Bradley szybko otworzył drzwi samochodu. Jak dobrze, że jeszcze nie ruszyliśmy... Po wszystkim znowu je zamknął, przekręcił kluczyk i pojechaliśmy.
-Dokąd jedziemy?
-Do domu Trisa. On nocuje dzisiaj u swojej dziewczyny, więc powiedział, że mogę Cię tu przywieźć...
-Miło z jego strony. Gdyby moja mama zobaczyłaby mnie w takim stanie to miałabym szlaban do końca życia albo nawet dłużej!
-Od tego masz mnieDojechaliśmy do domu Tristana. Bradley otworzył drzwi. Najpierw weszłam ja, a później On.
-Tak właściwie to dlaczego mi pomagasz Bradley?
-Bo wiem, że Alberto to debil i Ty nie powinnaś cierpieć z jego powodu.
-A co na to twoja dziewczyna?
-Camila? No więc Camila wie, że nocuje w domu Tristana, ale...
-Ale?
-Ale nie wie, że Ty też.
-Okłamałeś ją?
-Co?! Okłamałem?! Nie!
-Taaa Ty tylko zataiłeś prawdę. Mam rację
-Jak zawsze.
-A teraz idź umyć zęby, i idź spać.
-Idź umyć zęby... Jak miałam 5 lat mama tak do mnie mówiła.
-No więc stosuj się do tego. Idź już spać.
-Kim jesteś, żebyś mi mówił co mam robić?!
-Twoim przyszłym mężem.
-No chyba nie!
-O ile zakład?
-Nie zakładam się po pijaku!
-I bardzo dobrze! To są najmądrzejsze słowa jakie dzisiaj wypowiedziałaś Mad.
-HA HA HA! Ale śmieszne Bradley.
-Chodź zaprowadzę Cię do sypialni, gdzie będziesz spać.Zaprowadził mnie, położył na łóżku jakąś koszulkę z szafy Trisa i rzucił dobranoc.
-Dobranoc Bradziu! Dziękuję za to co zrobiłeś dla mnie i nie martw się... Camila o niczym się nie dowie...
Obrócił się w moją stronę i uśmiechnął się.
-Śpij dobrze Madeline. Kolorowych snów.
Podszedł do mnie i pocałował w czoło.
*Następnego dnia, rano*
-Dzień dobry.
-Już nie śpisz Mad?
-Jak widać... Już nie... Głowa mi pęka.
-Proszę trzymaj szklankę wody, zaraz Ci poszukam tabletek przeciwbólowych...
-Dzięki Brad. A tak właściwie to co powiedziałeś mojej mamie?
-Czy to ważne?
-Bardzo. Muszę wiedzieć co robiłam, gdzie spałam, bo chyba nie powiedziałeś jej prawdy.
-No dobra... Zadzwoniłem do niej i przedstawiłem się jako Natalie Simpson czyli moja siostra i zapewniłem ją, że jesteś bezpieczna.
-Ale przecież ona wie, że Ty też masz na nazwisko Simpson. Nie połączyła faktów?
-Połączyła i to szybciej niż Ci się wydaje... Ale Nat uspokoiła ją, że Bradley śpi u kolegi, więc nie musi się przejmować.
-Jesteś wielki Bradley! Dziękuję! Nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna!
-A co miałem zrobić? Zostawić Cię samą? Samą z tym debilem Alberto?! Nigdy bym Cię nie zostawił Mad! A zwłaszcza z nim! Za bardzo mi na Tobie zależy...
-Bradley... Mi.. Chyba.. Na.. Tobie.. Też..I wtedy już uległam jego urokowi. Zbliżyliśmy się do siebie i utknęliśmy w głębokim pocałunku. Simpson cudownie całuje. Kolejna rzecz w której jest idealny. Było tak cudownie... Ale jak zawsze coś musi się zepsuć... Dzwonek do drzwi.
-K***a pewnie Tristan zapomniał kluczy! Pójdę mu otworzyć.
-YhymTristan zawsze w nie odpowiednim czasie! Ehhh czasami to faktycznie mam go dość! Żeby przeszkadzać w takim momencie.
-O shit! -szepnął Brad
-Co się stało? Policja?
-Gorzej. Camila...No to faktycznie... Jeszcze jest Camila... W sumie to o niej zapomniałam. Było mi tak dobrze przez te pare minut, że zapomniałam o dziewczynie Bradley'a.
-Zapomniałem o niej! Ale co Ona tu robi?! Po co przyszła?
-Może dowiedziała się, że Tristan nocuje u swojej dziewczyny i...
-I...
-I że jesteś tu SAM, więc Cię odwiedzi...
-Muszę jej powiedzieć prawdę.
-Jaką?
-O tym, że Ty też tu spałaś Mad.
-Zwariowałeś?!
-Dlaczego przecież wyjaśnię jej, że Ty spałaś w łóżku Trisa, a ja na kanapie.
-Wątpię, że w to uwierzy. Otwórz drzwi, a resztę zostaw mi...

CZYTASZ
Are You Crazy?
Fanfiction-Kim jesteś żebyś mi mówił co mam robić?! -Twoim przyszłym mężem -No chyba nie -O ile zakład?