Osoby wrażliwe niech nie czytają!!! A osoby, które lubiły główną bohaterkę, bardzo przepraszam :D
Ktoś wysoki podszedł do mnie, złapał za nadgarstki i uniósł moje ręce w górę, podnosząc mnie i niosąc w stronę łóżka. Rzucił mnie na nie i związał ręce przywiązując je do ramy łóżka. Całował każdy kawałek mojego ciała, powoli mnie rozbierając, rzucałam się, kopałam, gryzłam, a kiedy chciałam krzyknąć, oprawca wsadził mi coś do ust, nachylił się nad moim uchem i szepną:
- Bądź grzeczna, bo inaczej pożałujesz- zamachnął się, aby po chwili jego dłoń spoczęła na moim policzku. Z moich oczy wypłynęły łzy, jego pocałunki parzyły mnie w skórę, jego dotyk był jak przypalanie zapalniczka, wszystko piekło! Rozebrał mnie, do zera, nic mi nie zostawił, wszystko wręcz zdarł ze mnie, całował, strasznie całował, jednak kiedy posunął się dalej niż pocałunki, wiedziałam, że to mój koniec, zginę, a jeśli nie, to przysięgam, że skończę ze sobą szybciej niż, to możliwe. Dwa palce, trzy, boże zlituj się, dlaczego akurat ja! Myślał, że jestem zadowolona, robił to z taką satysfakcją, że miałam ochotę poderżnąć sobie gardło tępym nożem, dotykał mnie próbujący wydobyć ze mnie chociażby jeden jęk rozkoszy, jednak jedyne co otrzymywał, to mój szloch, ciąganie nosem i lekkie dławienie się łzami. Kiedy w końcu wyciągnął te okropne paluchy, myślałam, że to koniec mojej męki, że jednak, to co tu się stało pójdzie w zapomnienie, że zostawi mnie w spokoju i po prostu sobie pójdzie, jednak kiedy usłyszałam dźwięk rozpinanego paska, a następnie rozporka, wiedziałam, że nie zmyję z siebie tego brudu. Zdjął spodnie, a zaraz po nich bieliznę, zbliżył się do mnie, włożył go, łzy zaczęły jeszcze mocniej ciec po moich policzkach, poczułam ogromny bój w dolnej części ciała, robił to strasznie nie delikatnie, co chwila uderzał w moje udo z całej siły, po czym nachylał się nad moimi piersiami i przygryzał skórę na nich. Nagle w pokoju zrobiło się nieco jaśniej, drzwi wyłamały się z futryny, a do pomieszczenia wparował Jimin I Hoseok, Jung od razu podbiegł do łóżka, złapał, jak się okazało, bruneta i odrzucił go gdzieś pod ścianę, nakrył mnie pościelą i odwiązał moje ręce. Wstał z łóżka i podszedł do mojego oprawcy, chwycił go za koszulkę, uprzednio odpychając wściekłego Jimina, który zdążył już wyżyć się na mężczyźnie, Hobie targnął nim o ścianę, następnie o komodę tłukąc przy tym lustro wiszące nad meblem, rzucił go na podłogę, a rudowłosy podszedł bliżej, wyciągnął broń i strzelił prosto w serce mężczyzny. Obaj podeszli do mnie, siadając z obu stron, przytulili mnie do siebie i zaczęli uspokajać.
- Zostawcie mnie!- wrzasnęłam- Nie patrzcie na mnie, jestem okropna!- złapałam się za piekący policzek
- Przestań...kochanie, jestem tu, nie masz się czego bać- Hoseok zaczął mnie uspokajać
-Powiedziałam zostawcie! Nie patrzcie, nie dotykajcie, zabijcie!- wrzasnęłam dławiąc się łzami, i krwią, lecącą z mojego policzka, najwidoczniej przy uderzeniu musiałam sobie jakoś rozciąć policzek o zęby.
- Przestań HyeRin!- warknął Jimin, zaś brunet owinął mnie pościelą i podniósł idąc w stronę wyjścia
- Zostaw mnie! Chcę zginąć!- wrzasnęłam, szarpiąc się
- Csssiiiiii...już spokojnie, jedziemy do domu, jesteś bezpieczna- szepnął całując mnie w policzek. Czułam się okropnie, to uczucie nie do opisania, czuję się brudna, nie mogę żyć z tą świadomością. Wtulam się w chłopaka i przez resztę drogi nic nie mówię. Schodzimy na dół i mijamy wystraszonego JungKooka.
- Co z nią, nic jej nie jest, boże gdybym wiedział ci się tam stanie nie powiedziałbym jej, że ma tam iść, myślałem....
