Rozdział 11

642 41 17
                                    

Dzisiaj już nie ma zmiłuj się. Muszę iść do szkoły. A tak bardzo nie chcę!

-Mad wstałaś?

-Niestety tak.

-Dobra to zbieraj się i chodź na śniadanie. Ja Cię zawiozę do szkoły.

-Dobrze

***

-Miłej nauki skarbie!

-Dzięki mamo.

Szkoła. Więzienie dla dzieci i młodzieży. Nie, nie przesadzam...

-TO TWOJA WINA!

-Co?

-NIE UDAWAJ, ŻE O NICZYM NIE WIESZ!

-Ale o co Ci chodzi Camila?!

-To Ty naprawdę nic nie wiesz?

-No gdybym wiedziała to bym Ci powiedziała.

-Bradley ze mną zerwał!

I wtedy na cały głos zaczęła szlochać. Nawet mi się zrobiło jej szkoda. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to faktycznie przeze mnie. Ale nie mam przecież pewności! W każdym bądź razie ona nie może się o tym dowiedzieć. Laska może jest głupiutka, ale gdyby wzrok zabijał już byłabym martwa.

- Bardzo mi przykro Camila.

-Akurat! Tylko na to czekałaś!

-Dobra nie będę Ci się tłumaczyć. Idź do łazienki bo make up Ci się rozmazał.

-Co?! O Boże! Dobra to idę, ale jeszcze z Tobą nie skończyłam!

Co za laska. Nie wytrzymam. Ona ma chyba orzeszk zamiast mózgu. Ale trochę mnie ciekawi dlaczego? Dlaczego Bradley zerwał z Cam? Co się takiego wydarzyło?

***

Nie było go w szkole. Cały tydzień! Pytałam chłopaków dlaczego go nie ma, ale oni zbywali mnie głupimi odpowiedziami typu jest chory, pojechał do rodziny, pewnie zaspał i mu się już nie chciało. Gdyby naprawdę był chory to chyba nie wychodził by z domu, a codziennie wieczorem wychodził z Jesse z spacer. Muszę z nim porozmawiać! Ale ostatnio jak go zawołałam, uciekł. Zwyczajnie zaczął biec.
Mogą mi wmawiać, że ostatnio biega codziennie. Jakoś w to nie wierzę, bo jak mnie nie widzi i nie słyszy to idzie normalnym tempem.
Simpson dlaczego Ty mi to robisz? Nie pozostaje mi nic innego jak iść do niego do domu.

*PUK PUK*

-Dzień Dobry! Nazywam się Madeline. Jest Bradley?

-Cześć! Natalie. Siostra Brad'a. Tak wejdź jest u siebie w pokoju. Może Ty coś z nim zrobisz, bo siedzi w swoim pokoju nie chce chodzić do szkoły, a nawet nie śpiewa, tylko czasami słychać jak brzdąka na gitarze... Ale to nic takiego... Idź po schodach i drugie drzwi po lewej. Błagam zrób coś z nim.

-Spróbuję

*PUK PUK*

-Odejdź Nat! Niczego nie potrzebuję!

Okazało się, że ten ciołek nie zamknął drzwi tylko na klamkę, a Nat tego nie sprawdziła.


-Potrzebujesz Simpson jakiegoś psychiatry!

-Jak tu weszłaś?!

-Drzwi frontowe otworzyła mi twoja siostra, a na następny raz radzę drzwi zamykać na klucz... No bo jestem blondynką, ale bez przesady!

-Purwa!

-Dlaczego nie chodzisz do szkoły? Czemu zerwałeś z Cam? Do jasnej cholery z jakiego powodu mnie unikasz?!

-Za dużo pytań...

-Tylko trzy. Nie narzekaj! Mam jeszcze pare...

-Ehhh... Mam ostatnio gorsze dni...

-No uważaj, bo okresu dostaniesz! Dlaczego kazałeś chłopakom kłamać?!

-Nie kazałem..

-Tak czekaj, bo Ci uwierzę!

-Przyszłaś tu by wtrącać mi się w zdanie czy dowiedzieć się dlaczego nigdzie nie wychodzę?!

-No dobra mów

-Nie kazałem im kłamać po prostu sami stwierdzili, że nie będą Ci mówić prawdy.

-No dobra niech będzie, że Ci wierzę. A jaka jest prawda?

-No... Bo... Prawda... Jest... Taka... Że... Ja...

-Co nie chodzisz tydzień do szkoły i już nie umiesz się wysłowić?

-Mad... Bo ja bardzo żałuję tego co powiedziałem... I chciałbym Cię przeprosić... Naprawdę Cię przepraszam... Gdybym mógł cofnąć czas...

-Ale nie możesz... Nic się nie stało... Tylko nie popełniaj tego samego błędu Bradley.

-Mad...

-Sluchaj Brad... Już nie wymyślaj... A i masz chodzić do szkoły... Rozumiesz?

-Tak rozumiem... Ale mogę Ci coś powiedzieć jeszcze?

-Nie teraz...

-To kiedy!? Cały czas nie teraz, teraz nie...

-Właśnie o to tu chodzi... O czas daj mu czas...

-To po co tu przyszłaś, skoro potrzebujesz czasu?

-Szczerze to po to żeby Ci powiedzieć, że się w Tobie zakochałam. To pa Bradley! Widzimy się w szkole!

-Dobrze, że w końcu to przyznałaś! To pa Mad! ... Czekaj... CO?!

Are You Crazy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz