12.

1.8K 281 68
                                    


Jimin  jęknął w odpowiedzi na szturchnięcie w ramię. Z trudem otworzył oczy i zobaczył Jina, uśmiechającego się troskliwie.

‘Jiminnie, chyba powinieneś już iść do domu.’ Powiedział cicho.

Jimin rozejrzał się dookoła, widząc, że jedynymi osobami, które w tej chwili nie spały to ich dwójka. Podniósł się do siadu i przetarł oczy.

‘Która jest godzina?’

‘Koło drugiej w nocy.’

‘Drugiej?!’ Jimin zeskoczył nagle z kanapy, a Tae zsunął się na jego miejsce, mrucząc lekko.

Młodszy odetchnął ciężko i rozejrzał się w pośpiechu za swoim telefonem. Zauważył go  niedaleko stołu, na którym wcześniej jedli. Odblokował szybko ekran i odetchnął z ulgą. Żadnych nieodebranych połączeń od matki. Jedynie wiadomość od jego młodszego brata.

Pewnie poszła spać wcześniej.

Zawsze chodziła spać wcześniej w soboty. Tylko po to, żeby być wyspana na spotkania w kościele następnego dnia, co na samą myśl przyprawiało Jimina o mdłości.

‘Hyung, do zobaczenia niedługo, muszę już lecieć.’ Rzucił, chowając telefon dokieszeni i kierujc się w stronę drzwi. Kiedy sęgał już do  klamki jakaś dłoń strzepnęła tę jego z metalowego przedmiotu.

‘Chodź, odwiozę cię.’ Yoongi spojrzał mu  oczy.

Jimin nawet nie zamierzał odmawiać, nie  o tej godzinie. Podążył za starszym na zewnątrz. Weszli w jakąś alejkę i zatrzymali się  przy małym, czarnym pojeździe. W oddali słychać było niewyraźne śmeichy i rozmowy z baru kilka przecznic dalej. Po usłyszeniu dźwięku otwarcia drzwi Jimin wsiadł do samochodu i zapiął pasy. Yoongi zrobił to samo i po chwili już ruszyli. Młodszy próbował nawigować starszego, ale ten nie potrzebował żadnej pomocy.

Jimin był zbyt zmęczony żeby zapytać jakim cudem starszy wie gdzie jest jego dom.

‘Masz, przykryj się, bo twoje trzęsienie się jest rozpraszające.’

Jimin odwrócił się zaskoczony.

Trzęsienie się?

Samochód zatrzymał się na środku drogi, nie patrząc nawet w lusterka, co nie było problemem, bo kto normalny jeździ o tej godzinie po mieście?

Yoongi odwrócił się w stronę tylnich siedzeń, oparł się zimnym policzkiem o ramię Jimina i sięgnął po dużą bluzę, po czym rzucił ją na kolana młodszego. Ten przykrył się nim posłusznie, czujac ciepło rozchodzące się po jego policzkach.

Samochód na nowo ruszył i po dłuższej chwii znalazł się przy jednym z domków. Wszystkie światła były w nim już pogaszone.

Jimin rozpiął swoje pasy i odwrócił się do chłopaka obok niego.

‘Dziękuję za podwiezienie.’ - ukłonił się grzecznie. Nie minęła nawet sekunda, a delikatna dłoń Yoongiego uniosła brodę Jimina tak, że spojrzeli sobie w oczy.

‘Słuchaj mały, nie rób tak, przez to czuję się stary.’

‘Ale ty jesteś stary.’ - Jimin mruknął.

Chwilę potem dotarło do niego to co właśnie powiedział i jego oczy powiększył się ze strachu. Natychmiast zaczął przepraszać i ukłonił się nisko.

‘Zapomniałeś co ci właśnie powiedziałem?’

Znowu dłoń Yoongiego dotknęła twarzy Jimina, sprawiając że przeszły go dreszcze. Kiedy ich spojrzenia się spotkały młodszy odsunął się natychmiastowo i zawstydzony zakrył rękami palące policzki. Starszy zaśmiał się na jego reakcję.

‘Przepraszam hyung…’ Słowa opuściły usta Jimina, lekko zniekształcone przez zakrywające je palce. Yoongi sięgnął do jego policzków i złapał go za ręce. Przeniósł je na udo młodszego i uśmiechnął  się lekko.

‘Napiszę do ciebie o jutrzejszej próbie, ta jest ostatnią. Nie spóźnij się.’

