-Mad nie mówisz poważnie [Brad]
-Dlaczego nie Bradley? Alberto wygląda na sympatycznego kolegę, który chce mnie poznać z innymi ludźmi ze szkoły.
-Masz rację tylko na takiego wygląda. Madeline proszę zastanów się... A co na to twoja mama pozwoli Ci? Przecież ze sobą nie rozmawiacie.
-Rozmawiamy. Pogodziłyśmy się. Jesteś do tyłu z nowościami. Jak to się stało, że Bradley Simpson nie wie wszystkiego?
-Mad. Proszę.
-Słuchaj Brad... Nie jesteś moją opiekunką, żeby mi mówić z kim się mam spotykać. Pójdę na tą imprezę, czy Ci się to podoba czy nie.
-Mad, ale...
-Ale co Bradley?
-Ehh nic...
-Jak chcesz to możesz też iść.
-Nie pójdę na imprezę do Alberto!
-Bradziu, dlaczego nie chcesz żebym tam poszła?
-Bo Alberto jest kretynem.
-O Tobie też tak na początku myślałam.
-Aha? Dzięki Mad. Zawsze mogę na Ciebie liczyć... ale Alberto nie jest taki jaki Ci się wydaje
-Dupek z przerośniętym ego?
-No może jednak jest taki jaki Ci się wyjdaje. Ale musisz uważać. Czuję się za Ciebie odpowiedzialny. W końcu to ja poznałem Cię jako pierwszy i ja oprowadzałem Cię po szkole. Ja! Nie Alberto.
-Jesteś zazdrosny?
-Mam dziewczynę. Nie jestem zazdrosny. Jesteś moją przyjaciółką. Najśliczniejszą jaką mam.
-Bo jedyną. Od dzisiaj będziesz Bradziu Lizus.
-Hahah. Jak sobie życzysz szanowna Pani Madeline.Przyjaciółka. Tylko przyjaciółka. Czemu to tak cholernie boli? WYBIJ SOBIE BRADLEY'A Z GŁOWY! BRAD MA DZIEWCZYNĘ! A TY ŻYJ SWOIM ŻYCIEM! Tak pójdę na tą imprezę i poznam kogoś lepszego od Simpsona!
Jeśli to w ogóle możliwe...*W DOMU*
-Mamo! Jestem w domu!
-Hej córcia. I jak było w szkole?
-Dobrze. Bo wiesz dostałam zaproszenie na imprezę. Mogę iść?
-A kto tam będzie?
-Ludzie z mojej szkoły. Poznam trochę osób. Będę miała więcej znajomych...
-Ten twój kolega Bradley też idzie?
-Nie Brad chyba nie.
-No jeśli ta impreza ma Ci pomóc w znalezieniu większej ilości znajomych to możesz iść.
-Dziękuję mamo! Kocham Cię!Nadszedł piątek. Dzień imprezy. Plan mam taki: napić się, dobrze się bawić i zapomnieć o Simpsonie i jego dziewczynie. Tak będzie dobrze. Dam radę.
*Przed domem Alberto*
*DING DONG*-Hej śliczna jednak przyszłaś.
-Jak widzisz.
-Wchodź imprezka dopiero się rozkręca...Dom Alberto jest bardzo duży, a pomimo to było ciasno w pomieszczeniach.
-Dużo ludzi zaprosiłeś
-Ja ich nie muszę zapraszać. Sami przychodzą jak tylko słyszą, że u mnie jest impreza. Drinka?
-Chętnie. Jesteś bardzo znany w naszej szkole.
-Oni wszyscy mnie znają, a ja tylko parę osób. Ty jesteś najładniejsza z nich wszystkich.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Zatańczymy.
-Pewnie. No więc jak poznaliście się z Bradem?
-Słuchaj mała to nie najlepszy czas mówić o tym krótasie. To czas, żeby się dobrze bawić i upić się do szaleństwa. Trzymaj jeszcze jednego drinka słońce.Ehhh. Słońce tsaa normalnie to bym mu dawno dała z plaskacza w twarz, ale dzisiaj postanowiłam się upić i nie martwić się głupotami.
Wtoczyłam mój plan w życie... Nawet za szybko... Jeden drink za drugim zrobiły swoje i to szybko...
Niczym się nie przyjmowałam. Miałam wszystko gdzieś. Nawet Brada. Byłam ledwo przytomna.-Może pójdziemy gdzieś Mad? Z dala od tych ludzi. [Alberto]
-Nie. Ja chcę tańczyć!
-Mad chodź. Zaprowadzę Cię do pokoju i tam się zdrzemniesz i później wrócisz.
-Nie.
-To wejdź na stół i zatańcz coś jak tak bardzo chcesz tańczyć
-Dobra.Nie byłam świadoma tego co robiłam.
-Kur*a Madeline co Ty wyprawiasz?! Zejdź z tego stołu! JUŻ! [Bradley]
-Nie będziesz mi mówił jak mam żyć!
-Właśnie Loczku. Spadaj stąd! Nie jesteś zaproszony! [Alberto]
-Odwal się od niej Alberto!
-A bo co mi zrobisz.Bradley uderzył Alberto i chyba złamał mu nos. Nie wiem co mu się stało po prostu zobaczyłam krew i Alberto trzymajacego się za twarz.
-Taki z Ciebie kozak Al, a jak Cie ktoś delikatnie potraktuje pięściom to od razu płaczesz. Idziemy Mad!
-Nigdzie z Tobą nie idę Simpson!
-Nie musisz iść. Zaniosę Cię do samochodu.I wtedy przerzucił mnie przez ramię ściągając ze stołu.
-Simpson Ty cholero! Puszczaj mnie! Co na to twoja dziewczyna?! Bo masz ją nie wiem czy pamietasz.
-Mad porozmawiamy jutro rano jak się obudzisz.
-Ale mama mnie nie może zobaczyć teraz.
-Spokojnie zadbałem o to.
-Dzięki Brad. Zaraz puszczę pawia.

CZYTASZ
Are You Crazy?
Fanfiction-Kim jesteś żebyś mi mówił co mam robić?! -Twoim przyszłym mężem -No chyba nie -O ile zakład?