-Wstawaj gnido!- wylał na mnie wiadro zimnej wody, kochany kuzyn <3
-Która godzina?- przetarłam oczy. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie, 13:21...zaszalałam, dobrze, że mam dzisiaj wolne, bo spóźnienie nie wchodzi w grę, nie chcę być jak mój tata, ten to wszędzie się musi spóźnić. Pozbierałam się z łóżka i podeszłam do szafy, stałam przed nią jakieś 10 minut, ale w końcu dotarło do mnie, że dziś sobota, a co sobotę ubieram się elegancko, tak obiecałam mojej mamie, kiedy pierwszy raz wyjeżdżała za granicę. Miałam wtedy zaledwie 6 lat, a że nie lubiłam ubierać się tak jak kazała mi mama, to razem stwierdziłyśmy, że w każdą sobotę będę ubierała się ładnie. Wyciągnęłam więc czarną sukienkę i jeszcze kilka potrzebnych rzeczy, udałam się do łazienki i odprawiłam poranną rutynę.
- Wyłaź Shin! Każdy chce skorzystać z toalety!- tłukł w drzwi. Kopnęłam w białe drewno i skrzyżowałam ręce na piersi
- A co ty do chuja myślisz, że w pięć minut doprowadzam się do takiego stanu?- wskazałam na siebie rękoma
-Co byś ze sobą nie zrobiła i tak wyglądasz tragicznie- BenJi musiał wtrącić swoje pięć groszy, bo chyba by umarł. Nie znoszę tego dzieciaka! Boże jak ja go nie znoszę! A w ogóle co ja ukrywam, tak naprawdę jest moim małym wychuchanym braciszkiem, nikt nie ma prawa na niego krzyczeć i podnosić ręki...oprócz mnie :D
-Co dziś robimy?- wzdychnęłam
-Zabieram cię na przejażdżkę-brunet uśmiechnął się uroczo- Ale ty prowadzisz- podał mi kluczyki od...Mazda?! Boże od kiedy on jeździ takim samochodem? Popatrzyłam się na niego jak na durnia i schowałam kluczyki w stanik...taki nawyk Xd Zeszłam na dół, zgarnęłam jakiś owoc i wyszłam za domu, a zaraz za mną Han.
- No i gdzie masz ten twój wóz?- zaśmiałam się
-Tam- wskazał palcem na pomarańczowo-czarną mazdę RX7. Szaleniec wozi się nieźle. Podeszłam do samochodu i obejrzała go dokładnie.
- Ile na niego wylałeś?- oparłam się o auto
-Nie wiele...20 patoli, po taniości, bo miała zjechany silnik
- No i co prawda nie jest też jednym z najszybszych
-Nie oceniaj książki po okładce!- zaśmiał się- Wsiadaj, jedziemy- zapiął pasy i czekał aż odpalę samochód i wyjadę na drogę. Szczerze to ja dawno nie jeździłam...mam lekkiego stracha, znów mnie wkręci i będę chodzić na te zasrane wyścigi, a obiecałam ojcu, że nigdy więcej nie pójdę. Zatrzymując się na jednym z parkingów, dostrzegłam Jimina, on też mnie chyba zauważył, bo kieruje się w naszą stronę. Trzęsącą się ręką wyciągnęłam papierosa z paczki i włożyłam go do buzi odpalając od razu. Moja nerwica zaraz się nasili i osiągnie szczyt , jak zaraz nie zawróci. Popatrzyłam na niego spod byka i wróciłam do palenia papierosa
- Chyba wyraziłem się jasno na temat papierosów co?- chciał mi go zabrać
-A ja wyraziłam się jasno mówiąc ,,spierdalaj na drzewo prostować banany, bo nie mam ochoty oglądać twojego parszywego ryja'' - zgasiłam papierosa i na odchodne naplułam mu na buty
-Zgrywasz niedostępną? Podoba mnie się!- złapał mnie za tyłek- A tak swoją drogą, to wyjebiaszczo wyglądasz w tej sukience
-Han błagam możemy jechać gdzieś indziej?
- Wybacz, ale ja dziś imprezuje razem z tym panem- poklepał go po plecach
- Dwa zjebusy!- warknęłam, wyciągając telefon- Nara frajerzy, jadę spotkać się z prawdziwym facetem- odpaliłam furkę i z piskiem opon wyjechałam na ulicę. Udałam się tak naprawdę na drugi koniec ulicy, bo tam właśnie mieszkał mój przyjaciel. Wysiadłam z samochodu i rzuciłam się w jego stronę
-Hobie tęskniłam durniu!- wtuliłam się jeszcze mocniej
-Przepraszam, że się nie odezwałem, ale miałem dużo na głowie! Ale teraz już nic nam nie przeszkodzi, chodź na herbatę- postawił mnie na ziemie i wszedł do mieszkania, a ja zaraz za nim. Zrobił mi ciepłą herbatkę i okrył kocykiem, zawsze dawał mi ten kocyk, kiedy do niego przychodziłam, to pod tym kocykiem całowaliśmy się pierwszy raz, pamiętam jeszcze te dwa lata razem i trzeba przyznać, że niczego nie żałuję, byliśmy udaną parą, tylko potem jakoś tak się stało że Hoseok stwierdził, że nie pociągają go dziewczyny, a szkoda, bo w łóżku jest świetny.
- No powiedz mi co się stało- otulił mnie swoim ramieniem
-Wszyscy mnie wkurzają! Syn Pani Park jest strasznie upierdliwy, ma go po dziurki w nosie- wzdychnęłam
-Pani Park....czy to taka miła starsza Pani, która szukała pomocy do jej kawiarni?
-Tak a co?
-Więc w takim razie mówisz o Jiminie?
-Znacie się?
- Przyjaźniliśmy się kiedyś, ale to straszny palant i łamacz serc, nawet się do niego nie zbliżaj- zagroził mi, a ja podniosłam ręce w geście obronnym...***
Ciemne ulice, idę pieszo, bo Han zabrał samochód i pojechał do kolejnego klubu. Mam ich po dziurki w nosie, niech się walą, ja im nie pomogę! Weszłam na pasy, ale nagle poczułam przeszywający bój w okolicy biodra, złapała się za nie i przystanęłam na chwilę. Stałam tak dłuższą chwilę i chciałam ruszyć dalej, ale zza rogu wyjechał rozpędzony samochód, nie zdążyłam się odsunąć, on nie zdążył zahamować, uderzył we mnie, na szczęście z nie wielką siłą, podniosłam głowę ostatni raz, po czym zemdlałam....
CZYTASZ
King of life | Jimin [Zakończone]
FanfictionŻycie jest jak gra, grasz w nią cały czas, czasem potrzebujesz telefonu do przyjaciela, a czasem radzisz sobie sam, jednak jedna zła decyzja może spowodować utratę ważnej osoby.....a jeszcze gorsze znajomości doprowadzają do twojego przykrego i bole...