11. Nie pochwaliłeś się, że wróciliście do siebie z Kate.

31 1 7
                                    

Obudziłem się pięknego wtorkowego ranka. Niestety wycieczka zakończyła się wcześniejszego dnia i musiałem iść do szkoły. Ubrałem się w zieloną bluzę z Wenecji i czarne spodnie. Wziąłem bułkę i chwyciłem kluczyki z szafeczki.
Wsiadłem do samochodu i włączyłem ukochaną płytę "30 seconds to Mars".
Jechałem zaskakująco powolnym tempem. Zacząłem analizować swój dzisiejszy plan lekcji. Wystraszyłem się, że znowu zapomniałem o pracy domowej z matmy, ale przypomniało mi się, że wtorek to dzień bez matmy.
Zaparkowałem pod szkołą i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do szkoły.

Całą pierwszą lekcję spędziłem na rozmyślaniu. Moje myśli były wszędzie, tylko nie w sali. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Mieliśmy zastępstwo, bo nasza nauczycielka zachorowała, więc bujanie w obłokach, uszło mi płazem. Chciałem wstać, lecz ruda znajoma postać stanęła przed moją ławką. Dopiero teraz zauważyłem, czemu wszystkie dziewczyny w klasie gapiły się na mnie przez całą lekcję.

- Masz ją dalej.- Powiedziała Kate, która miała na sobie dokładnie tą samą bluzę. W powietrzu wyczuwalna była niezręczność, a zarazem słodkość sytuacji.

- Pary, które kupiły w Wenecji bluzy tego samego koloru, będą razem na zawsze.- Spojrzałem smutno na dziewczynę. Jej szczupłe dłonie schowane były do kieszeni bluzy.

- My nie jesteśmy już razem.- Odpowiedziała chłodno dziewczyna.

- To powinno się zmienić.

- Dziewczyny nie gustują w zarozumiałych, zdradzających je dupkach.- Chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale Kate odwróciła się ma pięcie i wyszła z sali. Super. Czyli wszystko wróciło do normy. Szczerze powiedziawszy, myślałem, że się do siebie zbliżamy. Teraz jestem w punkcie wyjścia.

Lekcje do przerwy obiadowej zleciały mi niezwykle szybko. Umiem już wszystko z tego roku, więc nie muszę się skupiać na lekcjach. Przez kilka godzin podziwiał spadające płatki śniegu.
Przyszła pora na przerwę obiadową. Wszedłem do stołówki i zacząłem się rozglądać za chłopakami. Aaron, Lucas i Max siedzieli w samym rogu.

- Siema.- Usiadłem na miejscu na przeciwko Lucasa. Cała trójka z przeraźliwym uśmiechem obserwowała każdy mój ruch. Nie wiem o co chodziło tym idiotom.- Coś się stało?

- Nie pochwaliłeś się, że wróciliście do siebie z Kate.

- Co? Nie wróciliśmy do siebie.

- Błagam Cię, wyglądacie dzisiaj niemalże identycznie.- Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Lucas.

- Między nami jest gorzej niż było.- Uśmiechnąłem się smutno do przyjaciół i zacząłem kroić swojego hamburgera. Po chwili zorientowałem się, że kroje swojego hamburgera i wziąłem go po prostu do ręki.

***
Po skończonych lekcjach pojechałem na zakupy do marketu. Do wizyty Mike'a zostały dwie godziny. Kupiłem nam po trzy piwa i dwie paczki czipsów.
Chciałem bliżej poznać Mike'a, a nic tak nie zbliża facetów, jak oglądanie meczu.

Czekałem na Mike'a grając na telefonie w Temple Run. Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek do drzwi, pobiegłem otworzyć. W drzwiach stał kolega z czipsami i czterema piwami. Przywitaliśmy się i usiedliśmy na kanapie, bo mecz powoli się zaczynał.

Przez cały czas wszystko głośno komentowaliśmy. Na całe szczęście mieszkam sam, bo rodzice wydziedziczyliby mnie za taką ilość przekleństw. Po skończeniu meczu leżeliśmy po dwóch stronach kanapy. Przy Mike'u czułem się jak przy starym przyjacielu.

- Teraz mamy mnóstwo czasu Maurice. Możesz mi wreszcie opowiedzieć o Tobie i Kate.- Powiedział Mike, który był już podpity.

Cold as youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz