*Jimin*
Otworzyłem powoli oczy, mrużąc je, ponieważ słońce wdzierało się pomiędzy deskami do pomieszczenia. Zabite okna, zniszczone ściany, stalowe drzwi, które po chwili z głośnym piskiem się otworzyły, przerażony spiąłem wszystkie mięśnie i patrzyłem na wysokiego łysego mężczyznę zmierzającego w moim kierunku. Nic nie powiedział, odwiązał mnie od krzesła i szarpiąc mnie za zakute w kajdanki ręce wyszliśmy z pomieszczenia. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do samochodu po chwili odjeżdżając. Byłem w tak totalnym szoku, że nie potrafiłem nic powiedzieć, siedziałem jedynie cicho czekając cierpliwie na rozwój sytuacji. Przejechaliśmy już jakieś dziesięć kilometrów za miasto, gdy mężczyzna zatrzymał się przy wąwozie i ponownie szarpiąc za kajdanki rozkazał abym wysiadł z samochodu. Spojrzałem na niego spod byka, a kiedy najmniej się tego spodziewał uderzyłem go z całej siły w brzuch i zacząłem uciekać, jednak po stu metrach wpadłem na kolejnego faceta, ubranego na czarno. Chwycił mnie za włosy i pochylił się nad moim uchem
- Teraz już nie uciekniecie- kiwnął głową, a z czarnego samochodu niedaleko wysiadł kolejny mężczyzna, prowadząc HyeRin. Zapłakana, posiniaczona, wycieńczona, moje serce pękło na milion kawałeczków kiedy zobaczyłem ją w takim stanie. Chciałem się wyrwać, aby podbiec do niej i ją przytulić, jednak zamiast być przy niej właśnie w tym momencie klęczałem patrząc na nią w ciszy...Totalna cisza zapadła między nami, a szum płynącej wody na dole wąwozu to coś co w tym momencie trochę mnie uspokajało, do momentu gdy mężczyzna za mną wyciągnął broń i wycelował w rudowłosą
- Strzelaj! Oszczędź mi patrzenia na Ciebie i twoją bandę idiotów! Wolę umrzeć niż być twoją niewolnicą!- krzyknęła po chwili gryząc się w język
- HyeRin! PRZESTAŃ!- wydarłem się na cało głos, zaczynając płakać
- Nie mogę żyć w takich warunkach! Przegrałam wyścig! Jeśli nie umrę będę musiała być jego zabawką! Nie będę wychowywać dziecka w takich warunkach!- jej oczy wypłynął kolejny potok łez. Spojrzałem w jej stronę ze smutnym uśmiechem.
- Weźcie mnie- stwierdziłem
- Hahahah! Ale wolimy was obu- mężczyzna po raz kolejny wycelował w dziewczynę
*HyeRin*
Stałam nad tym wąwozem krzycząc wszystko co leży mi na sumieniu i żadnego z tych słów nie żałowałam. W tamtej chwili nie chciałam niczego żałować, nie żałowałam, że wszystko poszło w tym kierunku, wręcz przeciwnie, skracałam swoje męki coraz bardziej irytując mężczyznę. Nie zamierzałam być dla niego milusia, aby jednak mnie wypuścił, starałam się doprowadzić do tego, że w końcu naciśnie spust, a ja w końcu znajdę się w lepszym świecie.
- Cały ten cyrk nie ma sensu! Strzelaj do chuja! Tego chciałeś! Chciałeś mojego cierpienia! Zrób to! Strzel tak, abym cierpiała- dalej prowokowałam. Jednak zrobił coś totalnie przeciwnego, najpierw wyżył się na rudowłosym, który udawał, że wszystko jest w porządku i wcale nic nie boli, a następnie z uśmiechem na twarzy wycelował we mnie i strzelił bez wahania. Złapałam się za postrzelone miejsce i uśmiechnęłam się złośliwie, klękając przy Jiminie, który zaczął głośno szlochać, tak bardzo nie chciałam aby na mnie patrzył w takim momencie, ale strasznie chciałam się z nim pożegnać, oparłam głowę o jego klatkę piersiową i spojrzałam mu prosto w oczy
- Kocham Cię- szepnęłam- Naprawdę Cię kocham mimo, że nigdy tego Ci nie powiedziałam, bardzo chciałabym, abyś o mnie pamiętał jeśli puszczą Cię wolno, a jeśli nie dołącz do mnie, tam na górze jest lepszy świat- uśmiechnęłam się
- Nie nie nie! Tu jest twój świat! Zostań na tym świecie ze mną- otarł łzy
- Bardzo bym chciała, ale wszyscy, których kocham są tam, oprócz Ciebie. Walcz o lepszy świat jeśli ten będzie okrutny w stosunku do Ciebie- złapałam go za policzek i uśmiechnęłam się. Trzech mężczyzn podeszło do nas, podnosząc nas do góry, ostatkami sił wykonałam to co chcieli, stanęłam przy skraju wąwozu i przytuliłam się do Jimina, po chwili słysząc tylko dwa strzały, a potem już tylko straszny ból, który po chwili się urwał i przerodził w wielką ulgę..
No cóż moi drodzy, teraz warto byłoby się pożegnać, wiem jak bardzo zawaliłam ten koniec, ale naprawdę przepraszam, miałam zaplanowane to idealnie, ale coś jednak nie poszło, liczę, że mnie za to nie zabijecie.
CZYTASZ
King of life | Jimin [Zakończone]
Fiksi PenggemarŻycie jest jak gra, grasz w nią cały czas, czasem potrzebujesz telefonu do przyjaciela, a czasem radzisz sobie sam, jednak jedna zła decyzja może spowodować utratę ważnej osoby.....a jeszcze gorsze znajomości doprowadzają do twojego przykrego i bole...