- Boże przestań panikować dzieciaku!- warknął brunet
- Mogę jechać z wami? Chcę przy niej być- rzucił fartuch w stronę stołka stojącego obok komody z alkoholami, Jung kiwną twierdząco głową i szedł dalej. Wsadził mnie na tylne siedzenie samochodu, a po krótkiej chwili do samochodu wsiadł JungKook, a zaraz po nim Jimin.
- Rin...jak się czujesz?- wybełkotał rudowłosy
- A jak się może czuć! Ty jesteś nie poważny przyjebie genetyczny?- warknął młody, a rudzielec z kwaśną miną odwrócił się i siadł prosto patrząc w przednią szybę.
- HyeRin pamiętaj, że jestem przy tobie- JungKook złapał mnie za rękę i zdusił ją mocno
- A co Ty nagle taki jej przyjaciel? Nie twoja kategoria wiekowa!- warknął Jimin
- Przecież ona ma wspaniałego chłopaka! Są szczęśliwi! Zresztą tak jak powiedziałeś to nie moja kategoria wiekowa- odwarknął młody
- Uspokójcie się! To chyba nieodpowiedni moment na głupie dyskusje- wtrącił Hobie. Po około dziesięciu minutach byliśmy już w domu, młody wysiadł z samochodu w mgnieniu oka i wziął mnie na ręce idąc w stronę domu. Zaniósł mnie na górę, usadził na łóżku Hobiego, po czym siadł obok mnie
- Wiesz....przepraszam- mruknął bawiąc się palcami
- Za co?- spuściłam głowę
- Za to, że nie poszedłem za tobą, że nie...
- Przestań pieprzyć, podaj mi lepiej świeże ubranie i zapałki
- Zapałki? Co zamierzasz?
- Spalę ubrania, w których dzisiaj byłam, bo widziałam jak Jimin je pozbierał- młody przytaknął jedynie, wstał i wyciągnął mi świeże rzeczy, po czym wyszedł z pokoju.*********
- Ogarnij się dziewucho!- ja w ogólne nie wiem kto powiedział mojemu ojcu o całym tym zajściu. Wzdychnęłam.
- Postaw się na moim miejscu!- w moich oczach zebrały się łzy- Nie jestem jak matka, bicie i poniżanie nie sprawia mi przyjemności!
- Nie wyciągaj na światło dzienne przeszłości!- uniósł rękę w górę
- Ty jesteś sadystą, a matka była masochistką! Wiecznie sprawiałeś jej ból, jak nie fizyczny, to psychiczny! Nie wyobrażam sobie, jak mogłam urodzić się w takiej rodzinie!- zaczęłam płakać
- A więc wyrzeknij się naszej rodziny!
- A żebyś wiedział, że już nie raz chciałam, to zrobić, jednak szkoda mi brata!
- Bierz go w cholerę!
- Nie jestem jego opiekunem! Na razie ma jeszcze ojca, więc mogę sobie palcem w dupie pogrzebać!- warknęłam- A teraz wynoś się! Nie mam ochoty na ciebie patrzeć!- palcem wskazałam mu drzwi, ten zaś tupnął nogą i wyszedł z domu. Opadłam na kanapę i zaczęłam szlochać jak nienormalna, czułam się upokorzona i do tego jeszcze te pocieszające słowa ojca, po prostu bomba
- To ja mu powiedziałem- wzdychnął Jung
- Po co?- wywróciłam oczami
- Myślałem, że się chociaż trochę przejmie
- Myliłeś się, on niczym się nie przejmuje- ułożyłam się wygodnie na jego kolanach, a on zaczął głaskać moją głową, co chwila powtarzając, że wszystko się ułoży, bo w końcu jutro zaczynamy nowe życie, zamieszkamy sami, będzie pięknie, będzie wspaniale, ale zacznijmy od tego, że na cud bym nie liczyła, a jeszcze ten ojciec, aż mi szkoda mojego brata, że musi z nim mieszkać. Wzdychnęłam głośno i przymknęłam oczy, po chwili odpływając....Rozdział szału nie robi, ale napisałam go w dwa dni tak, że nie ma co narzekać, za długi też nie jest, ale obiecuje, że kolejne będą dłuższe....Kocham was <3
CZYTASZ
King of life | Jimin [Zakończone]
FanfictionŻycie jest jak gra, grasz w nią cały czas, czasem potrzebujesz telefonu do przyjaciela, a czasem radzisz sobie sam, jednak jedna zła decyzja może spowodować utratę ważnej osoby.....a jeszcze gorsze znajomości doprowadzają do twojego przykrego i bole...