‘Dobrze hyung.’ Jimin odpowiedział i podał poskładaną bluzę jej właścicielowi.

Yoongi wstrząsnął z uśmiechem miętową czupryną.

‘Oddasz mi kiedyś przy okazji.’

‘Dziękuję jeszcze raz, hyung. Dobranoc.’

‘Śpij dobrze, mały.’

Yoongi uśmiechnął się połowicznie, co ubarwiło policzki Jimina w jeszcze wścieklejszą czerwień. Wygramolił się z samochodu szybko, nie chcąc, żeby starszy dojrzał w świetle latarni jego rumieńce. Zamknął drzwi i po cichu przeszedł do ogrodu przed domem. Kiedy usłyszał, że samochód odjeżdża, rzucił się ku tylnim drzwiom.

Były otwarte. Wszedł do pokoju i cichutko zablokował przejście.

‘Dzięki, dzieciaku.’ - Mruknął.

Jimin często zostawiał tylnie drzwi dla swojego brata tak, żeby ten wracając ze swoich nocnych wypadów mógł wślizgnąć się do domu niepostrzeżenie.  Mimo, że był przesadnie grzeczny, to nie chciał, żeby jego brat miał problemy i plotki krążące wokół jego osoby. Nie mówił więc nikomu, używając tego jako argumentów i uczynków, które właśnie tak jak teraz, zwracał Jihyun.

Przeszedł do kuchni całkiem szybko, w duchu dziękując kafelkom za to, że nie wydają żadnych dźwięków. Teraz miał trochę pod górkę - do pokonania został salon sąsiadujący z pokojem rodziców. A  jego matka ma bardzo lekki sen, budzi się w przeciągu kilku sekud, na byle jaki szelest. Czyli jeden zły krok i ma przechlapane.

Jakimś cudem dostał się na schody, a stamtąd już ostatnia prosta do jego pokoju. Zamknął za sobą drzwi i nasłuchiwał przez chwilę, próbując wyłapć jakiekolwiek inne dźwięki niż jego oddech i przyśpieszone bicie serca.

Ze spokojem przebrał się w piżamę, kładąc na krześle od biurka dzisiejsze ubrania, kładąc czarną bluzę na samej górze sterty. Zawiesił na niej wzrok,a następnie po ciemku przeszedł się po pokoju w zamyśleniu.

‘W sumie racja, nocą robi się chłodniej.’

Po czym podszedł do krzesła i zabrał z niego czarną bluzę, od razu nakładając ją na siebie. Przejechał ręką po materiale. Z lekkim uśmiechem położył się do łóżka, napawając się obecnością dodatkowej odzieży. Była strasznie wygodna i  pachniała perfumami Yoongiego, co wewnętrznie uspokajało chłopaka i dostarczała poczucia bezpieczeństwa.

Leżał na plecach, gapiąc się w sufit. Miedzy palcami obracał dwa sznurki wystające z czarnej bluzy.

Dzisiejszy dzień był naprawdę męczący i pełen ważeń. Był pierwszym, jaki spędził bez rodziców, poza domem, bez robienia rzeczy, które wmawiał sobie że są ciekawe tylko dlatego, że robi to w towarzystwie najbliższych.

Dzisiaj trzymał pierwszą broń w swim życiu, swoją pierwszą snajperkę.

Trzymał ostre jak brzytwa noże i sztylety, rzucał nimi przez podwórko.

Miał w dłoni kij baseballowy, który ważył ponad osiem kilo.

Ogromnym młotem rozbijał szklane butelki.

Nie tylko to było jego pierwszym doświadczeniem z bronią.

To było jego pierwsze doświadczenie ze znajomymi.

‘Znajomi… Mam znajomych.’ Jimin wyszeptał, a uświadomienie tego uderzyło w niego z całą siłą. Uśmiechnął się mimowolnie.

Przeżył siedemnaście lat, a ta sobota była pierwszą, którą spędził z kolegami, prawdziwymi kolegami. Czy tak wygląda namiastka szczęścia? Czy tak się czują ludzie na co dzień?

Jeśli tak, to bardzo mu się to podoba.

Uśmiech przeciągnął się po całych jego ustach i został, kiedy chłopak przewrócił się na bok, napawając się pięknym zapachem bluzy i wtulając się w nią.

Już nie mógł się doczekać jutrzejszego dnia.

____

Mam nadzieję, że się podobało!

Strasznie chciałam wam podziękować - wiecie, że minęło już 900 wyświetleń?

Cannibal [Tłumaczenie] I YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz