prolog

3.8K 124 20
                                    


Nie wszystko jest takie na jakie wygląda a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają. Sama należę do tej drugiej grupy. Nie czuję, że to, co robię jest w porządku i nie wiem, jak na to wszystko zareagowaliby moi rodzice. Mama zawsze powtarzała mi, że mimo przeciwności losu i napotykanych trudności powinnam być sobą. Szkoda, że teraz cię nie ma mamo.

Ostatni raz przyjrzałam się swojemu ubiorze. Czarne leginsy wraz z równie ciemną bluzą i narzuconą czapką z daszkiem sprawiały, że wśród tych ciemności w razie jakiegokolwiek wypadku, czy spotkania kogoś znajomego będę trudna do rozpoznania.

Ciekawe niby kogo miałabym spotkać w parku trochę po pierwszej w nocy. Ty to jednak myślisz, Emily.

W wymykaniu się z pokoju śmiało mogłabym realizować o złoto. Mimo tego, że mój pokój znajduje się na drugim piętrze. Podczas sprzątania piwnicy, znalazłam drabinę, która w nocy jest nie widoczna i tak, a za dnia pokrywa ją mech.

Gdyby moi rodzice dalej żyli nie musiałabym tego robić. Zawsze, no prawie zawsze mieliśmy bardzo dobre relacje, a od kiedy nie ma taty macocha stała się bardziej okrutna. O ile to jeszcze możliwe.

Pogoda jest wręcz idealna na jazdę na rolkach. Choć wskazówki zegara przekroczyły już późną godzinę. Jeszcze chwilę przed wyruszeniem na przejażdżkę upewniłam się, czy nikogo nie obudziłam. Nasłuchiwałam przez dwie minuty,myśląc przy tym nie tylko o macosze, ale również o jej dwóch córkach, z którymi szczerze próbowałam się dogadać. Po kilku miesiącach przestałam i obecnie staram się schodzić im z drogi, jak to tylko możliwe. 

Byłam już pewna, że wszyscy śpią, więc spokojnie mogłam odjechać w kierunku parku.

Odrobinę zwalniałam tempo na wrotkach by  zmienić piosenkę. Mimo, że wpadła mi w ucho to milionowym jej wysłuchaniu ma jej już serdecznie dość. W chwili, gdy już widziałam już utwór na playliście, jakiego chcę posłuchać poczułam, jak mój telefon wypada mi z rąk a równowaga zostaje zachwiana. Ostatnimi resztkami siły, dumy, godności starałam się nie upaść. Na próżno. Upadek nie był tak bolesny, na jaki byłam przygotowana.

Auć?

- Daj rękę, pomogę ci. – Usłyszałam. Już wiem co zainicjowało moje spotkanie z chodnikiem. Druga myśl, jaka pojawiła się to czy przypadkiem nie zostanę przez niego zgwałcona, zamordowana lub co gorsza okradziona z wrotek. Nie okazując paniki delikatnie poprawiła czapkę i powoli uniosłam oczy ku nieznajomemu.

- Nie, dziękuję. Potrafię sama o siebie zadbać. Jedyna prośba, jaką mam to byś następnym razem uważał, jak chodzisz. Nie chcesz chyba spowodować kolejnego wypadku, co? – powiedziawszy to z największą godnością, jaka mi się pozostała podniosłam się i  zauważyłam, że mimo kilku centymetrów, które zapewniają mi wrotki, wciąż jestem niższa i muszę zadzierać podbródek.

- Chciałbym zauważyć, że to ty, jak jech-

- Przeprosiny zostają przyjęte. I życzę miłego dalszego spaceru. Uważaj na gwałcicieli. Słyszałam, że lubią takich, jak ty. – Wymawiając ostatnie słowo, odwróciłam się i  wolnym tempem zaczęłam wracać domu.

- Dziękuję za twoją cenną radę i wybaczam ci, że o mały włos mnie nie przejechałaś. Chociaż z twoją drobną budową dałabyś radę przejechać wyłącznie królika. Oczywiście, jakbyś miała szczęście słonko. – Ledwo powstrzymałam chęć zawrócenia i zatrzymania się oraz kontynuowania rozmowy, która gnała ku kłótni...



Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. Następne rozdziały staram się pisać coraz lepiej. Chciałam wspomnieć, że niektóre szczegóły dotyczące życia w Anglii mogą zostać zmienione na potrzeby opowiadania

Jeżeli zauważycie jakieś błędy śmiało dajcie mi o nich znać.


Kopciuszek na wrotkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz