskie tęczówki blondyna.
— Hej — szepnął.
— Hej — odpowiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. — Gdzie jesteśmy?
— Niedaleko obozu Aslana. Za niedługo będziemy na miejscu — wytłumaczył, a ja przytaknęłam głową. — Czujesz się trochę lepiej? — dopytywał ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
— Tak, chyba tak. Możesz mnie już postawić — powiedziałam, klepiąc go delikatnie dłonią w klatkę piersiową. Stanęłam o własnych siłach na soczyście zielonej trawie. — Kiedy tak się rozpogodziło?
CZYTASZ
Don't Leave [Piotr Pevensie]
FanfictionLaura jest zwykłą 16-letnią dziewczyną. Kiedy Londyn zostaje atakowany przez Niemców, matka wysyła ją na wieś do profesora Kirke. Nie jest jednak jedyną osobą, która szuka tam schronienia. Co się stanie, gdy Laura spotka rodzeństwo Pevensie? OPIS DR...