Minął jakiś miesiąc od mojej randki z Grantem i czuję się świetnie. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Chłopak jest strasznie troskliwy i kochany. Plusem jest również to, że pracujemy razem. Codziennie chodzimy razem na lunch, a ja powoli zaczynam zapominać o przeszłości. To dzięki niemu.
Wszytko byłoby ok gdyby nie to, że jakieś dwa dni temu dostałam nowe zadanie od szefowej. Śmieszna sytuacja, ale mam przeprowadzić wywiad. Dlaczego śmieszna? Ha i tu jest właśnie ten problem. Z 5SOS.
Teraz kiedy już wszytko powoli wracało do normy, kiedy zaczęłam już dobrze się czuć i cieszyć się tym co mam. Wszytko może prysnąć jak mydlana bańka.
"To tylko wywiad poradzisz sobie" - ciągle powtarza mi Iris. Nie, nie poradzę sobie. Znowu wszytko wróci jak będę z nimi rozmawiać ja to wiem. Ale wiem również, że tego nie uniknę. W ten czy inny sposób i tak pewnie bym się z nimi skonfrontowała. Miałam jedynie nadzieję, że nie tak szybko. Heh moje nadzieję nie zostały wysłuchane.
Wywiad miał odbyć się jutro. Kiedy przyszłam do domu siłą zaciągnęłam się przed laptopa, aby jakoś się przygotować. Troszkę poczytałam o ostatnich osiągnięciach, przesłuchalam nowej płyty, ułożyłam parę pytań. Pisałam już ostatnie kiedy łzy zaczęły skapywać na zapisana kartkę. Chyba wzruszyłam się słuchając jednej z piosenek. Nie wiem dlaczego ale jakoś czułam się z nią związana. Zawsze kojarzyła mi się z moją sytuacją. Oczywiście mówię o Wherever you are. Oglądając teledysk zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Ugh nienawidzę się.
Rano po wypiciu mocnej kawy (chyba inaczej bym nie przeżyła tego dnia) wyszłam z domu z miną typu "nie podchodź, dzisiaj zabijam". Nie było to zdziwieniem, że miałam zły humor. Weszłam do budynku i od razu poczułam się, że słabne. Jak gdyby ktoś zabrał mi całą energię, której i tak już nie miałam. Po drodze spotkałam Iris, która życzyła mi powodzenia. Podziękowałam jej uprzejmie i nadal pogrążona w swoich myślach rozmyślałam nad wywiadem, który miał się rozpocząć za pół godziny.
Weszłam do pomieszczenia gdzie miał odbyć się wywiad. Chciałam się jakoś przygotować więc wyciągnęłam kartkę z pytaniami i zaczęłam ją studiować ponownie. Nawet nie zorientowałam się kiedy przede mną stały 4 krzesła, a miejsca zajęli chłopcy. Widziałam ich dość niedawno, ale chyba troszkę dojrzali.
Oczywiście początek był bardzo niezręczny. W duchu dziękowałam Bogu, że wywiad nie jest na żywo. Rozmowa jakoś się kleiła. Starałam prawie w ogóle nie kierować wzroku na Ashtona. Było to ciężkie no no heh, on też zabierał głos.
Po skończonym wywiadzie kiedy powoli zaczęłam się zbierać, myślałam że tak po prostu odejdę niezauważona. Jednak tak się nie stało.
-Ej, Shannon. Zaczekaj! - usłyszałam znajomy głos roznoszący się po prawie pustym pomieszczeniu.
-Cześć Ashton.
-Hej. Co u ciebie dobrego? Jak się masz?
-Chyba w porządku.
-Chyba? Coś jest nie tak?
-Nie Ashton, wszytko w porządku. - odpowiedziałam zdawkowo, po czym odwróciłam się i opuściłam pomieszczenie. Jeszcze przez chwilę słyszałam jak mnie woła, ale nie miałam zamieru nawet się odwracać.
-Myślisz, że wyszło ok? - zapytałam operatora kamery, który nagrywał wywiad.
-Shannon, myślę że poradziłaś sobie świetnie.
-dziękuję James. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się przyjemnie.
Byłam dość zadowolona ze swojej pracy. Na mojej twarzy nie było widać żadnych emocji, smutku czy złości. Byłam obojętna i na tym chyba zależało mi najbardziej.
CZYTASZ
kik ▶ a.i ✔️
Fanfic@ashxunicorn Hej dziewczyno. Co robisz tutaj o północy? @shanxoxo Raczej nie powinno cie to interesować. @ashxunicorn A jeżeli interesuje to co? @shanxoxo To cie zablokuje Kolejne opowiadanie w którym dwójka nastolatków poznaje się na kik'u. #9...