Wszedłem do szkoły. Stwierdziłem, że nie ma sensu iść na w-f. Przyszedłem dopiero na trzecią lekcję. Zacząłem kierować się do swojej szafki. Obudziłem się ze złym humorem, a pogoda za oknem wcale mi go nie poprawiała. Zdjąłem mokrą kurtkę i wrzuciłem ją do szafki. Kilka kroków dalej stała Kate. Pierwszy raz od mojego powrotu jej włosy nie były przyozdobione pasemkami. Nie żebym narzekał. Jej czerwona pomadka była ciut jaśniejsza niż zawsze. Stawiam, że miała pomalowane usta Rzymem*, a nie Budapesztem. Ruszyłem w stronę dziewczyny. Spojrzałem na jej szafkę. Drzwiczki były puste. Zdjęła zdjęcia łyżew i rolek. Po bokach nie było już po przyczepianych zdjęć z jej różowego Instaxa. Zniknęły twarze Ali, Mary, Lauren, Petera, Maxa, moja i całej naszej paczki. Szafka straciła duszę, podobnie jak jej właścicielka. Jedno się jednak nie zmieniło. Na górnej półce leżał szkicownik. Ten sam, w którym Kate opisywała świat poprzez rysunki. Dziewczyna nie miała pamiętnika jak inne nastolatki. Nie pisała wspomnień. Rysowała je.
- Hej Kate.
- Cześć. -Dziewczyna spokojnie na mnie spojrzała, co tak nawiasem mówiąc było dziwne. Nigdy nie widziałem jej tak spokojnej.
- Co tam u Ciebie słychać?
- Po staremu.
- Tak sobie myślałem, może poszłabyś ze mną...- Dziewczyna posłała mi smutne spojrzenie, które tylko czekało na to, aby mi odmówić.- Znaczy No Ja, Ty i oczywiście Aaron z Ali.
- Dokąd?
- Moglibyśmy zrobić ognisko. Dzisiaj i tak jest piątek, więc wiesz...- Dziewczyna patrzyła na mnie chwilę w skupieniu.
- Nie chcę spędzać z Tobą czasu. Na prawdę Cię nienawidzę, ale Alison i tak mnie zmusi.
- Świetnie. Pogadam z resztą.
- Luz.
Szybkim tempem wyminąłem dziewczynę. Nie mam pojęcia, skąd przyszedł mi do głowy ten pomysł. Zacząłem kierować się w stronę drzwi. Nagle weszli przez nie Aaron i Ali, trzymając się za ręce. W pierwszej chwili nawet mnie nie zauważyli.
- Cześć Maurice.- Powiedziała uśmiechnięta Alison.
- Siema, co tam?- Ręka Aarona objęła ramię Ali. Dziewczyna lekko zachichotała. Zazdroszczę im tej miłości. Kiedyś z Kate też tak wyglądaliśmy. Kiedyś.
- Cześć. Wpadłem sobie na pomysł, że może zrobimy dzisiaj ognisko? Moglibyśmy zabrać jeszcze Maxa i Petera, Lauren i Maxa oraz Lucasa.
- Fajny pomysł.
- A co z Kate?
- Ją już pytałem.
- Pewnie nie chce co?
- Nie chce, ale powiedziała, że Ty i tak ją zmusisz.
- To prawda. To Ty spytaj jeszcze Lucasa, a my załatwimy resztę Ok?
- Okej.
Zacząłem kierować się w stronę sali od biologii. Znam plan klasy Aarona i Lucasa na pamięć. Pod oknem stał poszukiwany obiekt. Podszedłem do niego. Chłopak nie zwrócił na mnie uwagi. Zacząłem się zastanawiać, czy jestem niewidzialny.
- Cześć.
- Cześć.- Przyjaciel oderwał wzrok od telefonu, po czym się do mnie uśmiechnął. Oparłem się o parapet obok niego.
CZYTASZ
Cold as you
Romantizm"Kto bardzo kocha, ten surowo karze" ~Alexandre Dumas Mogą pojawić się przekleństwa i sceny erotyczne