4.Nadzieja matką głupich.

27 2 1
                                    

Po skończonych lekcjach poszedłem do szafki po ciuchy na zmianę. U nas w szkole po szesnastej można było pograć w piłkę nożną. Wziąłem swoją koszulkę na krótki rękaw i spodenki, po czym poszedłem do łazienki.

Gdy wszedłem na sale. Aaron i jacyś chłopacy, których nie znam grali w piłkę nożną.

-Siema Maurice, grasz z nami?

-Jasne.

Zaczęliśmy grać. Nagle w drzwiach stanęła Alison, a za nią szła zapatrzona w telefon moja dziewczyna. W sensie No Kate, która nie jest już moją dziewczyną, ale chciałbym by tak było.
Podbiegłem bliżej bramki, aby podsłuchać o czym rozmawiając. Czysty geniusz. Kątem oka spojrzałem na Kate, która dopiero mnie zobaczyła.

-Ali, ja spadam.

-Obiecałaś mi, że poczekasz ze mną na Aarona.

-Ale muszę odebrać pranie wujka siostry brata kuzyna mamy.

-Kate...

-Widzisz, że ON tu jest.

-I? Chodź.- Alison złapała Kate za nadgarstek i poprowadziła w stronę trybun.

Grałem dalej. Starałem się popisywać przed Kate, aby widziała, że w czymś jestem dobry. Krzyczałem głośno i biegałem po piłkę. W pewnym momencie złapałem Kate na tym, że na mnie patrzy. Spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich tą samą niewinną, słodką i miłą dziewczynę, którą kiedyś była. Przez chwile cały czas patrzyliśmy sobie w oczy, jak by świat wokół nas zniknął. Nagle poczułem ogromny ból.
Zagapiłem się i dostałem piłką w twarz. Wszyscy chłopacy podbiegli do mnie, by sprawdzić czy nic mi nie jest.

-Gdyby kolega się nie gapił na rude emo, to nic by się nie stało.- Niski kurdupel z równoległej klasy zaczął wygładzać swoje mądrości. Niski, ale za to bardziej umięśniony ode mnie.

-Jak się przestaniesz odzywać, to też Ci się nic nie stanie.

-Czy to była groźba?

-Potraktuj to jako zaproszenie.

-Panowie nie bijcie się.

-Nie wtrącaj się!- Krzyknęliśmy równocześnie.

-O Matko, przecież nic się nie stało.- Powiedział zmęczony Aaron.

-Stało, niektórzy przyszli tu trenować a nie patrzeć jak jakaś oferma się przewraca na boisku, bo się zagapił na jakąś lalunię.

-Od tego trenowania masz już większe bicepsy niż mózg.- Wszyscy zaczęli się śmiać. Chłopak był trochę bardziej umięśniony ode mnie, ale i tak bicepsów dużych nie miał.

-A Ty co się wtrącasz? Nie wiem jak on mógł pieprzyć tak grubą dziewczynę, jak Ty. Pewnie jeszcze przenosisz jakieś choroby od puszczania się z byle kim. Świat roi się od dziwek.

-Myślisz, że jak powstałeś?- Do kłótni wtrąciła się Alison.

-Ludzie zacznijmy po prostu grać. Nic się przecież nie stało.

-To trzymaj tą sukę na smyczy, aby tak nie skakała. Nie ma z niej pożytku, bo nawet mi do chuja nie dosięga.

-Teraz to masz wpierdol.

Cold as youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz