***

80 16 18
                                    

Dolej wody, wody lej!

Buchaj ogniu, kotle wrzej!

Niech płomienie sięgną nieba

Od tupotu stóp trzęsie się gleba

Tańczy sabat czarowników w kręgu

Wszyscy szaleni, pełni obłędu

A ja między nimi.


Razem zbieraliśmy zioła na eliksiry

Dziś samotnie stoję obok Twej mogiły

Która jest pusta. Spoglądam zdumiony

Przecieram oczy. Eliksirem otumaniony?

Alchemiczne wywary, co zacierają nam oczy

Jak zauroczenie, które ze strzałą amora kroczy

Co zaciera wszelkie ślady rzeczywistości

I nadaje złudny obraz radości


Grób mych nadziei, grób mego szczęścia

Nieskalana śmiercią oznaka Twojego odejścia

Miłość - niczym cyrograf krwią wyryty z Kosmatym

Stalowym piórem o północy, podpisany świtem bladym

Zyskujesz piękno, lecz również tracisz swą duszę

Mimo szczęścia - odczuwasz katusze


W kręgu wirujemy razem, niczym poganie

Skaczemy, tupiemy, wkoło muzyka i głośne granie

Taniec przenika przez moje ciało - czuje, czytelniku drogi

Że śmierć już bliska - a doprowadzą mnie do niej własne nogi

Niczym w älvringarze, zwiedziony elfią pięknością

Tańczę - w pogoni za miłosną radością.


Lecz wtem spostrzegam, że tańczę samotnie

Me serce złamane, bo odeszłaś bezpowrotnie

Jak zwykłe słowo "nie" może znaczyć tak wiele?

Czemu boli mnie, że będą z nas Tylko przyjaciele?

Sam nad grobem, czuję złego oka spojrzenie

Obroni mnie przed nim tylko Twe marzenie


Eliksir w kotle drugi miesiąc się warzy

Spoglądam do środka, widzę zarys mej twarzy,

Chaos w tym wywarze, niczym chaos w mej głowie

Gdzie wszystko się burzy i kotłuje. Za dużo składników!

Pióro Safony, dąb Merlina, dziecko Małgorzaty, dusze cierpiętników

Lecz i tak czuję, że główną ingrediencją w tej przeklętej zupie

Jestem ja sam. I serca trupie


Czasem skórę wilka narzucę

I ku mrocznym zaklęciom się zwrócę

Przemieniony w pasterza, zwierzę wygłodniałe

Na chwilę ból przemija, serce staje się skamieniałe

I rzucam się w wir ludzi, żądny krwi smakuję

Lecz inną kocham, w innej się lubuję


Czuję, jakby ktoś klątwą mnie obłożył

Lub inne złe zaklęcie na me barki nałożył

To mnie zabija. Chyba udam się do grobu zimnego

Byle stąd uciec, byle uwolnić się od bólu potwornego

Błagam! Niech ktoś me szczątki porąbie toporem

Nie chcę już być zakochanym upiorem


Wciąż obok, lecz wciąż daleko

Powiedz coś, uchyl tajemnicy wieko

Milczysz. Rozumiem. Magia nie istnieje

Lecz co po tym, jeśli bez magii źle się dzieje?

Nikt nie potrafi kochać, tak jak nikt nie potrafi czarować

Świat potrzebuje czarów, by sprawnie funkcjonować

I dlatego MY musimy stworzyć magię.


---------------------------------------------------

Jeśli mam być szczery to chciałem napisać coś, co dałoby się odczytywać na wiele  sposobów. Nie wiem czy mi się udało, czy nie, to już zależy od Waszej opinii. Jeśli ktoś ma własną interpretację mojego wiersza to zachęcam, aby się nią podzielić w komentarzu :) ciekawi mnie co myślicie po przeczytaniu tego utworu.


WierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz