Dziś nie miałam wyjścia, musiałam wstać szybciej i jechać do pracy. Rąbnęłabym to wszystko w cholerę najchętniej, ale nie będę wiecznie mieszkać z rodzicami. Pozbierałam dupsko z wyrka i podeszłam do szafy, aby wybrać ubrania. Szczerze nienawidzę tej czynności, bo dobieranie ubrań nie jest moją mocną stroną, ale cóż poradzę, wybrałam te cholerne ubrania i ruszyłam do łazienki, aby odprawić poranną rutynę. Po wykonaniu tych wszystkich okropnych czynności, wypełzłam z łazienki i pędem zbiegłam na dół, chwyciłam za śniadanie, które zrobił mi tata, ubrałam buty i wyszłam domu.
Na miejscu, odkluczyłam drzwi i obkręciłam plakietkę na drzwiach z ,,zamknięte" na ,,otwarte". Od razu założyłam fartuszek, złapałam za ścierkę i zaczęłam przemywać wszystkie stoliki. Następnie umyłam podłogę i na każdy stolik postawiłam chusteczki. Wczoraj starsza Pani coś mówiła, że ma mi pomóc Jimin, ale tego jak nie było tak nie ma, a jak zaczną schodzić się ludzie to ja nie dam sobie rady. Co za nie odpowiedzialny człowiek, ja nie wiem jak Pani Park z nim wytrzymuje, przecież ja bym go od razu zabiła. Chwyciła za mały notesik gdzie MinSoo zapisywała wczoraj jakieś numery telefonów, może będzie też Jimina. No i oczywiście nie myliłem się
Do Numer nieznany: Jimin! Patafianie! Miałeś mi pomagać! Gdzie jesteś!?
Od Numer nieznany: Skąd masz mój numer?!
Do Numeru nieznany: Z dupki, masz tu przyjść natychmiast!😑
-A jak nie?- zaśmiał się
-Nakopie ci do dupy!- krzyknęłam zabierając się za robotę. Jeżeli dziś go nie zabije to będzie święto, niech go ręka pańska broni! Morda na kłutkę i pracuj***
Zostało mi jeszcze jakieś 4 godziny pracy, nie mam siły do tego idioty! Pozmywłam stolik po klientach i stwierdziłam, że pora na przerwę, wyszłam przed kawiarnie, wyciągnęłam z kieszenie paczke papierosów, a z paczki jednego z nich. Odpaliłam i zaczęłam się powoli uspokajać, o tej godzinie ulice tentniły życiem, ale ta wyjątkowo cichła. Kiedy miałam wziąć kolejnego bucha, mój papieros zniknął mi z ręki. Podniosłam głowę patrząc na tego rudowłosego imbecyla
-Oddaj to!- krzyknęłam łapiąc go za nadgarstki
- Więcej nie zapalisz, ja z popielniczką nie będę się całował- zdeptał prawie pół papierosa
-A kto powiedział, że ja będę się z tobą całować!?- oburzyłam się
-Ja.- Stwierdził, wpychając mi do buzi dwie gumy miętowe. Wyplułam je natychmiastowo, po czym wróciłam do środka. Nie zdążyłam go opierdolić, bo do kawiarni wparowała wściekła Pani Park
- Park Jimin! Kiedyś ci dupsko spuchnie, tak cię nabije!- wrzasnęła
-Ale co zrobiłem?- zapytał zdziwiony
- Zabrałeś kluczyki od samochodu! Oddawaj!- wystawiła rękę
-Ale....Ja.....pieszo....dobraaaa- wręczył jej kluczyki i staną za kasą. Dość dziwna sytuacja, ale ja nie wnikam...nie będę niszczyć sobie psychy więc niech zostanie to tak jak jest. Stanęłam obok tego młotka i czekałam, aż Pani, która od pięciu minut stoi przed sklepem, raczy wejść, kiedy tylko się tego doczekałam, podeszłam do stolika przy, którym usiadła
- Dzień dobry, podać coś?- zapytałam z uśmiechem
- A czy ja Panią wołałam?- warknęła- wolę aby obsłurzył mnie ten przystojny Pan
-A idź w chuj- rąbnęłam notes na stolik- Tej! Przyjebie, obsłuż Panią- wskazałam palcem na tą wiedźmę
- Palcem się nie pokazuje!
-Ale ja lubie!- warknęłam i stanęłam za kasą. Kiedy Jimin obsługiwał tą jak, że miłą Panią, ja zajmowałam się kolejką przy kasie. Obsłużyłam ostatniego klienta i miałam usiąść sobie na chwilę, ale drzwi kawiarni otworzyły się po raz tysięczny dzisiaj. Podeszłam ponownie do kasy
- A Panienka co!? Nie poznaje?- przymknęłam lekko oczy i spojrzałam po raz kolejny na faceta
Ja: Niestety, a powinnam?- zdziwiłam się
- Ja ci dam! Spróbuj powiedzieć, że ci nie idzie z naprawą silnika, to cię w dupkę kopnę!- zaśmiał się
-Han!- wybiegłam zza kasy i wskoczyłam na niego- Jezu, ale się posypałeś, wyglądasz staro- zaśmiałam się
-Ale nadal mam tyle samo energii- zaśmiał się głośno
-Siema stary!- rudowłosy zostawił klienta, którego obsługiwał i podszedł w naszą stronę
-Wy się znacie?
-Od dobrych kilku lat, kiedy to Ty jeszcze srałaś w pieluchy- przybił mu piątkę. No zajebiście, jeszcze tego mi brakowało. Zlałam frajerów i zabrałam się za sprzątanie lokalu, znaczy za udawanie, że sprzątam, bo miałam nadzieje, że ten rudy palant umyje chociaż jeden stolik. Niestety nie ruszył nawet palcem, cały czas lampił się na moją dupę, a w piździe mam takie pracowanie, ja mam się męczyć, a on w najlepsze będzie patrzył się na mnie?
-Resztę stolików pozmywasz sam- rzuciłam mu szmatą w ryj- zmyjesz jeszcze podłoge i zamkniesz lokal, moja kariera na dziś się skończyła- zabrałam swoje rzeczy i wróciłam do domu.
-HyeRin! Przytul się do mamy!- bez entuzjazmu podeszłam do rodzicielki i przywitałam ją przytulasem
-Przepraszam, ale jestem zmęczona- wróciłam do swojego pokoju
CZYTASZ
King of life | Jimin [Zakończone]
FanfictionŻycie jest jak gra, grasz w nią cały czas, czasem potrzebujesz telefonu do przyjaciela, a czasem radzisz sobie sam, jednak jedna zła decyzja może spowodować utratę ważnej osoby.....a jeszcze gorsze znajomości doprowadzają do twojego przykrego i bole...